Dietka utrzymana w 100 %, a to chyba dlatego, że miałam cały dzień pełen roboty, miałam dziś zajęcia w pracowni rtg, do tego nauka, trening, sprzątanie, gotowanie, opieka nad dzieckiem. Takie tam...Chociaż dziś sie trochę wkurzyłam na koleżankę z zajęć. Gadka,szmatka i mówię, że trochę się już uczyłam na zaliczenie i zażartowałam sobie,że jak chce to może mnie spytać (śmiałam się po prostu z tego, bo sama jeszcze dobrze nic nie umiem i wszytsko mi się myli), a ona do mnie, że ja to siedzę w domu to wiadomo, że mam dużo czasu, a ona to całkowicie zalatana bo szkoła, praca, szkolenia i bla, bla, bla... Dobra, rozumiem, ale to, że ja "siedzę" w domu to nie znaczy, że pierdzę sobie w stołek! Z miłą chęcią oddałabym jej moją Dusię na 24 h i niech sobie zobaczy jak to fajnie, miło, lekko i przyjemnie jest zrobić cokolwiek przy dwulatce. Ok, wdech, wydech... Ufff... Poniosło mnie trochę...
Menu
- bułka z msłem, szynką dobiową, jajkiem, pomidorem, szczypiorkiem
- jogurt naturalny z pestkami dyni, banan
- ryż basmati, pierś z kurczaka, buraczki zasmażane
- wafle ryżowe, szynka drobiowa
- 3 sokoliki, wasa, sok pomidorowy
Wyzwanie z Mel B dzień 14 - zaliczone ( rozgrzewka, klatka piersiowa, nogi, rozciaganie)
Teraz czas na herbatkę i diagnozę - bo odstresować się trzeba :)