Opowiem wam trochę o mojej przyjaciółce, dajmy to- Misi.
Moja Misia w gimnazjum i liceum miała sporo ciałka (przy 160 cm wzrostu, jakieś 72 kg wagi, ja w tedy przy 176 cm ważyłam 65 kg). Pod koniec LO wzięła się za siebie- w większości przez to, że się z niej naśmiewali. Misia zawsze była przepiękną dziewczyną. Blond loki, pełne usta, kształt twarzy po prostu pięknej kobiety. Niestety waga ją dobijała i postanowiła schudnąć. Zdziwicie się, jak wam powiem, że rozpoczęła od głodówek? Oczywiście ulubiona dieta, podobnie jak u mnie- kopenhaska. Do tego jeszcze papierosy i udało się- schudła szybko do poniżej 60 kg. Każdy zazdrościł, miała mnóstwo adoratorów. Można by pomyśleć, że jej przygoda zakończyła się happy endem?
Niestety, od Liceum minęły już 4 lata. Misia co schudnie, to przytyje (np. ostatnio w krótkim czasie przytyła 10 kg) Jak wygląda dieta ? Rzadko kiedy je normalnie. Przeważnie w pracy nie je nic, a w domu objada się słodyczami.
Teraz znów planuje dietę, albo kopenhaską, albo inną głodówkę.
Podobnie jak ja, ciągle jest w błędnym kole. Dieta - objadanie się - dieta i tak non stop. Ale u niej chyba jest gorzej, ja oprócz słodyczy jem naprawdę zdrowo. Pyszne, dobrze zrobione potrawy. U niej jest nieco inaczej, fast-food, słodycze, czasem dobry obiad jak zrobi mama. Do tego oczywiście fajki, nie muszę mówić co to robi z organizmem.
Czy kiedykolwiek uda nam się z tego wyjść? Odżywiać się normalnie, nie myśleć w koło o jedzeniu? Marzę o tym, aby tak się stało.
Zdarzają mi się potknięcia - ciągle z tym walczę. Ćwiczę, odżywiam się dobrze (pomijając kilka napadów na słodkie). Chcę już z tego wyjść, przerwać te błędne koło i zacząć normalnie żyć.
----------------
Jakoś nie mogę się zmobilizować do porannych ćwiczeń. Chcę, nie ma nic lepszego od ćwiczeń raniutko na świeżym powietrzu. Ale mój LEŃ ciągle wygrywa :( Dajcie mi kopa, dziewczyny!
Do ważenia coraz bliżej, ale nie wiem co to będzie. Liczę na 85 kg, ale będę się cieszyć jak po prostu będzie poniżej 90. To będzie dla mnie taki krok milowy, który da mi siłę do dalszej zmiany.
Opadłam trochę z sił, totalnie NIC mi się nie chce. Wracam do domu, trochę posprzątam i poszłabym spać albo poczytała książkę. Te upały strasznie na mnie działają. Lato jest nie dla mnie, najwyższa temperatura jak dla mnie to mogłaby być 22 stopni. Do tego lekki wietrzyk i cudo :)
Staram się coraz więcej ćwiczyć na siłowni. Ostatnio zrobiłam 2x tyle powtórzeń co wcześniej. Wzmacniam się!
Lecę pracować dalej :) Dajcie mi kopa!