Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Kiedy ma się lat 36 i tyłek jak tylny układ zawieszenia od traktora , prędzej czy później trafia się na Vitalię i pisze pamiętnik. Jeżeli pisanie pamiętnika w jakikolwiek sposob pomoże mi przetrwać i finalnie założyć dżinsy rozm.38 , to czas zaczynac zabawę ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7416
Komentarzy: 116
Założony: 2 marca 2016
Ostatni wpis: 27 marca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Assega

kobieta, 44 lat, Rzeszów

168 cm, 74.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

29 marca 2016 , Komentarze (4)

Święta się skończyły. 

I chwała za to.Plan miałam taki - jem po prostu, czyli wszystko. Rano weszłam do łazienki udając że wagi nie widzę i po ogarnięciu się wyszłam nawet nie spoglądając w jej kierunku.Były ciasta, były sałatki , śledzie i obiad w wersji  wysokokalorycznej. Na bogato było. Już wczoraj wieczorem wyrzut sumienia był wielki jak mój wywalony brzuch. 

Dziś mamy nowy dzień , zmotywowana jestem chyba jeszcze bardziej niż przed świętami , wracam na właściwe tory.W sumie to ten wyskok miał swoje dobre strony.Kiedy byłam w "ciągu" dietetycznym ,zapał malał , wydawało mi się ciągle że za dużo jem ( a jadlam coraz mniej) , efekty bywały różne , m.in. zastój wagi. 

W trakcie świąt i tzw. normalnego jedzenia , widziałam po sobie, że mój żołądek odmawia posłuszeństwa po niewielkich w zasadzie porcjach kalorycznych potraw. Uczucie pełności ,przejedzenia okazał się być naprawdę nieprzyjemnym doznaniem.Efekt jest taki że wcale już nie mam ochoty czuć się przejedzona.Tym bardziej że nadal czuję pełen żołądek , choć ostatni syty posiłek był wczoraj o godz.19-tej. 

Dziś jemy twarożek , pomidory , ogóreczek i rzodkieweczkę. Zielona herbatka do tego, po której wypiciu powinnam sobie cewnik założyć, bo latam do toalety jak wariatka. 

23 marca 2016 , Komentarze (8)

Ponieważ dzisiaj środa , wlazłam na wagę na cotygodniowe ważenie. Niby się spodziewałam że cudów nie będzie , że zastój się szykuje, ale albo ze mną coś jest nie tak albo z wagą. Jakieś 2 może 3 dni temu ważyłam 81,3 czyli jakaś tam tendencja spadkowa od ostatniej środy, a dziś ( ok, wczoraj zresztą też) waga uparcie pokazuje 82,1.Wniosek - przytyłam (loser)

To są chyba te momenty kiedy moje ciało walczy z moim samozaparciem. W ten sposób bowiem najłatwiej rąbnąć dietą w kąt i usmażyć frytki.Skoro nie chudnę a wpieprzam warzywka i inne gotowane ,to co się będę męczyć.Mąż i tak kocha (smiech)

W taki sposób właśnie zakończyłam swoją przygodę z dietą jakiś rok temu. Szlag mnie trafił że nie idzie to wszystko zgodnie z moim planem i że nie budzę się co dnia szczuplejsza o 2 kg ;)

Jednak nie tym razem , jak sobie obiecałam tak zrobię , czyli przetrzymam te wahania i udowodnie mojej wrednej , złośliwej ,sukowatej wadze że zwycięstwo jest po mojej stronie. 

Wiem że popełniam sporo błędów żywieniowych , wiem to od kiedy czytam pamiętniki fantastycznych dziewczyn. Wiedza niektórych tu osób o racjonalnym odchudzaniu powoduje u mnie opad szczęki z podziwu.

Natomiast , jak uparcie powtarzam sobie , są rzeczy których nie jestem w stanie zmodyfikować.Kawa , kawa , kawa . Z cukrem.

3 kawy dziennie x1,5 łyżeczki cukru , to tutaj znajdują się moje nadliczbowe kalorie , choć razem z tymi kawami i tak nie przekraczam 1500 kcl ( raczej) , no może 1600.

Zastanawiam się nad tym ery...trotylem? nie pamiętam nazwy.Wyczytałam gdzieś że nie ma tego posmaku paskudnego który ma stewia. Może warto spróbowac.

22 marca 2016 , Komentarze (8)

Ha!! 

Mamy 22.03. czyli miesiąc mojej wytrwałości. Z małymi wyjątkami oczywiście, bo bez tych wyjątków nie pociągnęłabym za długo. Mam odruch wymiotny na warzywa , pełnoziarniste pieczywo i makarony oraz gotowany filet. Trzeba przerzucić się na coś innego. 

Święta za chwilę , oczywiście w te dwa dni chromolę dietę , będę jeść to co reszta rodziny.Doszłam do wniosku że dieta to nie wyścigi , wahania wagi biorę na klatę. 

Leje dzisiaj jak diabli , w pracy mam delikatny luzik więc zaraz nadrobię kolejny odcinek mojego ukochanego serialu i wypiję kawkę ( kocham tą robotę). 

Miesiąc diety to taki czas kiedy sama widzisz po sobie jakieś tam zmiany , ale w drugim miesiącu za to te zmiany widzą już inni , co dla mojej próżności jest bardzo na rękę :)

Nowa garderoba na wiosnę jest dla mnie lekko problematyczna , coś tam sobie kupię , natomiast cały czas liczę na to że docelowo będę nosić dwa rozmiary mniej niż dziś i zastanawiam się czy zakupy teraz to dobry pomysł.

Jutro się ważę, odczuwam lekki przestój ale nic to ,grunt to pozytywne nastawienie i zagryzanie niepowodzenia waflem ryżowym.

18 marca 2016 , Komentarze (3)

Założyłam rano swoje stare dżinsy.

W sensie ,że wlazły mi obie nogi , Big Mama (tak pieszczotliwie zwracam się po mojego tyłka) i jakby mało było tych radości ,zapięłam się bez większego wysiłku.No dobra , trochę wysiłku było no ALE! 

Wyglądam w nich jak parówka w osłonce z Dyskontu za 7,99 ale sukces jest. Są to spodnie które miałam na sobie ostatni raz jakoś 2-3 lata temu.W każdym razie przed ciążą. 

Morał jest taki , że zawsze można wyrzucić z domu starego męża czy stary odkurzacz ale NIGDY nie wolno wyrzucać starych dżinsów. 

Dzięki temu że spodnie lekko krępują mi ruchy ( hu,hu) szłam dziś do pracy wyprostowana ja strzała ( czyt. osiemnastolatka przed randką ) i dumna jak paw.

14 marca 2016 , Komentarze (3)

Poniedziałek. W pracy. 

Piję kawe ,oczywiście z cukrem, bo tego nie pozwolę sobie odebrac za żadne skarby.Żeby ten dzień z racji tego ze jest poniedziałkiem nie wydał mi się zbyt przyjemny , dostałam @. Pełen zestaw więc depresyjno - dołujący.

Wietrzę gabinet , przed chwilą wyszedł pacjent który wychodzi z założenia że mycie skraca życie , moje przy okazji też. Przymierzałam się do zjedzenia śniadania ale z oczywistych względów apetyt mi odjęło.

Dieta. Nooo , powiedzmy ze się trzymam.Weekend to taka męda że niestety podsuwa co jakiś czas szatańskie pomysły np. zjedz kochanie dwa kawałki sernika.No zjadłam.Na szczęście reszta menu przyzwoita czyli na obiad dwa ziemniaczki z wody ( wyciągnęłam na talerz zawczasu , bo rodzinie tłukłam puree z masełkiem(szloch) do tego roladka z kurczaka ze szpinakiem i twarogiem gotowana na parze ( rodzina pożarła w panierce) i do tego kilka mini marchewek. Na kolację serek wiejski z cebulką , ogórkiem i rzodkiewką i kromka chleba żytniego.Śniadania nie pamiętam , chyba tylko kawę wypiłam.Aaa..to była niedziela. W sobotę zrobiłam sobie leczo i wyszło pyszne a rodzinie zrobiłam racuchy z jabłkiem i bananem a poźniej jeszcze frytki chcieli.Dałam radę !! Nie pożarłam , nie wylizałam po nich talerza , z uporem zachwycałam się moim leczo. Ćwiczenia narazie odpuściłam , coś nadwyrężyłam , natomiast zaraz po @ zaczynam dalej rzeźbić moje obłe kształty , tak jak mi to Chodakowska obiecuje.

9 marca 2016 , Komentarze (6)

Zacznę od tego że weszłam dziś na Vitalię i widzę w pamiętnikach sporo postów o postępach w walce z wagą :) Zbieg okoliczności? Nie sądzę. Ja myślę że to dar opatrzności z okazji wczorajszego dnia kobiet że u wielu z was waga dziś okazała się łaskawa ;)

Wracając do meritum , weszłam dziś na wagę po tygodniowej przerwie i jest 82,5 czyli spadek 0,80 kg .Nieźle:D

Mam taką pracę , w której grupą docelową są osoby starsze.Ma to swoje plusy i minusy oczywiście. Potrafią być bardzo wdzięczni i są niesamowicie prostolinijni w dużej większości. Często przynoszą jajka wiejskie , sery własnej roboty , latem miód, jagody czy truskawki . Potrafią mnie tym wzruszyć bardzo.

Najważniejszą ich cechą jest natomiast cholerna szczerość , im juz nie chce się bawić w konwenanse , bo i po co :) Potrafią mi wywalić ( jeden dziadzio w zeszłym roku) "ale Pani grubaśna " albo " no nie poznałem Pani , widze że siedzenie urosło"

No i dziś przyszedł do mnie Pan  dziadzio , pozałatwiał co miał i mówi " Ale Pani wyładniała , buzia jakaś mniejsza , pani wie ze ja zawsze szczery ,Pani się nie gniewa , bo moja synowa to taaaką dupę ma że wstydziła by się "

I to jest więcej warte niż komplementy koleżanek , nie zawsze szczere. Bo wiem że mówi to co widzi naprawdę.Wiem ,wiem, z tą synową to trochę pojechał :):)

8 marca 2016 , Komentarze (3)

W poniedziałek minęły dwa tygodnie mojej walki o mniejszy tyłek i wogóle o mniejszą mnie. Pierwsze dni oczywiscie hurra optymistycznie , natomiast od wczoraj dopadł mnie pewnie znany wszystkim odchudzającym syndrom zniechęcenia , zmęczenia i pewnie niecierpliwości w dużej mierze. Włączyłam z ogromnym bólem skalpel , miałam ochotę pizdnąć doniczką w laptopa , minuty dłużyły mi się niesamowicie ( dobiłam jedynie do 30 min) Szlag mnie trafia przy ćwiczeniach na brzuch , niewiem czy tylko ja tak mam ale zamiast ćwiczyc brzuch , mam wrażenie że zaraz mi szyja odpadnie bo moja głowa to chyba ze 100 kg waży. No i ta świadomość że to dopiero dwa tygodnie a mam wrażenie jakby co najmniej 2 miesiące mineły. Wiem że uśmiech na twarzy powinien się pojawić w momencie kiedy zauważę jakieś smuklejsze partie mojego umiłowanego ciała.Ale znów wracamy do punktu wyjscia ...wurwa ! to dopiero dwa tygodnie!.

I tak dołując wracam do obowiązków , siedzę w pracy i dla własnego lepszego samopoczucia poudaję że zajęta i zarobiona jestem.

4 marca 2016 , Komentarze (7)

Wczoraj późnym popołudniem przemogłam się w sobie i włączyłam skalpel (!)

Pełna wiary w siebie zaczełam. Początki całkiem ,całkiem.W okolicach 10 minuty czułam się juz mniej dumna z siebie bo ja sobie a moje ciało sobie , w sensie totalny brak koordynacji.O siłach nie wspomnę.Dodatkowym smaczkiem było towarzystwo dwojga nieletnich ( 7 i 1,5 roku) , którzy koniecznie chcieli mi pomóc.

Leżę na plecach ,dźwigam nogi ku górze, a synu mój umiłowany wpycha mi do paszczy garść klusków świderków ( pewnie pomyślał że zaniemogłam)

Na etapie podnoszenia pupy od podłogi moje dziecię dosiadło mnie jak kobyłkę i zaczęło wołać ihahaaaaa wiooo.

Dotarłam do 26 minuty z 38 minutowego treningu , natomiast dzięki latoroślom moim mogę sobie dodać jeszcze conajmniej +10 do wysiłku , bo ćwiczyc i walczyc o miejsce na podłodze , pluć makaronem , zrzucać z siebie rozszalałe w zabawie dziecko...Tego nawet Chodakowska nie wymyśli.

Dzisiaj dzień kolejny , ale najpierw skoczę do jakiegoś sklepu rolniczego po pastuch elektryczny żeby się odgrodzić od kochającej rodziny.

Trzymajcie kciuki! ( za mnie , nie za pastucha)

2 marca 2016 , Komentarze (1)

Wlazlam przed chwilą na wage. Ostatni pomiar był 22.02 i wtedy właśnie wazylam 86,3kg. Nadmienię ze wazylam się w pracy , w  ubraniu i butach. W dniu dzisiejszym wazylam się już w domu , porzucilam buciory i ubranie w kąt i waga wskazała 83,3 kg. Dodatkowo to dwie różne wagi (obie elektroniczne). Ciekawa jestem jak odczytać i na ile wiarygodnie trakowac te odczyty. Czy zdażyło się komuś ważyć na różnych uwagach inaczej? Jestem optymistką ale po tygodniu z haczykiem nawet ja nie wierzę w spadek prawie 3 kg... 

2 marca 2016 , Komentarze (4)

W dniu 22.02.2016 rozpoczęła się moja walka. Waga w tym dniu pokazała 86,3 kg co dobiło mnie chyba bardziej niż to że mój tyłek juz dawno przestał mieć przyzwoity wygląd.Wspominać o brzuchu chyba niema sensu, bo przy takim tyłku brzuch postanowił powalczyć o pierwsze miejsce.Boję się że wygra.

Zaparłam się , naprawdę chcę żeby się udało. Problem największy? Aktywność fizyczna. Jestem na tyle rozsądna że wiem mniej więcej jak komponować posiłki , czego unikać ,wmuszam nawet w siebie jogurt naturalny , którego w normalnych okolicznościach nie ruszyłabym kijem od mopa.Największą walkę z samą sobą muszę stoczyć w obliczu ćwiczeń , biegania , skakania , tańczenia , zakładania nogi za głowę czy niewiem co tam się jeszcze robi.

Czego nie będę w stanie sobie za diabła odmówić? Kawy z mlekiem ( kupuję juz odtłuszczone) i cukrem (!) No nie wypije gorzkiej kawy , słodzika nie znoszę , stewia powoduje zachowania nieeleganckie (paw).

Ten tydzień jest tygodniem bez pieczywa , tak sobie wydedukowałam że będę ten temat traktować naprzemiennie.

Tak więc reasumując , liczę na to że w okolicach lipca napiszę tu że zakupiłam spodnie rurki w sklepie Zara ( który to jest ewidentnym przykładem  dyskryminacji mojego tyłka.Spodnie w tym sklepie mogą posłużyć co najwyżej za dekorację mojej głowy w charakterze oryginalnego nakrycia głowy.)

No to jedziem!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.