Cześć pamiętniczku
Znów wracam, kolejny raz i jak zwykle w smutnym nastroju. Straciłam ją, straciłam. Tak ciężko się pozbierać po stracie, nawet jeżeli jest to pies. To tylko pies powiadasz? Dla mnie jest to największy przyjaciel, członek rodziny, bez którego nie będzie już tak samo. 16 dni już minęło, a pisząc to płaczę, tak, właśnie łzy mi poleciały. Jestem zbyt wrażliwa, wybacz. Na rękach ją powitałam i na rękach ją pożegnałam, moja Saba <3. Ale wiesz co? W głębi sercu czuję, że jest ze mną, już na zawsze będzie.
Miesiąc walczyłyśmy i przegrałyśmy. Nienawidzę chorób, nienawidzę nowotworów. 10 lat 4 miesiące, za wcześnie. Pół roku walki o drugiego psa, moją najwspanialszą, tyle wylanych łez i wygrana, a teraz to. Czas leczy rany powiadasz... mam nadzieję!
Muszę żyć dalej, nic na to nie poradzę, wiem, że miała lepiej niż nie jeden pies. Ale jest tak ciężko.
Od wczoraj jestem na diecie i puki co się trzymam. Tyle dobrego. Mam ostatnio problem z treningiem, kręci mi się w głowie zawsze. Trenerki będę mnie teraz monitorować, ciśnienie, tętno itp. Od jakiegoś czasu dziwnie się też czuję, ledwo wstanę i jestem tak zmęczona, tak nie mam siły, że ręką nie mogę ruszać, oczy mi się ciągle zamykają i to mnie martwi. Muzę się przejść do lekarza, ale jakoś nie po drodze mi.
Dzisiejszy dzień pod względem jedzeniowym będzie słaby, bo późno wstałam:
Śniadanie: dwa tosty, jajecznica, grejpfrut
Obiad: 4 różyczki brokuła, szklanka marchewki oraz dwie parówki hehe
Kolacja: serek wiejski, jajko, dwa wafle ryżowe, banan, pół kubeczka lodów waniliowych
A teraz właśnie śmigam na trening :).
Manaaa