... nie przepadłam oj nie. Żyje i mam się dobrze. Choć wkurzam mnóstwo ludzisków do okola moim optymizmem. Że tez człowiekowi oberwie się i za to że tak się z wszystkiego cieszy i życie docenia. Ja bym mogła miliony lat świetlnych żyć. Jak ja kocham to życie!!! a tu do okoła "z jakiej choinki Ty się urwałaś?" Z czego tu ię cieszyć? bla bla bla...
Mam kontuzje drugi tydzień ostatnio biegałam w niedziele, jutro sie wybieram zobaczymy co z tego będzie bo po niedzielnym biegu było jeszcze gorzej. Już prawie bólu nie czuje wiec trzymajcie kciuki. Jedzeniowo tak sobie. Dobrze mi z sama sobą wiec na głowe mi nie pada moje pulchne ciałko. Dziś przeżyłam normalnie szok. Mówię do mojego osobistego faceta że już się nie będę odchudzała, ze mi moje kilogramy nie przeszkadzają ze w sumie dobrze sie ze soba czyje i sie sobie podobam, może brzucha trochę chciała bym zgubić ale to jak wiadomo tak nie działa. a On do mnie no i dobrze to sie nie odchudzaj. Teraz to przynajmniej dup..ko masz) Wysuwam z tego taki wniosek że owszem schudnąć to ja chce ale do 68kg. Podniosłam poprzeczkę o 13 kg. a raczej opuściłam. Kiedyś waga 55kg. zalewał mi resztki rozsądku. Dziś chce ważyć 68 kg. czyli mam ok 10 kg. do zrzutu. Bez spiny dziewczyny kiedyś schudnę. A i polecam z całego serca wilczogłodna.pl walczcie dziewczyny o siebie.milusiego