Rano do upojenia mogłam sobie dzwonić, żeby zapisać się do lekarza. Zwlokłam się z łóżka i pojechałam do przychodni. Tam kłębił się dziki tłum. Zero szans na wizytę dziś albo jutro. Odczekałam do 18-ej i pojechałam do NPL-u. Tam znowu dziki tłum ale tym razem nie poddałam się. Byłam ósma w kolejce. Dobrze, że się zaparłam, bo okazało się, że to wirusowe zapalenie górnych dróg oddechowych. Dostałam antybiotyk na tydzień. I o by było na tyle jeśli chodzi o kijki w tym tygodniu. Jutro na pewno nie pójdę ale może w czwartek będę się już dobrze czuła? Zobaczymy.
Dzisiejsze posiłki:
jajecznica z 2 jaj z kurkami smażona na odrobinie masła, bułka pełnoziarnista, kubek czystka
kawa z mlekiem
50g kaszy gryczanej, 2 skrzydełka pieczone bez tłuszczu, ogórek konserwowy, szklanka wody mineralnej
kawa z mlekiem
jabłko w cieście naleśnikowym z 1,5 łyżki mąki gryczanej i 1jajka z cynamonem, szkl. wody mineralnej
pomarańcza
Nie wiem ile te moje posiłki mają kalorii ale nie mam cierpliwości, żeby to liczyć :)
Acha i jeszcze muszę się pochwalić. Drugi dzień bez słodyczy zaliczony na 6.