... minęła praktycznie jak każda inna.
Sprzątanie, pranie które uzbierało się z całego tygodnia. Jedyny plus jest taki, że dzieci u babci więc było trochę łatwiej.... ale tylko pozornie.
Zauważyłam, że jak nie ma dzieci, nie jestem tak zdyscyplinowana. Wszystko zamiast zajmować mniej czasu ( bo nie ma " mamo pić", "mamo jeść", " mamo kocham Cię", " mamo pomóż" i 10000 innych "mamo...."), zajmowało mi go 10 razy więcej. Jak to jest ja się pytam :)
Co do diety. Praktycznie cały dzień grzecznie i z głową.
ŚNIADANIE
jajecznica, pomidor z cebulką, kromka chleba żytniego z masłem
II ŚNIADANIE
serek wiejski z 3 rzodkiewkami
PÓŹNY OBIAD
makaron razowy z sosem z mięsa mielonego, pieczarek, z dużą ilością czosnku, pastą pomidorową posypane czarnymi oliwkami.
Wieczorem wybrałam się na piwo..... I tu się zaczęło :) Dodam tylko, że rzadko kiedy mam możliwość na takie wyjścia, gdyż dzieci wychowuję sama. Jak próbowałyśmy ustalić, kiedy ostatnio gdzieś byłyśmy, okazało się że minął już rok ;)
Wracając do wyjścia. No piłam piwo. Cóż to dużo mówić. ;) Przez całą noc pochłonęłam 9 piw ( przeliczając na kcal 9*72 kcal = 648 kcal). Plus jest taki, iż nie jadłam nic do tych piw ani w trakcie zabawy ani po powrocie. Sporo myślę że też spaliłam tańcząc :D:D:D
Człowiek też czasem musi sobie pozwolić :)
Od dzisiaj mam już aktywną dietę, którą zamówiłam na vitalii. Niestety nie uda mi się jej w pełni wprowadzić w życie z dniem dzisiejszym. Muszę zrobić zakupy i zacząć się przygotowywać aby z impetem ruszyć od jutra :)
Wczoraj nie byłam na siłowni bo się nie wyrobiłam, tak więc idę dziś ( zawsze robię wolne w niedziele ale w takiej sytuacji, muszę swoje nadrobić ).
Życzę Wam Kochane spokojnej niedzieli, obfitującej w jak najmniejszą ilość grzeszków ( sobie również ). ;) ;) ;)