Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem 33 - letnią pracującą mamą, która tyje na sam widok jedzenia. Mam motywację do zmiany swego wyglądu, który po urodzeniu dwójki dzieci pozostawia wiele do życzenia :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31059
Komentarzy: 645
Założony: 11 sierpnia 2014
Ostatni wpis: 10 września 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Lexie_1983

kobieta, 41 lat, Bydgoszcz

170 cm, 84.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 lutego 2016 , Komentarze (11)

Czekam na jutrzejsze ważenie.Dziś po powrocie z pracy waga pokazała 77,7 kg, ale miałam stresujący dzień w pracy i jakoś nie miałam apetytu. Nie liczę na wielki spadek, choć dietę trzymam i na kijki znów chodzę. Gubienie kg idzie mi coraz oporniej, ale nie poddaję się! 

Przez 3 dni zastępowałam w pracy moją Panią Dyrektor. Miałam tylko przez 2, ale wczoraj zadzwoniła do mnie i poinformowała, że dziś też jej nie będzie. Szefowa poprosiła mnie, abym poszła na spotkanie z radnymi i złożyła sprawozdanie roczne z działalności firmy. Musiałam przygotować materiały, przedstawić je i odpowiedzieć na milion durnych pytań. Do tego zaspałam, bo w całą noc śniła mi się ta komisja:) Przed spotkaniem miałam stresa jak smok, ale w ostateczności uważam, że wstydu szefowej nie przyniosłam :D

Jutro przyjeżdża do mnie przyjaciółka z pracy. Dzieciaki ewakuują się do babci, a mąż jedzie w trasę, więc będziemy miały wieczór przy winku (alkohol) Już nie mogę się doczekać!

BlueRosalie jeszcze raz serdecznie gratuluję tytułu Inżyniera! Ciężko na niego pracowałaś! Zasłużyłaś na 5!!! (przytul)

5 lutego 2016 , Komentarze (18)

... takie słowa usłyszałam ostatnio od mojej mamy :D Mamcia mnie strasznie rozbawiła tym stwierdzeniem. Tłumaczyłam jej, że wciąż mam sporą nadwagę, ale ona ciągle upierała się przy swoim, nazywając "chudzinko" ;) 

Dziś na wadze 78,1 kg, pomimo zjedzonego wczoraj pączka. Zjadłam go, ale bez wielkiej euforii, bo był dla mnie wręcz obrzydliwie słodki. Czyżbym się odzwyczajała od cukru? Jeśli tak, to bardzo mi to pasuje!  

Wybrałam się dziś z przyjaciółą z pracy służbowo do Torunia i gdy załatwiliśmy już to, co miałyśmy. to wybrałyśmy się na "skleping"do Copernicusa. To były moje najlepsze zakupy w życiu. Obkupiłam się za psie grosze: 2 t-shirty w Sinsay za 9,99zł, 3 piękne, eleganckie bluzeczki w Pretty Girl (za 1/4 ceny) i bluzeczka w Greenpoincie. To tego lakier do paznokci, opaski do włosów dla córy i świetna bransoletka za 9,90zł (przeceniona z 39,90zł). Najważniejsze jest to, że wszystkie bluzeczki w rozmiarze 42, a nie jak wcześniej, w krytycznym momencie 48-50. Te zakupy sprawiły mi ogromną przyjemność i motywują do dalszej walki. 

A jak u Was?

30 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Siedzę sobie w kuchni, cały dom śpi. Obudziłam się przed 7.00, bo przypomniało mi się, ze nie przelałam raty za ubezpieczenie mieszkania. Skoro już wstałam, to zrobiłam sobie ciepłą wodę z cytryną, zieloną herbatę i pyszne śniadanko. Omlet z owocami to moja ulubiona pozycja ze śniadań proponowanych przez SD. Modyfikuję skład jego nadzienia - wczoraj na  śniadanie był z warzywami, a dziś zjadłam z bananem, kiwi i mandarynką. Ten tydzień pod względem diety oceniam na 5-. Minus za wtorkowy rzut na jedzenie wieczorową porą. Od tego czasu jest ok, daję radę. Trochę boję się weekendu, ale jestem tak bardzo spragniona spadku na wadzę, ze zrobię wszystko, aby go zobaczyć. 
Waga na dziś 78,8kg. Nie zmieniam paska, bo potem przy piątkowych pomiarach ciągle widzę komunikat, ze nie udało mi się schudnąć. Trochę mnie to frustruje, dlatego też poczekam sobie, aż waga się ustabilizuje i wtedy zmienię pasek.

Wczoraj miałam wolne, ale dzień był bardzo intensywny. Rano pojechałam z dzieciakami do banku załatwić kwestię ubezpieczenia, potem do miasta na zakupy (Hania idzie w niedzielę do koleżanki na urodziny - kupiłyśmy prezent), potem do domu po kota i na 14.00 na kastrację. Kiciuś był po narkozie strasznie zamulony, ale doszedł już do siebie. Wrócił mu apetyt, chodzi po całym mieszkaniu i szuka jedzenia. Mam nadzieję, że po kastracji jego mocz straci na intensywności. Jeśli tak, to rozważymy opcje powrotu kota do domu na stałe. W tej chwili noce i czas gdy jesteśmy poza domem spędza w piwnicy i tam ma kuwetę. Gdy tylko któreś z nas jest w domu, to kot jest z nami w mieszkaniu. Lubie jak kręci się po domu, zwłaszcza wieczorami, gdy dzieci śpią, a mąż jest w trasie. Jest przynajmniej do kogo się odezwać...

Zmykam, wkradnę się jeszcze do łóżka i przytulę się do tego mojego Misia. 

Buziaki!

25 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Weekend nie należał do grzecznych, powiem więcej, byłam bardzo niegrzeczna, ale nie żałuję! Cały tydzień pilnowałam diety, a waga ani grama w dół. Od tego ciągłego ważenia wyczerpały się baterie, ale może to dobrze. Trochę odwyku mi nie zaszkodzi.

W sobotę mieliśmy w pracy zabawę karnawałową. Było jedzonko, alkohol (winko), i szaleństwo na parkiecie. Zaczęliśmy o 18 a zeszliśmy o 2.30. Tak tańcowałam, że alko mi nawet w głowie nie zaszumiało. Wczoraj natomiast mój małżonek miał urodziny i w związku z tym pozwoliłam sobie na kawałek tortu i sernika. Wieczorem bolał mnie żołądek, pewnie z nadmiaru cukru :D

Od dziś wracam na dobre tory. Aby ruszyć wagę muszę ruszyć dupsko! Śniegi puszczają, więc i wymówek nie będzie! 

Do następnego!

16 stycznia 2016 , Komentarze (8)

Kochana 7 nie widziałyśmy się ładnych parę lat. Bardzo za Tobą tęskniłam, często o Tobie śniłam. Mam nadzieję, że już nigdy mnie nie opuścisz, już ja się o to postaram.

Twoja Wielbicielka Lexie

15 stycznia 2016 , Komentarze (7)

Zamawiając dietę ustawiłam sobie piątek jako dzień ważenia. Niestety nawyk codziennego włażenia na wagę pozostał, i dziś moje oczy ujrzały wczorajszy wynik - 80,1 kg. Bo szaleństwach ostatniego miesiąca to naprawdę dobra liczba, tym bardziej że odrabiam teraz poświąteczne straty :D. Cały czas trzymam się dzielnie. Wciąż lekko modyfikuję posiłki, ale czerpię inspirację z jadłospisu przygotowanego przez dietetyka. Nie chce mi się uzupełniać wartości kalorycznych w Fitatu, ale wiem, że nie przekraczam granicy 1500 kalorii. 

W weekend planuję ruszyć na długi spacer. Kijki sobie odpuszczę bo prędzej zabiję się na tej szklance, jaka u nas panuje. Mieszkam na wsi i trudno u nas mówić o odśnieżaniu ulic i chodników ;). Moje brzdące zaczynają dziś ferie i to mnie cieszy, bo będę miała trochę oddechu z rana i popołudniu. Fajnie też, ze mamy śnieg, bo i większa motywacja ku temu żeby z domu wyjść.

Wczoraj byłam u fryzjera i znów nasłuchałam się komplementów na temat swojego wyglądu. Usłyszałam, że świetnie wyglądam, a moja fryzjerka stwierdziła, że nie ważę więcej jak 70 kg. Nikt mi nie wierzy, że mam 8 dyszek na liczniku :D. A niech żyją w przekonaniu, że ze mnie taka szproteczka :D.

Biorę się do pracy! Buziaki!

13 stycznia 2016 , Komentarze (17)

Otrzymałam wczoraj dietę. Przejrzałam ją, przemyślałam, lekko zmodyfikowałam i dziś do pracy ruszyłam zaopatrzona w żarełko na 2 kolejne posiłki. Pewnie zapytacie, dlaczego już pierwszego dnia wprowadziłam pewne zmiany... Najzwyczajniej w świecie nie zdążyłam zrobić wczoraj zakupów i przygotowałam posiłki z tego co miałam w lodówce. Żałuję, że wprowadzając własne preferencje do diety mogę wykluczyć tylko 10 produktów. Nie jadam owoców morza, tuńczyka, ananasów, nie znoszę mleka i maślanki w czystej postaci. Nie byłam w stanie z jadłospisu wyrzucić wszystkich nielubianych przeze mnie produktów, ale mogę tak dobierać dania, aby w nich nie występowały. Po analizie planu diety doszłam też do wniosku, że jednak wolałabym spożywać 4 posiłki dziennie. Rano jem w domu śniadanie, potem dwa posiłki w pracy i obiad ok. 17.00. Po obiedzie długo czuję się syta, wieczorami popijam tylko ziołowe herbatki. Od 3 dni trzymam się dzielnie, chyba czuję, ze mi motywacja do dalszej zmiany wraca. Powiedziałam koleżankom z biura, że wykupiłam dietę i teraz nie chciałabym się przed nimi zbłaźnić :D. Od dziś wracam na zumbę, ale tylko na miesiąc, bo laska która ją poradzi wyprowadza się i nie będzie w stanie dojeżdżać 80 km. Pogoda nie sprzyja kijkom, ale chyba ruszę na spacery, bo nie mogę już w domu wysiedzieć. 

Póki co, na wadze 80,4 kg... Mam nadzieję, że tendencje spadkowe będą się utrzymywały i już wkrótce zejdę poniżej 80 kg. Pierwszy cel ustalony przez Vitalię to 78 kg. Da się? Da się!!!

Biorę się do pracy moje Chudzinki!

10 stycznia 2016 , Komentarze (8)

Płynę i nie mogę przestać. Ciągle żrę! Przede wszystkim słodycze! Przemyślałam sprawę i stwierdziłam, że zabija mnie monotonia jedzenia, brak pomysłów na posiłki i ostatnio niechęć do ruchu! Podjęłam decyzję o wykupieniu abonamentu na Vitalii - zdecydowałam się na Smacznie Dopasowaną. Dietę mam dostać 12.01, ale już jutro postaram się być grzeczną dziewczynką. Mam zamiar zgubić jeszcze 11 kg. To jest całkiem realne!

Muszę Wam Kochane zdradzić, ze szykują się zmiany w moim życiu i dlatego też chciałabym jednak zgubić ten balas, aby z werwą wejść w nową rolę. Szczegóły zdradzę Wam dopiero wtedy, gdy będę miała wszystko przyklepane! To dla mnie duża zmiana i mam nadzieję, że mi i moim bliskim wyjdzie na dobre! 

Muszę się jeszcze pochwalić, że w piątek wracając z Torunia wpadłam do Galerii Pomorskiej w Bydgoszczy i kupiłam sobie zarąbisty czarny kombinezon! Nie przypuszczałam, że przy mojej figurze mogę w tym dobrze wyglądać, a tymczasem wyglądam w nim jak milion dolców! Za 2 tygodnie mamy zabawę karnawałową w pracy, więc będzie jak znalazł. Planowałam kupić koleją sukienkę, ale stwierdziłam, że taki kombinezon będzie dużo praktyczniejszy. Wystarczy założyć fajną marynarkę i mam strój do pracy. Do tego kupiłam w Carry fajną, cieplutką kurtkę zimową, tak więc mój spontaniczny wypad okazał się całkiem owocny!

Zaglądam codziennie na Vitalię i szukam znaku życia naszej Emilki. Tak mnie przyzwyczaiła do swoich codziennych postów, a ostatnio milczy jak zaklęta! Kochana odezwij się i napisz co u Ciebie! 

Zaraz naleję sobie wody do wanny i zanurzę się w pianie! Czeka mnie ciężki tydzień w pracy, więc trochę relaksu bardzo się przyda! 

Życzę Wam dobrej nocy i kolejnych spadków na wadze!

30 grudnia 2015 , Komentarze (6)

Kochane dziękuję Wam za każde dobre słowo! Melduję, że wczorajszy dzień zaliczyłam na 5+. Było dietetycznie, były kijki. Waga na dziś 81,1kg. Dramatu nie ma, ale teraz muszę odrabiać to co straciłam. Za radą jednej z Was będę starała się pisać codziennie kilka słów, aby zdawać  na bieżąco relację. Być może to pozwoli mi trzymać się w ryzach! 

A teraz zmykam, bo koniec roku to w mojej pracy istny sajgon!

29 grudnia 2015 , Komentarze (6)

No i co ja mam Wam napisać??? Zaczyna się... Doskonale znam ten mechanizm - zaczyna się od drobnego podjadania, potem przychodzą Święta i ... czarna dupa! Zastanawiam się czy ja czasami nie mam tych osławionych na Vitalii "kompulsów". Wczoraj do obiadu było ok - potem już tylko gorzej! Jestem przerażona, nie wiem jak to przerwać! W grudniu dwukrotnie zobaczyłam zobaczyłam na wadze 80kg, więc cel założony na ten rok osiągnęłam, nie znaczy to jednak, że muszę to teraz stracić! 

Straciłam motywację!!!! Jak się ogarnąć?? Błagam, pomóżcie!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.