Tak jak wcześniej zapowiadałam, rozpoczęłam odkwaszanie organizmu. Pierwszy dzień za mną - wrażenia...hmm. Już po południu bolała mnie głowa, w domu wieczorem mnie mdliło i miałam zawroty głowy. Dziś też boli mnie głowa (idzie wytrzymać) i mam zawroty, ale zobaczymy, co będzie dalej. Dietetyk i koleżanka, która jest na odkwaszaniu 4 tydzień mówią, ze najgorsze są pierwsze 4 dni, potem wstępuje taka energia, że szok! Zobaczymy, póki co zła jestem na siebie, bo od wizyty y dietetyka przytyłam 2,5 kg! Masakra jakaś, normalnie jakby diabeł mnie opętał. To był chyba jakiś głód psychologiczny - świadomość, że zaraz odstawię słodycze, nabiał, skrobię, kawkę... spowodowało, że obsesyjnie myślałam o jedzeniu.
To już zamknięty rozdział i wczoraj po raz pierwszy od kilku miesięcy nie zeżarłam nic słodkiego. To dla mnie naprawdę spory sukces!
Szkoda mi strasznie, że zmarnowałam wszystko to, co udało mi się w zeszłym roku osiągnąć. Znowu jestem tłusta, rozleniwiona i zaniedbana! Mama nadzieję, ze znajdę w sobie tyle siły, aby to wszystko przetrwać i tym razem wyjść z tej walki zwycięsko!
Będę się starała raz w tygodniu dać Wam znać, jak mi idzie i jakie są efekty mojego odkwaszania! Buźka!
PS. Moja koleżanka na odkwaszaniu w ciągu 3 tygodni straciła 6 kg. Widzę ją codziennie i mam wrażenie, że niknie w oczach