Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 20 lat, ważę stanowczo za dużo, mimo że jeszcze 2 lata temu byłam szczupła. Chyba uzależniłam się od jedzenia, jem nawet wtedy kiedy nie jestem głodna, kocham jedzenie, to mój lek na wszystko.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 787
Komentarzy: 14
Założony: 5 sierpnia 2014
Ostatni wpis: 6 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Envy&Vanity

kobieta, 30 lat,

172 cm, 80.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 sierpnia 2014 , Komentarze (8)

Od czego zacząć dietę? Szukanie najlepszej diety? Planowanie? Szukanie ćwiczeń? Przerabiałam to miliony razy i tylko raz mi się udało, ale... Moja utrata wagi była bardziej spowodowana stresem i cóż... miałam 17 lat, bawiłam się, zakochiwałam (polecam:D). Ale teraz nie mam co się oszukiwać, jest inaczej, bez fajerwerków. Muszę wziąć się za uczciwą pracę nad sobą i swoją wagą. Przerobiłam już wiele diet, tabletek, ćwiczeń, balsamów, no generalnie wszystkiego co związane z odchudzaniem. Wiadomo z jakim efektem. Więc teraz zastanawiam się czy warto zastosować jakąś konkretną dietę (niestety wizyta u dietetyka odpada, więc oczywiście wujek google musi pomóc), czy może jeść to co się lubi, ale mniej? No i ćwiczenia. Tylko mam niefajne uczucie, że to jednak za mało, żeby schudnąć 20 kg, pewnie przy 5 kg by się sprawdziło, ale nie tym razem. Na razie będę stosowała dietę MŻ, oczywiście słodycze w odstawkę, woda moją przyjaciółką, a rower przyjacielem. No i moje ukochane ćwiczenia z Mel B. Niestety na dłuższą metę niewiele osiągnę, dlatego proszę o pomoc wszystkich, którzy mają godną polecenia dietę, ewentualnie jakiekolwiek rady od czego zacząć i jak to zaplanować. ;)

5 sierpnia 2014 , Komentarze (6)

Ironia! Chyba sama nim jestem, taaak jestem grubasem. Po prostu nie widzę tego w lustrze. Jasne, przytyłam, moje ubrania się jakby skurczyły, inni mówią, że bardzo przytyłam, nie dziwię się, w końcu jeszcze 2 lata temu w kwietniu ważyłam 62 kg i chciałam jeszcze schudnąć... Ale byłam bardziej zmotywowana, chodziłam na imprezy, dbałam o siebie i cieszyłam się swoją młodością. Później poznałam swojego obecnego chłopaka i utknęłam w jakiejś czarnej rozpaczy, na samym dnie mlecznej czekolady. Przestałam się starać, no jeszcze czasami były przebłyski, diety, siłownia, ale na krótko, bez większej motywacji. A w tym roku totalnie poległam, szkoła, stres, nauka, matura. Tak sobie to tłumaczyłam, w końcu tyle się uczę, mam prawo do kawałka czekolady, no ewentualnie całej tabliczki... Ale mamy sierpień, a jest coraz gorzej. Dzisiaj pomyślałam, że może jestem uzależniona od jedzenia, bo jem nawet jeżeli nie jestem głodna.

Miesiąc temu przeprowadziłam się do Niemiec, mam wakacje, nareszcie odżyłam, a przynajmniej powinnam. Niestety, nadal tkwię w martwym punkcie. Nawet nie wiem od czego zacząć, no mam jeden postęp: kupiłam rower. Potrzebuję pomocy... Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja wcale nie chcę rezygnować z pysznego jedzenia!

Nie bywam zazdrosna, ale ostatnio wkurza mnie ta moda na odchudzania. Chyba jednak jestem zazdrosna. Moja siostra jest fitness model, wiecie jak to jest mieć starszą siostrę, która jest chodzącą reklamą zdrowego odżywiania??? Jestem dumna, ale też czuję nad sobą presję. Niestety ona nie może mi pomóc, jest za daleko...

Wydaję mi się, że moim najgorszym problemem jest, że ja tego nie widzę, nie widzę, że jestem gruba, wręcz brzydzą mnie inni grubi ludzi. Kiedy patrzę na zdjęcie jakichś dziewczyn z nadwagą, od razu myślę jak można tak wyglądać. Nie myślę tak o sobie, bo zawsze należałam do osób zadbanych, zawsze dobrze ubrana, miałam powodzenie, zresztą nadal mam, tylko czemu ostatnio łapię się na myśli: "czemu mój chłopak nadal ze mną jest, przecież jestem gruba, tyle ważę... grubasy nie zasługują na szczęście...".

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.