Od czego zacząć dietę? Szukanie najlepszej diety? Planowanie? Szukanie ćwiczeń? Przerabiałam to miliony razy i tylko raz mi się udało, ale... Moja utrata wagi była bardziej spowodowana stresem i cóż... miałam 17 lat, bawiłam się, zakochiwałam (polecam). Ale teraz nie mam co się oszukiwać, jest inaczej, bez fajerwerków. Muszę wziąć się za uczciwą pracę nad sobą i swoją wagą. Przerobiłam już wiele diet, tabletek, ćwiczeń, balsamów, no generalnie wszystkiego co związane z odchudzaniem. Wiadomo z jakim efektem. Więc teraz zastanawiam się czy warto zastosować jakąś konkretną dietę (niestety wizyta u dietetyka odpada, więc oczywiście wujek google musi pomóc), czy może jeść to co się lubi, ale mniej? No i ćwiczenia. Tylko mam niefajne uczucie, że to jednak za mało, żeby schudnąć 20 kg, pewnie przy 5 kg by się sprawdziło, ale nie tym razem. Na razie będę stosowała dietę MŻ, oczywiście słodycze w odstawkę, woda moją przyjaciółką, a rower przyjacielem. No i moje ukochane ćwiczenia z Mel B. Niestety na dłuższą metę niewiele osiągnę, dlatego proszę o pomoc wszystkich, którzy mają godną polecenia dietę, ewentualnie jakiekolwiek rady od czego zacząć i jak to zaplanować.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
formicarufa
7 sierpnia 2014, 12:26Kurczę, to co piszesz to zupełnie jak bym siebie słyszała. Byłam ostatnio na urlopie, od dwóch lat nigdzie praktycznie nie wyjeżdżałam, tylko praca i dom, praca i dom, żadnych wyjść extra. I dopiero w styku z innymi ludźmi, poczułam się jakaś wielka, gruba, za duża. Doszło do mnie jak się mocno roztyłam. Też analizuje różne osoby pod względem ich wagi, ale w przekonaniu siebie uważam za szczuplejszą od jakiejś tam innej......... nie dopuszczam myśli, że jestem grubas. Jak zmieniłam otoczenie zdałam sobie dopiero z tego sprawę, gdy wróciłam z urlopu znów "fałszywie" poczułam się lepiej (będąc w swojej jaskini już nie czułam się gruba).
Envy&Vanity
7 sierpnia 2014, 13:43Jest jeszcze jedna okropna rzecz, którą sobie robimy, oprócz tego fałszywego mniemania o sobie, mianowicie odseparowanie się od innych ludzi, nie wychodzenie już tak często na imprezy, do klubów, do znajomych. Może nie każdy tak ma, ale pewnie dużo osób, ja coś takiego wypracowałam sobie przez ostatni rok, mam dużo przyjaciół, chłopaka, ale nie chciałam wychodzić, bałam się, że wszyscy mnie oceniają. Chyba nie ma nic gorszego niż zamknąć się w domu.
Ellkaa
6 sierpnia 2014, 23:26Hehe zakochanie... taaaak to pomaga, chyba niestety ;/ bo ciężko jest się zakochać dobrze. Jak byłam zakochana to jadłam wszystko idealnie, ćwiczyłam codziennie, a teraz każdego dnia powtarzam sobie "po co to robię przecież nie mam dla kogo". Trudno jest zrozumieć, że to że chcemy lepiej wyglądać po to aby lepiej się czuć jest tylko dla nas i przez to łatwiej się poddajemy :/ mam nadzieję, że uda Ci się osiągnąć cel i znajdziesz swój złoty środek żeby sobie ze wszystkim poradzić :) trzymam mocno mocno kciuki :)
Envy&Vanity
7 sierpnia 2014, 13:46Dziękuję :) i również trzymam kciuki.