100 lat minęło... tak się czuję. Dawno mnie tutaj nie było. To nie oznacza, że pozostawiłam vitalię daleko.. i wróciłam do złych nawyków... nie nie nie. :)
Nic z tych rzeczy. Za dużo obowiązków ale zaglądałam na stronkę regularnie. Jestem grzeczna, nie objadam się i całkiem mi dobrze.
Waga leci spokojnie (nawet leniwie) w dół. Nie odchudzam się, tylko jem zdrowiej. Nie jest idealnie z jedzeniem... ale chyba tak ma być. Pogodziłam się z tym. Żadnego głodzenia się, tylko normalne, zdrowe/zdrowsze jedzenie. Nie mogę nie napisać, że czasami nie zgrzeszę... jestem słabą istotą (przyznaję się bez bicia) ale następnego dnia, ograniczam kalorie i tak z 70,5 zeszłam do 68 kg. Można wszystko, tylko bez udziwniana i bez specjalnego spinania się (mam na myśli osoby, które maja kilka a nie kilkadziesiąt kg nadwagi - wtedy to odchudzanie wygląda inaczej, znam z autopsji).
Życzę Wszystkim sukcesów. Wiem, że nawet najmniejsze spadki wagi są ogromnymi wyrzeczeniami. Każde następne będzie przychodziło łatwiej...
udanego i pięknego dnia.
GingerCat