Witajcie,
do osiągnięcia celu, pozostało mi niecałe 0,5 kg zgodnie z dzisiejszą wagą... a moja waga nie kłamie... tak samo nie kłamała kilka lat temu jak pokazała 96,6 kg ...to jest niesamowite, że właściwie za bardzo nie pamiętam siebie z tamtego okresu. Żartuję, że wtedy dążyłam do kształtu idealnego, czyli do kształtu kuli.Od czasy kiedy schudłam, właściwie ciągle muszę prowadzić walkę z samą sobą. Jeżeli jednego dnia zjem więcej, to drugiego dnia muszę być baaaaardzo grzeczna. Od osiągnięcia mojej najniższej wagi minęło 3 lata i przez ten czas, kilka kilogramów wróciło ale 5 kg to nie 34kg, których się pozbyłam :) Fajnie jest znaleźć motywację, poukładać to sobie w głowie i znaleźć wewnętrzny spokój/równowagę.To ostatnie bardzo dużo daję... bo czasami sama motywacja to nie wszystko...zapał się kończy po tygodniu a czasami po kilku miesiącach. Najważniejsze, żeby się nie poddawać, nawet jak "zgrzeszymy" :)
i tego wszystkim życzę :)
GingerCat