Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Studiuje, pracuje, utrzymuje dom i staram zmieniać się swój paskudny charakter. Jestem otwarta na nowe znajomości, przygody życia i wspomnienia które utkwią mi na wieki w pamięci. Od dziecka jeżdżę na rolkach, wrotkach i łyżwach. Kocham uczucie gdy ubieram wrotki, słuchawki, włączam muzykę - cały świat wtedy znika. Uwielbiam czytać książki w szczególności Grocholi i Michalak. Dla mnie wyprzedaże w galeriach handlowych są jednoznaczne z wyprzedażami w EMPIKu. Dla bliskich jestem okropna, nieznośna, czasami za dużo powiem i tego żałuje. Lecz wiem, że muszę się zmienić i staram się to dusić w zarodku, bo ich kocham.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5279
Komentarzy: 46
Założony: 21 czerwca 2014
Ostatni wpis: 24 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
msjaku

kobieta, 31 lat, Szczecin

173 cm, 73.60 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Powrócić z przerwy semestralnej odmieniona o 180 stopni // https://vitalia.pl/xx.SexyShape.xx

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 lipca 2014 , Komentarze (2)

Na wstępie chciałam Was przeprosić, nie będzie mnie tu kilka dni, odpuszczam niektóre wyzwania, nie ćwiczę. Mam mnóstwo na głowie. Mój narzeczony wyjeżdża na pół roku, nawarstwiły nam się problemy i musimy je jakoś rozwiązać. To są nasze ostatnie dni razem. Chłonę z nim każdą minute, sekundę razem spędzoną.  Myśl o byciu samą przez 6 miesięcy, 184 dni, 4 416 godzin, 264 960 minut, 15 897 600 sekund odejmuję mi jakąkolwiek chęć do życia. Robię wszystko aby te dni stały się jak najcudowniejsze, a wszystko dlatego, że to pierwsza nasza tak długa rozłąka od ponad roku. 

Kochane, proszę Was nie traćcie czasu na kłótnie z ukochaną osobą. Bierzcie garściami każdy dzień razem spędzony. Nigdy nie wiadomo co los nam przyniesie. 

Miłości i wytrwałości życzę.

22 lipca 2014 , Komentarze (8)

Krótka historia miłości trwającej rok, 3 miesiące i jeden dzień dłużej...

Zaczęło się od wykładu z etyki. Niski, grubasek z włosami na żel przyodziany w różową koszulę na dodatek siedzący w pierwszym rzędzie. Dyskutujący z wykładowcą jedyny na sali. No to się mi w głowie nie mieściło. Włazi dupa jak nic! Siedziałam na końcu sali z moją grupką. Komentowaliśmy każde jego słowo, każdy ruch. Dostał przydomek żelek. Okazało się, że z włazi dupą znałam się juz wczesniej. Jesli znajomoscia mozna nazwac rozmowę kilkuminutową sprzed 2 lat. Goscia nie pamiętam, ale od stycznia 2013 roku. Upierdliwy był jak choler. Pisał, dzwonił, "marudził" nie dawał mi żyć. Ale to był jego sposób! Kompletnie zainteresowana innym facetem, nie miałam ochoty zawierać z nim znajomości. Po pewnym czasie zaczęłam go bronić wśród moich znajomych. Rzucali obraźliwe komentarze a ja jako obrońca słabszych, broniłam i usprawiedliwialam go przy każdej możliwej okazji. Los tak chciał, ze 21 kwietnia 2013 roku zostaliśmy parą. Dosłownie i w przenośni los tak chciał, a to za sprawą tego iż skleiliśmy swoje ręce kropelką i nie mogliśmy się odkleić. Uwierzcie mi próbowałam tego wcześniej z innym i mi się nie udało skleić. 

Po dwóch miesiącach znajomości, wyjechaliśmy na 3 miesiące do Niemiec. Okres wakacyjny, chęć pracy za granicą. Ja brak znajomości jakiegokolwiek słowa po niemiecku. On super władający językiem. Byłam zdana tylko na niego. Ciężkie chwile podczas pracy jako pokojówka, niemożliwość postawienia sie i wyrażenia własnego zdania. Zbliżyły mnie do partnera. Po 5 miesiącach związku oświadczył mi się, w chińskiej restauracji w NIemczech. Napój z afrodyzjakiem, przystawka, danie główne, deser w łupinkach od kokosa. (Goszczą teraz na naszej półce) Dziwne, niespotykane, niszowe. Mnie strasznie to wzruszyło. Razem kochamy kuchnie chińską i często gości u nas w domu. Powrót do hotelu, własnoręcznie przygotowane drinki, cudowna noc. Pod koniec września powrót do Polski. Pięć dni zajęło nam znalezienie wspólnego mieszkania.  Miesiąc później dostałam prace którą mogłam pogodzić ze studiami. Kupiliśmy psa. I żyliśmy. P. zarabiał jako korepetytor z j. angielskiego. Dojeżdżał do klientów. Chwytał się każdej możliwej pracy. Pierwsze święta Bożego Narodzenia. Trudy pogodzenia świąt u jednej i drugiej rodziny. Próby zniechęcenia mnie do P. przez moją babcie. Sylwester, zepsuty samochód, ktory otworzyl puszkę Pandory. Problemy z pieniędzmi, z pracą P., z pracą licencjacką P., jego kłamstwa, zatajanie prawdy, kombinowanie, mieszanie. MOja wyprowadzka z domu na jeden dzień. Opamiętał się. Zobaczył co traci. Wspólnie wyszliśmy z chwilowych kłopotów, po czym znowu się jakieś pojawiły. Kolejna przeprowadzka. Dalszy brak pracy. Problemy. Dorosłe życie przerosło nas, ale nie tracimy nadziei. Nie poddajemy sie a nasza milosc staje się silniejsza, mocniejsza. Wrzesień 2015 planowana data ślubu. Co z tego będzie? Zobaczymy co nam los przyniesie :) 

     

Każdemu z Was, życzę pięknej miłości. 

21 lipca 2014 , Komentarze (7)

Jedna z Vitaliuszek uświadomiła mi, że obrałam sobie zły cel. Chciałam aby moją metą było 59 kg na wadze. Ale dzisiaj czytając komentarze uświadomiłam sobie, że odezwały się we mnie dziecięce pragnienia o byciu chudą, wręcz kościstą osóbką. Przecież ja nie chce być szkieletem! Ja chce mieć seksowne, ujędrnione i wymodelowane ciało, jak prawdziwa kobieta a nie dziewczynką. Nie mam już 16 lat i nie muszę uganiać się za facetami, jestem kobietą z narzeczonym i psem pod pachą. To, że się nie uganiam za facetami nie oznacza, że nie chce im się podobać. Jedna podstawowa zasada, która uderzyła mnie jak cegła w łeb... Facet nie piec na kości nie leci! 

Więc moim nowym celem jest ujędrnione i wymodelowane ciało oraz 62 kg. :) 


Teraz parę słów na temat herbat "odchudzających". Wypiłam w życiu dużo, dużo spróbowałam, widziałam i wąchałam. Dla mnie herbata jest nie tylko napojem, ale również pasją (?). No nie pasją, ale zainteresowaniem? Jak to ładnie ubrać w słowa... O! Herbata jest moim konikiem. Zaczęło się z 7 lat temu jak miałam dostęp prawie codzienny do sklepu "kawa czy herbata". Zasługa mojej Mamity i jej pracy tam. Naznosiła mi tego wszystkiego do domu i weź to człowieku próbuj i wypij... Nie o tym chciałam pisać.  

Każdy z nas na pewno widział na półce sklepowej herbatę kryjącą się pod nazwą "odchudzająca". Próbowałam. I mam wyrobione zdanie. Zawsze zanim kupie sprawdzam skład herbaty. Ile, czego, gdzie i kiedy. Wszystkie, prawie wszystkie  odchudzające herbaty są na bazie innych herbat, czyli tzw. mieszanka. Składają się z: zielonej, czerwonej, yerba czasami dorzucą l-karnityne lub grejpfruta. I teraz opinia na temat składu: 

Zielona herbata - nie przekonuje mnie co do swojego działania, jednakże wiele osób twierdzi, że pobudza trawienie i przemiane materii.

Czerwona herbata - dla mnie mistrz! do smaku można się przyzwyczaić (dla mnie zawsze była dobra inni mówią, że smakuje jak ziemia), działanie identyczne do zielonej.

Yerba mate - wypiłam raz, działanie podobno ma takie samo jak zielona i czerwona. NIe wiem, nie wypowiem się a to dlatego, że za mało jej wypiłam. Jedyne co wiem, jest okropna w smaku, to tak jakby zaparzyc popiół z papierosa. 

Wszystkie herbatki "odchudzające" mają ten sam skład. Ja jednak jak mam już coś polecić sprawdzonego, co daje efekty to czerwona herbata sypana. NIGDY NIE KUPUJCIE W TOREBKACH! Róznica jest w składzie, torebki zawieraja 85% czerwonej herbaty, sypana zawiera 98%. Reszta procentów to np. aromat cytrynowy. A jak chcecie coś z herbatek "odchudzających" to polecam zioła mnicha z BIG-ACTIVE. Pamiętajcie pijcie zawsze po posiłku zawsze ciepłe, nie letnie ani zimne. Ciepłe napoje pobudzają wasz żołądek do pracy. ;)

Trzymajcie się cieplutko. Bądźcie silni!

Sexy&Shape - zapraszam

21 lipca 2014 , Komentarze (6)

Minął miesiąc od kiedy jestem na V i od kiedy zaczęłam racjonalnie się odżywiać. Podsumowując ten miesiąc nie był takim złym miesiącem. Swoją aktywność fizyczną oceniam na 4-. Szału nie było, tyłka nie urwało, ale coś tam się ćwiczyło. Więc jak ten miesiąc przekłada się w liczbach? -3 kg., łącznie -18,5 cm. Bardzo się cieszę z tego powodu, wytrwałam miesiąc! Codziennie teraz pije ponad 2 l. wody. Nie mogę się bez niej obejść. Bez słodyczy daje sobie radę. Posiłki w pracy to nie problem, regularne godziny jedzenia, również, Wyrobiłam w sobie nawyk zdrowego odżywiania, teraz kolejny cel, zwiększyć swoją aktywność fizyczną.  Pamiętajmy, że to my decydujemy jak wygląda nasze ciało!

Sexy&Shape - zapraszam :)

20 lipca 2014 , Komentarze (3)

Mam 21 lat. Studiuje, pracuje, utrzymuję dom, mam narzeczonego, psa i trochę książek. Nastały dni, miesiące gdzie jestem uwolniona od jednego z obowiązków jakim jest uczelnia. Lecz jest tak, że aby przeżyć do kolejnego "dziesiątego" muszę pójść do pracy. Praca nie ciężka dla osoby trzeciej. Mnie wykańcza psychicznie i fizycznie. Ale nie o tym chciałam pisać!

W lipcu miałam już 13 dni wolnego od pracy. Coś w stylu a'la dłuższego weekendu. Tylko oczywiście zawsze jak miałam wolne to padał deszcz i oglądałam sobie świat za szyby. Nastał cud! dwa dni wolnego i dwa dni opalania. Dziękuje Panie Boże!

Ostatnio przeczytałam artykuł, że latem szybciej się chudnie. Powód? Pijemy więcej wody, jemy owoce sezonowe oraz uprawiamy więcej sportów. Czy to prawda. Ostatnio na facebook'u przeczytałam posty znajomych, które były przepełnione rozpaczą, że waga wzrosła. Według mnie spadek wagi zależy od człowieka i motywacji. Jeśli trzyma się swoich założeń i nie będzie jadł słodyczy czyt. lodów schudnie. Jednak wiadomo, że lato kusi możliwością ochłodzenia się zimnym lodem ;) A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Chudniemy czy tyjemy latem? :) 

PS. Dzisiaj miałam ogromną chęć na loda (zimnego), dałam rade!! Powiedziałam stanowcze NIE! 

Trzymajcie się ciepło i pamiętajcie człowiek, który nie popełnia błędów stoi w miejscu.

18 lipca 2014 , Komentarze (1)

Męczyłam się, męczyłam się, ale już jest! Nowa szata graficzna na sexy&shape. Jak Boga kocham, nigdy się tak nie męczyłam ze zrobieniem zdjęcia "profilowego". 

Strona rusza pełną parą. Marzy mi się, abym kiedyś w dalekiej przyszłości zainspirowała kogoś do działania i osiągnięcia swego celu. Abym to ja była dla kogoś inspiracją :)

Polecam serdecznie. Trzymajcie się ciepło i podążajcie cały czas przed siebie :)

https://vitalia.pl/xx.SexyShape.xx 

18 lipca 2014 , Komentarze (3)

Dzisiaj polecimy samymi liczbami. Od 21 czerwca minęło 27 dni, od 02 sierpnia 16 dni. Co za tym idzie udało mi się wyrobić sobie nałóg zdrowszego odżywiania, co do aktywności fizycznej jestem na dobrej drodze. 

Codziennie na swojej stronie https://vitalia.pl/xx.SexyShape.xx wrzucam zdjęcia potraw, które według mnie są mniej kaloryczne i świetnie zastepują słodycze lub tłuste schabowe. 

W ciągu 27 dni udało mi się "zrzucić" 2,5 kg. Powiadasz niedużo? Dla mnie to super wynik, ponieważ doszłam do tego zdrowym odżywianiem a nie głodówką która po pewnym czasie da mi efekt jojo. 

Czekam z niecierpliwością do 21 sierpnia, abym mogła zmierzyć swoje cm i spr ile mi ubyło. :) 

Pozdrawiam Was ciepło, trwajcie w swoich postanowieniach. Zapraszam na moją stronę :)

https://vitalia.pl/xx.SexyShape.xx

9 lipca 2014 , Komentarze (4)

Minął już tydzień, albo dopiero tydzień od kiedy zawzięłam się porządnie za siebie. Codziennie po 40 minut na stepperze. Dzień w dzień pot się po dupie lał. Piersi kuraka to mi się tak wypociły, że teraz są już o połowę mniejsze (niestety :<). 

Zamówiłam dzisiaj caaały osprzęt. Nie mogę się już doczekać! :) Jakich ja już herbat nie próbowałam, żaden smak, zapach, wygląd nie jest mi obcy. Każdy mój kubek jest do innej herbaty. Nie wyobrażam sobie wypić czerwonej herbaty w małym zielonym kubku. 

Sexy shapa, czyli cząstka mojego życia. Sexy&Shape to strona na facebook'u która prowadzę od początku do końca. Założyłam ją ponad rok temu jak byłam fit nastawiona do życia, jeszcze przed wyborami Miss. Gdy przybyły kilogramy ubyło zainteresowanie z mojej strony zamieszczaniem jakichkolwiek postów. Wróciłam w poprzednim tygodniu z wielkim powerem i mam nadzieje, że się nie poddam i kogoś zainteresuje moja strona. 

https://vitalia.pl/xx.SexyShape.xx

Trzymam za Was kciuki laseczki, fit babeczki, aby każdy dzień zbliżał nas do bycia jeszcze bardziej szczęśliwymi niż jesteśmy. 

PS.  40 minutowy stepper i pojawił się potowy battman na mojej koszulce ;)

3 lipca 2014 , Komentarze (6)

Zabrałam się porządnie do roboty! Kolekcjonowałam mój sprzęt od ponad roku. Zaczęło się od hula-hop, skończyło na stepperze. Ha! Co najlepsze wartość mojego mini fitnessu nie przekracza 50 zł! No około 50 zł, bo wyszło nawet mniej (cen nie pamiętam :p). W przybliżeniu hula ok. 10 zł, skakanka 8 zł, motylek 12-15 zł, piłka 18 zł, stepper 8 zł (!!!). SZOK! Stepper 8 zł, a to za sprawą Szczecińskiego Centrum Bezgotówkowej Wymiany Dóbr i Usług. Ogłosiłam się, że szukam sprzętu do fitnessu, niespodzianka los tak chciał, że dziewczyna oddawała za darmo. Głupio było mi zgarnąć stepper za free więc kupiłam ptasie mleczko :)

Jeden dzień rozpusty = 1 kilogram więcej. Jakby to powiedział mój narzeczony przyszedł czas aby się porządnie wysra**. 

Mam swój cel. Wrócić po przerwie semestralnej odmieniona o 180 stopni. Mam 3 miesiące. Zaczynam działać!! 

Dzień 1: kurczak w jogurcie z ryzem // 40 minut - stepper

29 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Upatrzone, znalezione i kupione! :D

Polowanie zaczęło się kiedy w Empiku znalazłam PRZEPIŚNIK. Przepiśnik czyli: jedna kieszonka na luźne przepisy,  4 przekładki, 240 stron na własne przepisy, przelicznik miar i wag, 12 przepisów z blogów kulinarnych, strona tytułowa z miejscem na dane właściciela. Cztery różne kategorie: Mniam, lubię jeść, podróżnik, fit. Ja osobiście wybrałam lubię jeść urzekł mnie wnętrzem oraz wyglądem. 

Aaaa zapomniałam! Upatrzone w Empiku (49,99), znalezione w Biedronce, kupione w Biedronce (19,99) O K A Z J A ! ! !

Miłego dnia! :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.