Witajcie Kruszynki
Dzisiaj mam wolne od pracy,więc stwierdziłam że zrobię sobie kawkę,usiądę przez laptopem,i opiszę Wam jak zmieniło się moje życie po odchudzaniu.Prawdę mówiąc do celu pozostało mi 5 kg,ale myślę że to 5 kg nie zmieni tego co jest teraz.Więc jeśli macie ochotę mnie poczytać,to zapraszam
Ważąc 134 kg byłam cichą,szarą myszką,która uciekała przed rzeczywistością,przed światem,przed ludźmi.Ta myszka zamykała się w 4 ścianach i tak było jej najlepiej.Bez stresu przed głupimi i upokarzającymi komentarzami dotyczącymi mojej wagi,wyglądu,przed spojrzeniami ludzi,przed śmiechem-przed wszystkim.
Zaszywając się w domu czułam się najbezpieczniej,pasowało mi to i chyba a raczej na pewno nie zdawałam sobie z tego sprawy,że tym sposobem wyrządzam sobie jeszcze większą krzywdę uciekając od wszystkich i od wszystkiego.
Mimo swojej wagi miałam sporo znajomych,byłam lubiana.W sumie nigdy się na Nich nie zawiodłam,zawsze mnie wspierali i wspierają.Chcieli mi pomóc wydostać się z tego''Swojego Świata grubaski'',pragnęli tego bym się otworzyła,wyluzowała,nie przejmowała światem,tylko patrzyła na siebie,na swoje marzenia,pragnienia i cieszyła się życiem,ale ja nie potrafiłam.W głębi duszy cholernie cierpiałam ale nie potrafiłam nic z tym zrobić.
Kiedyś w pewnym wpisie mówiłam,że utyłam bo mam problemy z hormonami.Tak,to prawda,ale dodatkowo sama sobie zawiniłam,bo zajadałam smutki.Takie 2w1...
Pojawiły się problemy ze zdrowiem,źle się czułam,moje samopoczucie było paskudne.Psychika wysiadała.''Dusiłam się'' we własnym ciele,płakałam po kątach bo chciałam coś zmienić,chciałam się bawić,spotykać ze znajomymi,żyć pełnią życia,na luzie...
Pamiętam jak pewnego dnia,stanęłam przed lustrem w bieliźnie i pomyślałam BOŻE... JAK JA WYGLĄDAM,CO JA SOBĄ REPREZENTUJĘ,WCALE SIE NIE DZIWIĘ,ŻE LUDZIE SIĘ ŚMIEJĄ I MNIE KRYTYKUJĄ...
Zaczęłam szperać po internecie,wyszukiwałam różne dietki itd itd ale pomyślałam,że może wystarczy zmienić nawyki żywieniowe i w końcu zacząć się ruszać zamiast wydawać kasę na dietetyka? i tak właśnie zrobiłam.
Pomogło,z miesiąca na miesiąc się zmieniałam,znajomi to zauważali,podziwiali,chwalili,dopingowali-to dodawało mi skrzydeł i sprawiało,ze zaczęłam się wydostawać z tych 4 ścian.Dodawało mi to pewności siebie i co najważniejsze-zaczęłam się akceptować.
Było bardzo dużo trudnych chwil,ale rodzina,facet,znajomi mnie wspierali,to mi bardzo pomagało i szybko się podnosiłam,wstawałam silniejsza.
Dzisiaj jestem lżejsza o prawie 70 kg.Zajęło mi to dużo czasu bo aż 5 lat,ale było warto.
Ludzie mnie szanują,nie wyśmiewają,nie sprawiają przykrości,nie obgadują,nie patrzą na mnie wzrokiem ''Ale tłusta...masakra''
Otworzyłam się na siebie,na ludzi,na wszystko co mnie otacza.
4 ściany dla mnie już nie istnieją,cieszę się życiem,jestem z siebie dumna,dumna z tego co dokonałam.
Mam swoje marzenia,które chcę stopniowo spełniać.
Potrafią mnie cieszyć nawet najmniejsze rzeczy,doceniam życie,swoje zdrowie.Wiem,że uratowałam samą siebie.
Moje życie zmieniło się o 1000% !
Ale walczyć będę nadal.
A Wam moje kochane,także życzę wytrwałości w dążeniu do celu.Nie warto się poddawać.
Ściskam Was mocno !