Hej wszystkim, bardzo dawno nie było takiego normalnego wpisu. Dalej się odchudzam ale szału nie ma....
Jak mogliście zauważyć pierwsze 20 kg schudłam przez 4 msc kolejne 5 kg zrzucałam 4,5 msc kolejne 8 kg 4 msc !
Dlaczego tak jest? Odpowiedź jest prosta. Cały proces odchudzania to jedna wielka przygoda ale jednocześnie czas w którym można się nieźle zapętlić!
Zaczynając odchudzanie kilogramy lecą bardzo szybko, radość która temu towarzyszy zazwyczaj zabija chęć zjedzenia czegoś niedozwolonego i dzięki temu bez problemu trwasz w swoim postanowieniu. Kiedy zgubiłam pierwsze 20 kg popadłam w swego rodzaju samozachwyt, który oczywiście miał wymiar podświadomy. Przyszły wakacje byłam na dwóch wyjazdach. Na wyjazdach jest tak, że nie ma czasu a przede wszystkim warunków do zrobienia 5 pełnowartościowych posiłków. Ale chodzi też o to że nie chcesz tracić czasu na przygotowywanie posiłków. Myślisz sobie przecież są wakacje, osiągnęłam tak wiele przecież mogę sobie odpuścić na jeden tydzień. Kiedy ta myśl uderza do twojej głowy w ogóle nie zdajesz sobie sprawy jak duże ta decyzja niesie za sobą konsekwencje. Wracasz do domu wchodzi na wagę okazuje się że przytyłaś. Myślisz ok trzeba się ogarnąć wrócić do zdrowego odżywiania. Chudniesz to co przytyłaś na wyjeździe cieszysz się. Ale tutaj tworzy się pętla z tej radości powrotu do wagi sprzed wyjazdu pozwalasz sobie na mała przyjemność. Jednak comiesięczne wizyty u dietetyka zobowiązują. Koniec końców podświadomie wybierasz taktykę zaraz po wizycie u dietetyka odpuszczasz sobie na 1-2 tygodnie tyjesz wtedy 1-2 kg, kolejne 3 tygodnie polegają na zgubieniu ostatnio przybranych kilogramów i zrzuceniu dodatkowego 1-2 kg dla pozoru żeby dietetyk cię nie zorientował. Nie zdajesz sobie sprawy ale to trwa miesiącami. A w bilansie miesięcznym nie uwzględniasz tych złych tygodniu tylko te kilka kilogramów które koniec końców zgubiłaś. Zanim się zorientujesz nadchodzi grudzień, jako były pasjonat cukiernik padasz w wir pieczenia placków pierniczków cupcakes, ale wiadomo wszystkiego trzeba spróbować żeby rodziny nie potruć. I właśnie w tym momencie te 2-3 tygodnie przed wizytą u dietetyka nie polegają na zgubieniu kilogramów które nadrobiłaś w pierwszych 1-2 tyg po wizycie u dietetyka tylko polegają na przybieraniu kolejnych kilogramów. Pętla niesamowita.....
Tak to wygląda potem trudno jest się z tego podnieść. Bo po takich przygodach pokusy są silniejsze niż silna wola.
W bilansie rocznym wychodzi że schudłaś 33 kg a jeśli odchudzanie byłoby prawidłowe bez tej huśtawki tycie-chudnięcie wyliczasz że w tym czasie spokojnie mogłabyś schudnąć już 48 kg i powoli kończyć proces odchudzania.
I teraz pytanie klucz! Czy taki bilans pozwala wrócić do wypełniania w 100% redukcji? to się okaże.
Piszę to jako doświadczony w odchudzaniu człowiek przecież 13 miesięcy na redukcji to jest doświadczenie!
Podsumowując wszystko siedzi w naszej głowie. Pytanie brzmi czy jesteśmy na tyle silni żeby pokonać swoją psychikę?