I znowu wracam po dłuższej przerwie , ale ostatnio mam tyle rzeczy na głowie że ledwo się wyrabiam ale od początku.
Opowiem wam sytuacje która mnie spotkała 2 dni temu , wracałam sobie spokojnie z miasta i przyczepił się do mnie zboczeniec na początku nie zwracałam uwagi na niego ale po jakimś czasie zauważyłam że gość idzie za mną , pomyślałam że to nic takiego bo to główna ulica , ale gdy zatrzymałam się przy kiosku i on się zatrzymał gdy przechodziłam przez pasy podszedł bardzo blisko i się o mnie otarł biodrami potem szedł za mna z ręką w majtkach i przyspieszył kurde wystraszyłam sie strasznie byłam z synkiem , powiedziałam mu żeby sie odczepił ale on nic sobie z tego nie robił złapał mnie za rękę i mówi choć ze mna mała to sobie "porucham " wtedy zaczęłam się drzeć i z pomocą przyszli mi panowie budowlańcy nastraszyli go trochę i ten poszedł na drugą stonę ulicy przez chwilę myślałam że już po wszystkim ale on znów mnie dogonił więc rzuciłam się pędem do galerii bo tam jest ochrona , on cały czas był za mną , podeszłam do Pani z ochrony i mówię jej że potrzebuję pomocy bo zaczepia mnie zboczeniec ona do mnie że nic nie może zrobić , ale w tym momencie ten facet podszedł , więc ona do niego mówi że ma plecak i powinien go odnieść do szafki lub dać do oklejenia , a ten do niej "i co jak oddam to zrobisz mi laseczkę ?" ta się wkurzyła zawołała kolegę zaczęła się awantura zbok ich wyzywał szarpał się więc go zatrzymali, ja wtedy weszłam do sklepu ale z tych nerwów najpierw upuściłam arbuza który oczywiście pięknie popękał , potem rozsypałam drobne z portfela , a potem uderzyłam się w nogę. Bezpiecznie sie poczułam dopiero w domu , a rozkleiłam sie dopiero jak wrócił mój mąż .
Powiem tak , nikomu nie życzę takich wrażeń.
Z rzeczy bardziej normalnych to w pokoju dzieci robimy remont , wszyscy śpimy w jednym pokoju , roboty jest dużo czasu bardzo mało i troche to trwa , ale jeszcze z tydzień i będzie po wszystkim.
Czasu mamy mało na remont bo mój mąż długo pracuje wychodzi z domu o4 rano a wraca o 20, ja pomagam mu jak tylko mogę ale są pewne rzeczy których ja zrobić nie umiem , sama powynosiłam większość mebli z pokoju , zdzierałam farbę , sprzątałam , zrobiłam też dla dzieci tablice magnetyczne potem pomaluje je jeszcze farba tablicową :) do tego będę malowała meble i ściany dla męża zostało tynkowanie szpachlowanie zakładanie karnisza robienie regału na książki, i ustawianie ciężkich mebli, do tego mam masę innych obowiązków codzienne sprzątanie , gotowanie , pranie, zakupy spacery kąpanie dzieci , palenie w piecu na ciepłą wodę , ale piję jedynie do podejścia w tym temacie mojej teściowej którą bardzo lubię ale ostatnio to mnie wnerwia.
Mój dzwoni ostatnio do niej i mówi jej że dopiero wrócił i że remont wolno idzie , no mniej więcej to co wam napisałam a ona oj bo ty sie zamęczysz lepiej zmień pracę i po co ten remont (remont potrzebny bo wilgoć wlazła na ścianę) że nie powinien się tak zamęczać i że lepiej niech sie kładzie już spać. (była godz. 21 dzieci jeszcze nie spały )
mój mówi mamie że nie jest tak źle bo w aucie zawsze sie zdrzemnie tą godzinkę i że ja mu bardzo pomagam , a moja kochana teściowa na to że taka rola żony :/ a ja na to że taka rola męża by zarabiać na rodzinę , a ona że to już nie te czasy :/
Czasy są takie że ciężko znaleźć pracę na 8 godzin dziennie z dobrą pensją , tak samo jak żona mężowi pomagać musi to w drugą stronę tez tak powinno być ale po co doceniać synową przecież zapiepszanie 24 na dobę to moja rola a mężuś najlepiej niech idzie na 8 do pracy wraca o 16 i leży do góry brzuchem czytając gazetę i pijąc donoszone co chwilę piwo przez żonę . nosz kurw.......... .
Całe szczęście że mój docenia to co robię :) <3
Czasy są ciężkie i każda ze stron musi równo zasuwać i mimo padania na pysk dzielić się obowiązkami . AMEN.
Dziękuję tym którzy dotrwali czytając ten wpis do końca i wybaczcie moje marudzenie ale musiałam