zmiana! :)
W sobotę stanęłam na wadze i nie mogłam uwierzyć własnym oczom: 58,9 kg!!! Piątka z przodu uskrzydla :) Dostałam takiego zapału do diety, ćwiczeń, do życia!!! Niestety weekend u rodziny skutecznie zmienił wynik na wadze, ale dzisiaj nadal poniżej 60, więc zmieniłam pasek wagi i walczę dalej. Radość wielka :) Z rodziną D. nie widziałam się jakieś 2 miesiące i wszyscy mówili, że schudłam, chociaż ja w obwodach nie widzę żadnej różnicy. Na pewno coś źle mierzę :P Faktem jest jednak, że w dniach, gdy trzymam się diety, czuję się dużo lepiej. Mam więcej energii i żadnych dolegliwości żołądkowo-jelitowych, które jakiś czas temu doprowadzały mnie na skraj wytrzymałości.
Tak więc dzisiaj od rana jestem pełna zapału - lekkie śniadanko, picie wody, potem lekki obiad i przekąska. A wieczorem fitness, żeby trochę się wypocić i wyskakać.
Dlaczego chcę schudnąć do 1 maja? Bo po pierwsze, to taka ładna data :) A po drugie zmieniam pracę, po 6 latach w jednej firmie... 5 maja pójdę po raz pierwszy do nowej pracy i to jakoś mnie mobilizuje do jeszcze większych zmian. Jak już zmieniać, to na dobre :) W nowej firmie będę od nowa budować wizerunek szczupłej, nowoczesnej, modnej, rzutkiej, mądrej, ogarniętej, niezastąpionej i szalenie utalentowanej mnie :P
dziwnie jakoś
Kochani, zawiodłam Was i siebie - trzymałam się wczoraj przez kilka godzin, ale pod koniec dnia jednak wpadłam w szpony grzechu i zjadłam kilka kruchych ciasteczek. Miałam takie wyrzuty sumienia, że poćwiczyłam wieczorem nogi z Mel B, dodałam trochę pośladków, brzuchy i ręce z hantelkami. Tak dawno nic nie ćwiczyłam, że dzisiaj mam dość mocne zakwasy :) Może więc mogę się poczuć chociaż odrobinę rozgrzeszona?
Dzisiaj mam @ i siedzę od rana napuchnięta i czuję się pełna. A zjadłam od rana jogurt naturalny + 2 mandarynki i jabłko na drugie śniadanie. Obiad też już za mną: 5 łyżek ugotowanego ryżu + gotowana fasolka szparagowa + kilka duszonych pieczarek. Zbliża się weekend i kolejna rodzinna impreza. Będą ciasta...kanapki...ziemniaki....alkohol....i ciasta....i kanapki....i paluszki....i ciasta. Szaleństwo. Nie będę się oszukiwać, że wytrzymam i nie zjem nic, ale chciałabym ograniczyć się do maksimum. Pożyjemy, zobaczymy.
Za mną jakieś 2 tygodnie masaży bańką chińską i brania Cellasene. Masaże robię co 2-3 dni. Nogi mam trochę posiniaczone, ale nie przeszkadza mi to :) Wydaje mi się, że widzę wyraźną poprawę. Mój chłopak też mówi, że widzi, że jest inaczej. Więc może rzeczywiście jest to prawda, mimo że obwody w ogóle nie drgnęły.
Od przyszłego tygodnia chciałabym jakoś regularnie wrócić na fitness raz lub dwa razy w tygodniu.
1 maja spojrzę w lustro i zobaczę zupełnie nową mnie :)
pokusa...
Siedzę w pracy. Na biurku obok leżą trzy talerze pełne grzechów: stos kruchych ciasteczek, aromatycznych pączków i kuszących bielutkich bez. W całym pokoju pachnie, a ja widzę je przed sobą, kątem oka, nie dalej niż na wyciągnięcie ręki.
Nie zjem ani jednego, nie zjem ani jednego, nie zjem, nie zjem, nie, nie nie.
udało się! :)
Dzisiaj po raz pierwszy od bardzo bardzo dawna udało mi się utrzymać dietę przez cały dzień! Nie zjadłam ani miligrama niezaplanowanego jedzenia! Może to niewiele, ale ja się bardzo cieszę :) W pracy były słodycze, częstowano czekoladą, ale zastanowiłam się, co jest dla mnie ważniejsze: ciało, o którym marzyłam całe życie, czy czekoladka, o której po 5 minutach zapomnę? I udało się! Jutro mam zamiar powtórzyć ten sukces. I pojutrze. I po pojutrze. I tak aż do 10 kilogramów mniej :)
chora
Niepotrzebnie martwiłam się o wczorajszy rodzinny obiad. Zjadłam spaghetti (cała tona makaronu), poprawiłam ciastkami i dopełniłam pełnym pucharkiem lodów, co przypłaciłam ostrym zatruciem pokarmowym, całą nocą wymiotów i całym dniem pod kocem z temperaturą 38. Schudłam 1,5 kg, ale bardzo dziękuję za taką kurację. Nigdy więcej. Cały czas mam wstręt do jedzenia, więc może jutro też zjem niewiele, chociaż chciałabym już wrócić na regularną dietę.
bańki chińskie + foto
Dziewczyny,
od jakiegoś tygodnia masuję się bańkami chińskimi. Mam na udach pełno siniaków, ale co z tego - mam nadzieję, że uda mi się w końcu zwalczyć cellulit :)
Mam takie bańki, kupione w aptece za mniej niż 30 zł:
Używam tak naprawdę tylko tej jednej, średniej wielkości.
Już teraz wydaje mi się, że widzę lekkie zmiany, ale może to tylko moja wyobraźnia. No i spod siniaków niewiele widać :P
Zamieszczam zdjęcie "przed" - widać, jaka skóra na udach i pośladkach jest nierówna. Za jakieś 2-3 miesiące wrzucę zdjęcia "po"!
Czy wiecie może jak często stosować te masaże? Codziennie czy co drugi dzień? No i jak długo powinien trwać masaż? Teraz robię ok. 6 min na każdą nogę.
Do tego biorę Cellasene.
Z dietą u mnie nie najlepiej. Trzymałam się do wieczora, ale potem byłam w kinie i wcisnęłam w siebie całe opakowanie popcornu :( A dzisiaj rodzinny obiad, więc z dietą znów będzie ciężko :(((
może się uda?
Stanęłam dzisiaj na wagę i kilogram więcej. Nic dziwnego, skoro wczoraj
zjadłam dwie czekoladki, a po powrocie z pilatesu wepchnęłam w siebie
miskę sałatki z majonezem. I kogo ja oszukuję, że jestem na diecie?
Na
razie działa na mnie negatywna motywacja. Zdenerwowałam się tym
porannym ważeniem i dzisiaj dobrze się trzymam. Na śniadanie 2 kromki
ciemnego pieczywa z chudą wędlinką, 2 śniadanie: pomarańcza. Obiad:
łosoś z surówką. Na podwieczorek świeży sok z marchewki, a na kolację
dietetyczna sałatka. Nie planuję dzisiaj wyjść poza moje 1000 kcal :)
Dziewczyny,
jak mam się zmusić do aktywności fizycznej? Jakiś czas temu zaczęłam
regularnie ćwiczyć 3 razy w tygodniu i waga nawet nie drgnęła. Rzuciłam to więc w diabły i przeszłam na dietę i dopiero wtedy ruszyło się w dół, ale czuję, że muszę
dołączyć jakieś ćwiczenia. Chodzę raz w tygodniu na fat burning (wczoraj
zastępczo pilates), ale to chyba za mało. Chodakowskiej nie trawię,
Jillian też niebardzo. Mel B jest ok, ale brakuje mi motywacji. Po
prostu nie lubię ćwiczyć :( Co zrobić? Czy bez ćwiczeń też uda mi się schudnąć?
Dzisiaj zaczęłam brać Cellasane, za mną 2 masaże bańską chińską i będę robić kolejne, bo są super.
Co jeszcze, co jeszcze?
pierwszy wpis + foto
Cześć dziewczyny!
Od jakiegoś czasu kibicuję Wam tutaj na Vitalii, podglądając Wasze sposoby i inspirując się Waszymi osiągnięciami.
Czas na mnie :)
Na diecie jestem od połowy listopada i szło mi całkiem dobrze, ale okres świąteczny zahamował postępy. Od jutra wracam na dietę 1000 kcal, ćwiczę raz w tygodniu (fitness), ale dość nieregularnie. Niestety nie mam motywacji do ćwiczeń, nie przepadam za tym i nie sprawa mi to satysfakcji. Ale wiem, że trzeba się zmusić.
W tej chwili ważę około 60 kg przy wzroście 155 cm.
Cel - waga 55 kg, znacznie zmniejszenie obwodu brzucha, bioder i ud oraz zlikwidowanie tego okropnego cellulitu.
Oto moje wymiary na dzień dzisiejszy:
| pomiar | cel |
waga | 60,4 kg | 55 kg |
ramię | 28,5 | 26 |
piersi | 86,5 | 86 |
talia | 74 | 70 |
brzuch (pod pępkiem) | 86 | 80 |
biodra | 99,5 | 93 |
udo | 58 | 53 |
łydka | 36,5 | 34 |
Trzymajcie kciuki!