Witajcie :)
Ćwiczę od 2 tygodni - wiem, nie tak dużo, ale troszkę się podłamałam :)
Każdego dnia jem śniadanie, w pracy albo sałatka warzywa i kurczak, albo twaróg z owocami, po pracy trening na siłowni i do mieszkania by zjeść znowu mięsko z warzywami.
Czasem podjadam jedząc lody, zdarzyło mi się wypić piwko. Oraz miałam raz grila to wtedy zrobiłam sobie cheat day.
I co, waga ruszyła do przodu, przytyłam.
Tak sobie myślę, czy to wina trenigu siłowego.
Nigdy nie ćwiczyłam z ciężarami, teraz codziennie. Zaczynałam z 1,25, póżniej 2kg , teraz powolutku w niektórych ćwiczeniach ćwiczę z 5kg, czasami przysiady z 8kg, 10kg. Zależy od ćwiczeń.
Jem codziennie twaróg. Duża porcja. Kurczaka oraz inne mięsko. Ryż. Plus owoce i warzywa.
Nie jem chipsów, czekolady, ciastek, nie jem nawet pieczywa.
I ja się pytam o co chodzi :D
Czy to naprawde masa mięsniowa?
Urusł mi troszke tyłek, brzuch jest nawet plaski, ale spodnie jak były ciasne tak są. Wczoraj wyjełam krótkie spodenki to również były opięte na udach, przez co się zmartwiłam, że od przysiadów urosły mi uda.
Staram się nie patrzeć na wagę. Nie ważę się nałogowo, liczą się dla mnie centymetry.
Ale naprawdę czuję się cięższa, większa, masywniejsza.
CO ROBIĘ ŹLE?
CZY MOŻE POWINNAM TO PRZECZEKAĆ BO TERAZ SPUCHŁAM?
Mimo to nie poddam się. Od jutra koleny tydzień, nie chcę być bardziej rygorytyczna, ale z piwa i lodów rezygnuje już definytywnie.
Będę wdzięczna z każde odpowiedzi :)
Miłej nocki!