Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kraków /Wrocław.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20087
Komentarzy: 325
Założony: 12 lipca 2013
Ostatni wpis: 12 czerwca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MeggiNorth

kobieta, 33 lat, Kraków

163 cm, 83.20 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 września 2013 , Komentarze (7)

PRZEEEEEEPRAAAAAAASZAAAAAM !!!!!! :(

 

Tak wiele sie dzieje, ze nawet nie mialam czasu napisac. Nie mam nawet czym sie pochwalic. Jednak obiecuje, ze w poniedzialek juz jestem. I ruszam z wszystkim do przodu !!!

Wiele sie wydarzylo w czasie kiedy nie pisalam.

Jestem na 3 roku studiow. Dzisiaj jestem ostatni dzien w pracy :(

Bylam w Lodzi. Iscie tajemniczo i klimatycznie, prawie jak z filmow Davida Lyncha. ;>

Klimat Lodzki mnie rozwala. Bylo 40 zdjec z polaroida.... MEGAAA klimat! Ale niestety nie moge wrzucic, ze wzgledu ze widac tam nasze twarzy, lub po prostu sa niecenzuralne :D

Dzisiaj jade z kuzynkami i przyjaciolka na wyprawe na wies, do chaty mojego wuja. Oooooj szykuje sie ciekawie. Mam w planach wiele rzeczy, fajnych. Juz nie moge wysiedziec w pracy, chce jechac.

Przepraszam za brak polskich znakow.

Meggi

 

 

 

 

 

 

19 września 2013 , Komentarze (8)

Pielęgnacja ciała.

Lubię dbać o swoje ciało, mam wrażenie, że to taka rekompensata za to, że zniszczyłam się tłuszczem, rozstępami i cellulitem. Ostatnio przez to, że tak strasznie pogorszył się stan mojego ciała, zaczęłam walczyć, ze skórą by jakoś w tym wszystkim wyglądała i kiedyś miała szansę wrócić do normalności.

Uwielbiam naturalną, domową pielęgnację, z owoców, warzyw, ziół itd. Niestety nie mam na to czasu, mimo ogromnych chęci, domowe maseczki czy peelingi udaje mi się robić naprawdę rzadko. Kiedyś miałam na to więcej czasu, czytałam na ten temat książki, eksperymentowałam, nawet chciałam mieć swoje 'laboratorium'. Syndrom chemika:D Być może stąd wylądowałam na takich studiach na jakich jestem :D

Od momentu kiedy zrobiły się te okropne rozstępy na brzuchu i piersiach walczyłam z nimi kremem Mustela, mimo wielu dobrych opinii, mnie ten krem niestety nie pomógł. Hm, fakt używałam go bardzo krótko, ale okropnie zaognione rozstępy nie zbledły dosłownie NIC. Zastanawiałam się nad kupnem Bio Oil, opinie różne, ale będą w Rossmanie skusiłam się kupując przy okazji krem na rozstępy z Bielendy- Sexy Mama. Wieczorem używam biooleju, rano żeby nie pobrudzić ubrań, balsam, czasami zdarzy mi się użyć w ciągu dnia. Po niedługim czasie stosowania obu specyfików, zaczęłam zauważać, że rozstępy jaśnieją!!! Zauważyła to nawet moja przyjaciółka, która widziała rozstępy przed stosowaniem tych obu kosmetyków i jakieś dwa tygodnie później. Powiedziała, że naprawdę widzi różnicę! Cieszę się, że trafiłam na coś co działa na MOJE rozstępy, bo wiadomo, że na każdego działa coś innego. Przy tym wszystkim codziennie staram się używać peelingów, od niedawna jestem zachwycona (co pisałam już we wcześniejszych wpisach) peelingiem z Collistar Talasso Scrub ORO, jednak, wiem, że cena nie pozwoli mi na regularne kupowanie go. Z peelingów o NORMALNYCH cenach śmiało mogę polecić Tutti Frutti z Farmony ! Jest naprawdę super.
Używając tych kosmetyków, tak dość intensywniej (a na pewno bardziej niż kiedyś) moja skóra bardzo poprawiła swój stan. Przyznam szczerze, że miałam problem ze skórą na piersiach, nie lubiłam ich przez to... Ale używając peelingów i biooleju (DAJĘ GO NA BIUST KAŻDEGO WIECZORA) nooo zaczynam powoli się przekonywać bo..:) Widzę, jak skóra się 'naprawia' to niesamowite uczucie i widok ! Nie sądziłam, że tak się da. .. Oj da ! Ale trzeba naprawdę włożyć w to trochę pracy, codzienne peelingowanie biustu (ja robię 30 okrążeń wokół..) jest dosyć bolesne i też nie każdemu może się chcieć. Wbrew pozorom nie mam żadnych podrażnień na piersiach, być może to zasługa tego, że po każdym takim zabiegu smaruję je olejkiem. Polecam Wam dziewczyny bardzo, warto wziąć się za taką pielęgnację jak najszybciej, to niesamowicie poprawie nasz nastrój jak i podejście do swojego ciała.

Co do mycia całego ciała, używam olejku pod prysznic Eucerin, cena kosmiczna, a efekty... właściwie brak. Skóra w miarę miła, ale bez spektakularnych efektów. Równie dobrze, można użyć olejku pod prysznic z Isany, który w podobny sposób pielęgnuje, a do tego ma śliczny zapach oraz niską cenę. Zdecydowanie bardziej polecam Isanę.

Nie zapominając o reszcie ciała, w którą nie wmasowuję olejku czy balsamu na rozstępu, niestety nie regularnie, ALE używam balsamu. Miałam z tym problem, ponieważ nie lubię się kleić i też dotychczas tylko jeden balsam wchłania się szybciutko, jest mega LEKKI i fajnie pachnie to balsam Collistar, ale nie pamiętam jaki dokładnie. Jak sprawdzę to dopiszę. Generalnie, biała duża butelka zielona zakrętka. Jest fajny, lubię go. W odróżnieniu do innych balsamów, które stosowałam nie klei się i szybko wchłania.

Jeśli chodzi o włosy to mogłabym to jest to dla mnie temat rzeka, od jakiegoś czasu stosuję się do porad z bloga blondhaircare.com i bardzo polecam, zwłaszcza takim włosomaniaczką jak ja :))) Może kiedyś napiszę tutaj o tym więcej.

Być może dzisiejszy wpis nie jest na temat, który sprowadził nas vitalijki na ten portal. Jednak piszę go, bo jak wiadomo przy zrzucaniu kilogramów, kształtowaniu sylwetki bardzo ważna jest pielęgnacja skóry, o której tak często zapominamy i przypominamy kiedy jest już z nią naprawdę źle. Ten wpis mam nadzieję, że choć trochę zmotywuje osoby, które jeszcze nie sięgnęły po taką pielęgnację oraz podpowie Wam wszystkim jak może to wyglądać, patrząc z mojej perspektywy, a nie cudownych reklam.

A Wy jakie macie sposoby ? Może podzielicie się ze mną ? :)

Meggi 
                       
          

                      
 
                          

18 września 2013 , Komentarze (8)

Witam !
Tak dawno mnie nie było. Miałam mnóstwo nauki, egzaminy. Zdałam ! Z materiałoznawstwa i rachunkowości. Kamień z serca.

Cieszy mnie powrót tutaj, na samą myśl, że zaraz zacznę czytać wasze pamiętniki czuję zastrzyk pozytywnej energii :) I motywacji oczywiście.

Jeśli chodzi o mnie: W łikend wywaliło mi węzły chłonne za uchem, na szyi, pod żuchwą i jeszcze nad obojczykiem. Wystraszyłam się bardzo.. Zwłaszcza, że mam problemy ostatnio ze zdrowiem. Byłam przed wczoraj u lekarza, kazała zrobić mi badania z krwi i rtg klatki piersiowej, ale powiedziała, żebym się nie martwiła, że to zapewne przez to, że wyszłam mokra z basenu i jechałam tak na rowerze. Póki co zakazała mi chodzić na basen, dopóki nie skończę antybiotyku. Jak wiadomo z innymi ćwiczeniami ciężko mi się zabrać. Kocham pływanie, chciałabym przekonać się również do innego rodzaju ruchu. Np. biegania.

Jeśli chodzi o mój poprzedni wpis i 'spotkanie biznesowe'.. ekhm.. No właśnie, skończyło się pawiem na podłodze.. Jakaś masakra. Przez 22 lata nigdy nie zrobiłam takiej wiochy przed rodzicami. Wiadomo, że przyszłam pijana do domu, ale nigdy nie narobiłam wiochy. A tutaj... Rzygi na podłodze w łazience i przedpokoju. Ale może oszczędzę już szczegółów. Jeśli chodzi o to co wyszło z tego w kwestii biznesowej to dopiero będę wiedziała w przyszłym tygodniu.

Na tym spotkaniu byłam z trzema kobietami w wieku, 28, 27 i 30 lat. W sumie nie czułam w ogóle różnicy wieku, bawiłam się zajebiście, super babki z nich:) To zupełnie coś innego. No i opowieści o swoich mężach... No :D Nasłuchałam się nieźle, było śmiesznie zwłaszcza, że ja jestem singielką. Szczerze mówiąc, to w sumie odechciało mi się póki co zakładania rodziny (a właściwie to w ogóle dotychczas tego nie chciałam robić). Wiem, że być może powinnam myśleć inaczej. Nie jestem typową kobietą, która już chce mieć dziecko, męża i dom. Mam 22 lata, uwielbiam podróżować, poznawać ludzi, świat, mieć mnóstwo przygód, nie umiem się ustabilizować i usiedzieć w miejscu, prowadzę życie studenckie, nie wysypiam się, nie jem idealnie, nie mam instynktu dorosłej kobiety, pragnę chłonąć życie, kocham wolność, marzę przejechać na motorze przez całe USA (Route 66). Za rok planuję podróż moich marzeń. Zbieram póki co na nią pieniądze. Pracuję sobie trochę, póki wakacje, w roku akademickim też będę cisnąć. Stawiam raczej, że w najbliższym czasie nie stanę się stabilną kobietą w domem z ogródkiem, mężem i dzieckiem przy boku. Stabilność oczywiście nie stanowi dla mnie poukładania, bo mimo mojej 'WOLNOŚCI', jestem zorganizowana, mam twarde zasady i nie lubię NIEOGARU życiowego.

Oh.. rozpisałam się tutaj o sobie.. Matko.

Z innej beczki.

Wczoraj byłam na zakupach, kupiłam sobie spodnie, sweterki i koszulkę. Nie wiem o co chodzi, ale to były pierwsze od dawna zakupy przy których nie męczyłam się 'psychicznie'. Zawsze wręcz zdycham przy mierzeniu ubrań, wszystko mi wypływa, gniecie mnie czuję się okropnie. Tym razem miałam wrażenie, że jest lepiej, mimo mojego wszechobecnego tłuszczyska.

Weszłam na wagę -0.8 kg mniej....... W dwa tygodnie, jakaś masakra. Ale zawsze coś. W końcu coś ruszyło.

Jem z 'głową', zdarzają się grzeszki, ale też i miłe naprawdę zdrowe rzeczy. Tydzień i będę na chodzie. Ruszę na basen, tak konkretnie!

Wkurza mnie to, że przez te węzły muszę czekać. Ciągłe gadanie, zero postępów. :|

Lecę czytać Wasze pamiętniki !
Co u Was? Jak sobie radzicie ?

Meggi

 
W PIĄTEK JADĘ DO ŁODZI !!!!! <3




13 września 2013 , Komentarze (5)

Heej, jestem znowu tylko na chwilkę. Zawrót głowy, praca i studia (aktualnie poprawki) i nie mam czasu na nic. Najgorzej bo odbija się to na moim jedzeniu:( niestety.
Z mamą moją już dobrze, ciesze się, jest w domu. Bez niej dom nie był tym samym domem.
Spotkanie klasowe- ha ha klasowe, byłyśmy w 3 dziewczyny. Aleee... było super! Naprawdę, byłyśmy w 3 ale, było najlepiej ! Powspominałyśmy, pośmiałyśmy się, trochę upiłyśmy a za 3 tygodnie umówiłyśmy się na dość ekscentryczną imprezę:DDD Ale to następnym razem napiszę.
Nie ćwiczę.. :( Dzisiaj postaram się pójść na basen. Jeśli czas mi na to pozwoli. Bo muszę się uczyć i później mam jeszcze spotkanie, załóżmy 'biznesowe', choć przy piwie :) Jeśli dobrze, pójdzie to będę realizować pierwszy w swoim życiu projekt managerski, w branży fashion (łeh w sumie brzmi to dość poważnie, ale jak poważnie to wyjdzie to nie wiem, póki co jest malutki zalążek tego co może z tego wyjść, ale póki co ciiiiii, kiedyś napiszę o tym więcej, jeśli to wypali :) )Jest to dla mnie wielką odmianą i zupełnie innym światem, bo obecnie pracuję w korporacji zajmującej się branżą inżynierii maszynowej, a i moje studia są inżynierskie. Uh... dużo się dzieje. Mam nadzieję, że coś ruszy.

Jak wy się trzymacie dziewczyny ? Mam nadzieję, że jesteście grzeczniejsze ode mnie, dużo ćwiczycie i pięknie jecie. Ze mną od dwóch dni w tej kwestii dno.

Stres i podjarka. :D

Meggi

11 września 2013 , Komentarze (8)

Wczorajszy dzień był zwariowany.. Nie miałam zupełnie czasu, ledwo ogarniałam, zeżarł mnie stres. Po kolei. O 10 miałam egzamin z Materiałoznawstwa, stres myślałam że mnie po prostu strawi, od kilku dni uczyłam się wieczorami i w dzień.. Wymęczyło mnie to zwłaszcza przy obecnej niekorzystnej sytuacji w domu. Ale okeeej. Napisałam egzamin, w poniedziałek wyniki. Mam nadzieję, że zdam to, bo jak nie to mam przejebane na uczelni.. lekko mówiąc.

Po egzaminie, padłam.. Później pojechałam do Mamci mojej do szpitala, miała dzisiaj zabieg :(
Przybił mnie ten dzień, nie miałam w ogóle czasu dla siebie. Jedzenie- beznadzieja tylko śniadanie- płatki, kanapka (duża), a później dopiero wieczorem wpieprzyłam chińszczynę... Najgorzej. Ale nic już nie zrobię trudno.
Chciałam dzisiaj iść na basen, ale nie dam rady. Mam spotkanie z dziewczynami z którymi trzymałyśmy się w gimnazjum. To miłe, cieszę się bardzo, mija już 6 lat od ostatniego spotkania. Ciekawe jak się zmieniłyśmy. Och... ciekawe co one powiedzą, jak zobaczą mnie z waga 79kg, gdzie jak konczyłam gimnazjum to ważyłam ponad 40kg, a 50 kg... Ja pieprzę.....

Dziś bardzo, chaotycznie, ze względu na brak czasu od wczoraj. Dzisiaj mnóstwo rzeczy do zrobienia w pracy, więc jestem tutaj tak na chwilkę, dosłownie.

Jak u Was dziewczyny ? Trzymacie się ?
 Do pisania jutro :)

Meggi

9 września 2013 , Komentarze (7)

AAAA ! Jest dalej moc i oby było tak dalej, bo dzięki temu czuję się bardzo szczęśliwa ! Wczoraj znowu zadziwiłam samą siebie. Wsiadłam na rower i miałam chwilę zwątpienia, tyłek bolał mnie niesamowicie po rowerze poprzedniego dnia. Zatrzymałam się, chciałam wrócić do domu, ale przezwyciężyłam i zniosłam ten ból, który okazało się później ustał po chwili. Byłam z siebie taka dumna, niby nic a jednak. Mogłam wsadzić dupsko w samochód i bez problemu pojechać.
Przejechałam 6.77 km, to nie dużo, ale zawsze coś :) No i oczywiście basen, wczoraj zrobiłam 60 basenów, czyli 1.5 km ! :) Miałam jeszcze siłę na więcej, ale stwierdziłam, że chcę to zwiększać powolutku, żeby później się nie zdziwić jak zrobię 20 i będę trupem. Chciałam iść do sauny, ale nie wykupiłam wejściówki i babeczka w kasie powiedziała, że bez sensu bo zapłacę majątek za dopłatę. Tak więc, następnym razem :)
Jestem taka szczęśliwa po tym wszystkim. Wychodząc z basenu nawet nie czułam zmęczenia jakiegoś wielkiego, spokojnie wróciłam sobie na rowerze do domu. Kocham ten stan, kiedy wiem, że coś mi wychodzi. Powrót po takim wysiłku na rowerze z słuchawkami w uszach to wręcz nagroda.

Kolejna rzecz która mnie cieszy, to to, że to był mój pierwszy łikend od niepamiętnych czasów kiedy jadłam 'ładnie' nie popełniałam grzechów, oprócz tego, że wczoraj po basenie wcięłam trochę gorzkiej czekolady i batona 'fitness'. No trudno.

KURCZEEE zapomniałam się zważyć rano!

Cieszę się, chociaż to mi wychodzi ładnie, bo w domu trochę ciężej..

17 października idę do szpitala.


Niestety nie napiszę co jadłam w łikend dokładnie, bo nie pamiętam:(

JEDZENIE:

7:00 - kawałek kromki z serkiem (więcej nie dałam rady;<) herbata
10:00 - czarna bułka z białym serkiem, szynką i ogórkiem, nektarynka + kawa z mlekiem
13:00 - ??
16:00 - ??
19:00 -??


Meggi.

7 września 2013 , Komentarze (4)

W końcu po tak długim zastoju, zmusiłam dzisiaj swoje tłuste dupsko, zeby sie ruszyć. Jestem taka szczęśliwa! Nie sądziłam ze da mi to tyle radości, mimo zmęczenia. Jestem z siebie dumna, bo pierwszy raz od niepamiętnych czasów zrezygnowalam z auta na rzecz jazdy na rowerze. Było cudownie słuchawki w uszach wiatr, zachód słońca. No po prostu mega! Co prawda nie przyjechałam dużo, bo tylko troszkę ponad 6 km, pózniej pływanie 40 basenów, czyli dystans 1 km.. Slabiutko. Kondycja mi spadła strasznie przez ten okres, w którym sobie odpuscilam. Ale spokojnie wszystko nadrobię:) mam moc, motywacje determinację! Jestem szczęśliwa! Jem dosyć ładnie jak na mnie i regularnie. Nie pamietam kiedy ostatni raz było ze mną tak dobrze. Hm moze z 2 lata temu? Czuje sie szczęśliwa,  bo czuje ze cos sie w końcu rusza z miejsca.. Moje życie. Jestem szczęśliwa. Mam nadzieje, ze na wadze chociaz troszkę cos ruszy jak wejdę w poniedziałek.

Jedzienie:
10:00 -  2 kanapki z serkiem białym i pasztetem, kawa z mlekiem
13:00 - gruszka, jogurt pitny jagodowy
15:00 - ryba zapiekana, surowka, gruszka
19:00 - 2 kanapki z białym serkiem i pasztetem kawa z mlekiem 

6 września 2013 , Komentarze (8)

Miałam wczoraj iść na basen, tak bardzo chciałam.. Ale okazało się, że basen jest czyszczony i nie wiem kiedy będzie czynny. Szkoda, bo miałam zacząć pływać od wczoraj. Jeśli chodzi o jedzenie to niestety nie mam czym się popisać, bo wpadły mi wczoraj dwa ciasteczka (na szczęście owsiane, bez czekolady i innych dodatków) i herbata z miodem.

Jestem bardzo niewyspana, przez to codziennie wstawanie do pracy. Potrzebuję odpocząć cieszę się, że już łikend, mimo, że mam dużo do zrobienia. Nie zamierzam wychodzić na żadną imprezę, ani tak po prostu na 'piwo'. Muszę odpocząć i w końcu przypilnować się.

Oglądałyście może wczoraj serial 2XL na Polsacie ? :) Coś dla nas.. 
EDIT:
Kurcze zapomniałabym o najważniejszym!!! Wczoraj mama kupiła mi peeling Collistar Talasso-Scrub ORO z drobinkami złota. Ja dość pesymistycznie podchodzę do takich kosmetyków, uważam, że płaci się za markę a nie za to co jest w środku. I co ?! Ooooo jak ja się pomyliłam. To jest jeden z niewielu kosmetyków, które użyłam i od razu czułam różnicę. Spektakularną bym nawet powiedziała. Jestem nim zachwycona, po użyciu miałam mięciutką, gładką i nawilżoną skórę. Jestem pod mega wrażeniem! Dodaję ten kosmetyk do mojej listy ULUBIONYCH (idealnych) PRODUKTÓW, a jest ich niewiele. Polecam Wam z całego serca! Cieszę się, bo czytałam, że jest pomocny w walce z rozstępami (a właśnie po to używam peelingów). Minusem może być cena i bardzo mocny leśny zapach, choć mi w ogóle nie przeszkadzał, wręcz mi się podoba jest bardzo świeży, mocny, aż inhaluje. Łazienka pachniała mi nieziemsko.

JEDZENIE:

7:00 - dwa gryzy kanapki z serkiem (nie dałam rady więcej, od jutra będę jadać na śniadania płatki, może to mi lepiej pójdzie)  + herbata
10:00 - czarna bułka z szynką, białym serkiem i korniszonem   (niestety nie mam dzisiaj żadnego owocu i żałuję, bo mam ochotę, ale niestety w domu tylko nektarynki o które można połamać zęby)
13:00 - kawa z mlekiem 
16:00 - 2 'pałeczki' z udka kurczaka + baklazan i cukinia
19:00 - płatki Nestle Fitness z mlekiem 

       Meggi




5 września 2013 , Komentarze (11)

Początek miesiąca! Trzeba przestać się mazgaić, użalać, co robiłam ostatnimi czasy. Fakt, nie było u mnie za najlepiej, ale czy to powód, żeby samemu się jeszcze pogrążać ?
Czytam Wasze pamiętniki i to dzięki nim widzę, że nie warto. Trzeba się wziąć w garść stanąć na nogi, bo samo się nie naprawi.
Moim problemem jest stres którego nie mogę się pozbyć, ciężko się z nim walczy. To przeszkadza mi w życiu codziennym, głownie na studiach.. Właśnie wczoraj dałam z tym popis na egzaminie. Chujnia, mówiąc wprost.
Tak jak pisałam, byłam wczoraj u lekarza..... Mam skierowanie do szpitala, idę za miesiąc/dwa, muszę czekać, aż będzie miejsce. Nie przeraziłam się tym, co mi powiedziała. Poczułam tylko lekki niepokój związany z tym, że będę przez jakiś czas w szpitalu, ale że dużo czasu jeszcze zanim mnie położą, to myślami jestem daleko.
Mimo, że wczoraj miałam ciężki dzień, dzisiaj wstałam i wiem, że muszę się ogarnąć.
Mam bojowe nastawienie, przeczytałam wpisy, które dały mi kopa. Dziękuję dziewczyny :)

Dalej jestem przy tym, że pisanie swojego codziennego menu tutaj, jest dobrym sposobem, żeby się pilnować. Dyscyplinuje mnie to. I wiem, że będę już tutaj pisać co jem, bardzo mi to pomaga. Niestety nie uzupełnię moje menu z ostatnich dni, bo nie pamiętam dokładnie, generalnie za fajnie nie było. Na pewno nie tak jak w normalne dni, kiedy pracuję. Teraz ze względu na poprawki miałam dwa dni wolnego, stres i jadłam nieregularnie, również grzesząc.

Widząc to, że pisanie tutaj bardzo mi pomaga, Wasze komentarze, to, że się nie boję i piszę o wszystkim, postanowiłam napisać sobie cele na ten miesiąc. Wiem, że to zmusi mnie bardziej do tego by je osiągnąć. Lubię mieć wszystko ustalone, wypisane, ułożone. I tak będzie tutaj.

W tym miesiącu:
- RUSZAM W KOŃCU NA BASEN !!! + SAUNA
- zobaczę na koniec miesiąca na wadze 75 kg (będzie to nie lada wyzwanie, patrząc na to,  że od kilku miesięcy mimo starań waga NIC nie ruszyła)
- WODA WODA WODA z cytryną !
- codziennie 1 litr zielonej herbaty
- 5 posiłków dziennie, co 3 godziny
- ZERO śmieciowego jedzenia, słodyczy
- ruszyć w końcu z jakimiś ćwiczeniami ( Chodakowska ?)
- w poniedziałki wejście na wagę
- pod koniec miesiąca pomiary


JEDZENIE:
7:00 - kromka czarnego chleba z serkiem białym
10:00 - bułka z ziarnami dyni z serem szynką ogórkiem, kawa z mlekiem, gruszka
13:00 - kanapka z szynką, białym serkiem i ogórkiem
16:00 - kupa kurkowa, łosoś z ryżem
21:00 - jogurt pitny truskawkowy

Macie rację, pisałyście powinnam coś jeść o 7 rano, posłuchałam Waszych rad. Dzisiaj zjadłam kanapkę no i przed wczoraj kupiłam sobie płatki Nestle Fitness i mam zamiar wcinać je rano :) 

Dziękuję, że jesteście! Trzymacie się!

Meggi

EDIT:

Zapomniałam napisać, wpadłam ostatnio do lumpa (mimo moich dziwnych uprzedzeń),przełamałam się i znalazłam kilka fajnych rzeczy, wrzucam tutaj zdjęcie, co prawda nie widać ich jakoś bardzo, bo są 'zmielone' ale zawsze coś (przynajmniej widać materiały) :)  - DO ZDJĘCIA OCZYWIŚCIE WCIĘŁO SIĘ MOJE KUNDLISKO KROWIASTE, TAKŻE WYBACZCIE :D
Oprócz tego, zdjęcie obiadu, który zrobiła moja mama. Był pyszny i myślę, że dosyć zdrowy. SOS- był zrobiony z jogurtu i sera gorgonzola. Było pysznie. (na zdjęciu kawałek mojej przyjaciółki Magdy :) )





3 września 2013 , Komentarze (11)

Jestem tu dosłownie na kilka sekund, zameldować się, że żyję. Ledwo, bo jutro poprawka z inżynierii procesowej. Właśnie na chwilkę oderwałam się od robienia zadań. Jak nie zejdę ze stresu to 'do zobaczenia'. Trzymajcie się ! 

(może do jutra)

Buziaki

Meggi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.