Zjadłam ten strasznie kaloryczny obiad... Mam straszne wyrzuty sumienia, już od razu przechodzą mi przez głowę myśli "a po co", "do czego ci to potrzebne"... Za każdym razem jak popełnię jakiś błąd nie umiem dalej z tym walczyć i kończy się chyba same wiecie jak...
Drugi dzień a motywacji coraz mniej chodź wiem, że dni też malutko pozostało, przez złamaną nogę też nie za bardzo mogę zrobić aby stracić te kalorie :( Nie za fajnie... Ale trzeba walczyć, mam nadzieję, że w tym tygodniu będą jakieś lekkie obiadki, niestety za każdym razem muszę jeść to co moja rodzinka..
Obiad: Niestety, pierś z kurczaka oraz frytki pieczone w piekarniku+sałatka z pomidora, sałaty, sera fety oraz sosu czosnkowego, czyli jogurtu i czosnku :)
Podwieczorek: Jabłko
Kolacja: Szklanka mleka z garścią kukurydzianych płatków
Jutro jak zdejmą mi gips mam nadzieję troszkę poćwiczyć z Ewką, dwa bite tygodnie w domu można zwariować...Jeszcze tyle poprawek w szkole :(
Jakoś trzeba dać radę do 28 czerwca (moich urodzin :>)
Na razie to tyle trzymajcie się dietki i ćwiczonek.
Powodzenia kochani :*
ps. Jakbyście mogli mi napisać czy mój bilans nie jest zbyt duży, wszelkie uwagi wezmę do siebie :)