Hej piękne!
Od razu przepraszam za kilkudniową nieobecność
Nie miałam za bardzo czasu, w niedzielę szkoła, w poniedziałek uczelnia...ehh...
Na sobotnich urodzinach trzymałam się świetnie
Zjadłam troszkę jakiejś zupki gulaszowej, jedno faszerowane jajeczko, łyżkę sałatki z brokułem, makaronem pełnoziarnistym i pestkami dyni (więc zdrowo
), no i oczywiście pół cienkiego plasterka tortu
Oczywiście nie było mowy o żadnych napojach gazowanych, czy słodzonych sokach
Ale białemu winku nie potrafiłam się oprzeć...mmm...
Dietę trzymam nadal zgodnie z planem.
Przyznaję się bez bicia, że opuściłam dwa trening, w sobotę i niedzielę. W sobotę z wiadomych przyczyn, a w niedzielę po szkole chciałam spędzić jak najwięcej czasu z chłopakiem...wyjechał w delegację, będzie w przyszłym tygodniu
Dzisiejsze menu:
1. Śniadanie: jajecznica z 3 jajek z pomidorem i kromką jasnego chleba (lać po dupie i patrzeć czy równo puchnie - mój chlebek się skończył, a nie miałam kiedy upiec)
2. Śniadanie: serek wiejski + pomarańczka
3. Obiad: filet z łososia + pieczone ziemniaczki + sałata + pomidor + papryka + szpinak
4. Przekąska: marchew + jabłko
5. Kolacja: sałata + papryka + pomidor + ogórek
To dopiero 9 dzień, a mi się powoli włącza zniechęcenie i demotywacja
Tzn. może inaczej...podoba mi się nowe odżywianie, ale zaczynam wątpić, czy ja kiedykolwiek schudnę...
Przeglądam Wasze pamiętniki i mam wrażenie, że stoję w miejscu...
Zwłaszcza Renfriii!! W tydzień 4 kg?! Dla mnie mistrzostwo!
Zdaję sobie sprawę, że będę wolniej chudła bo więcej jem...Z resztą taki był plan...powoli ale skutecznie.
Ale to co dziś zobaczyłam rano...załamka...75,8!! Nosz kurna, toż to prawie nic!!
Nie mam zamiaru się poddawać, ale troszkę mi przykro.
Trzymajcie się ciepło