Dzień piąty dobiegł końca :)
Dieta wg planu, żadnych odstępstw, ani nawet zachcianek, więc mogę być z siebie dumna :)
Drugi dzień ćwiczeń też za mną, co prawda dziś mam takie zakwasy, że ledwo się ruszam, ale mimo wszystko ćwiczyłam i jestem z siebie bardzo dumna :)
Dobrej nocy, teraz czas na "nocne ćwiczenia" ;)
Zaczynamy piąty dzień :)
Waga: 78,7 kg (hmm nie tak się umawialiśmy, miało być z dnia na dzień w dół ;) wiem, wiem już mi któraś z Was pisała, że nie powinnam się codziennie ważyć, ale ja nie mogę się powstrzymać i czasem właśnie taki efekt ;)
Nastawienie: rewelacyjne
Humor: dobry :)
Śniadanko zjedzone, właśnie popijam kawę Inkę, a później ruszam na jakiś mały rajd po sklepach, przy okazji sobie pospaceruję trochę, bo od jakiegoś czasu jestem bez samochodu i wszędzie (w promieniu 3-4 km) sobie spaceruję, zawsze to jakiś ruch.
Oczywiście mam zamiar drugi dzień ćwiczyć, i jestem dobrej myśli, że mi się to uda :)
Miłego dnia i mały demotywator :) Następnym razem jak będę miała ochotę na czekoladę, to spojrzę na to zdjęcie ;)
Udało się :) spiełam poślady i w końcu
zmobilizowałam się do ćwiczeń :)
Dobra, wiem wiem, trochę przedwczesna radość, bo to dopiero pierwszy raz, ale jak na mnie to na prawdę duży wyczyn, że w końcu zaczęłam :)
Znalazłam w necie 30 day shred with Jillian M. i postanowiłam na początek to robić. Nie zajmuje dużo czasu, więc może się nie zniechęcę tak szybko :)
Jak się przekonac do ćwiczeń
Tak jak już pisałam nie cierpię ćwiczyć, no typ kanapowca ze mnie i tyle. Najgorzej oczywiście jest się zmobilizować żeby zacząć. Mówię tu przede wszystkim o takich ćwiczeniach siłownia, aerobik, czy właśnie jakiś trening w domu. Bo tak ogólnie to aż takim leniem to nie jestem, co tylko przed TV siedzi na kanapie (na szczęście). Lubię dużo spacerować, lubię jeździć na nartach, łyżwach, lubię też na rowerze. Ale do takich treningów codziennych to ni cholery nie mogę się zabrać :( Za każdym razem szukam sobie jakiejś wymówki i w rezultacie sama na siebie jestem zła! To żeby ktoś mnie mobilizował nie wchodzi w grę, bo kończy się to moim wkurzeniem, że mi ktoś coś każe :)
Dziś teoretycznie założyłam, ze wieczorem ćwiczę. Mój facet wybywa do kumpla na wieczór, a ja mam zamiar trochę ruszyć dupsko :) Mobilizuje mnie moja córcia (7lat) i mówi, że poćwiczy ze mną :) Zobaczymy co z tego wyjdzie :)
Dzień czwarty
Waga: 78,2 kg (jak ja lubię jak codziennie mi spada chociaż troszeczkę, to takie motywujące :)
Nastawienie: optymistyczne bez zmian
Humor ogólny: jest OK, chociaż jako meteopata jak patrzę za okno to mi się źle robi
Nareszcie choroba trochę odpuściła i zamierzam zaraz wyjść załatwić parę spraw na mieście. Bo to leżenie w łóżku już mnie kompletnie dobiło.
Dziś rano wzięłam relaksującą kąpiel i nawet wklepałam w siebie jakieś balsamy ujędrniające
Kiedyś stosowałam je przez 1,5 roku dwa razy dziennie i muszę powiedzieć, ze mimo spadającej wagi i braku ćwiczeń moje ciałko nie wyglądało źle. A schudłam wtedy łącznie 35 kg.
Więc od dziś znów zamierzam wyrobić sobie nawyk kremowania :)
Co do ćwiczeń...ehh...no nie lubię ich po prostu :( ale dziś postaram się zmobilizować i chociaż trochę poćwiczyć, tyle ile dam radę i chęci mi starczy :)
Trzeci dzień za mną
Waga 78,4 kg
Nastawienie cały czas optymistyczne
Humor znacznie lepszy niż wczoraj
Trzeci dzień za mną, było pyszne jedzonko i znów czuję się najedzona, choć przez chwilę miałam dziś ochotę na kawałek czekolady, ale bez większych problemów oparłam się tej pokusie.
Niestety po raz kolejny brak ćwiczeń, bo już drugi dzień leżę plackiem w łóżku i nie mam na nic siły :( Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej
A moja kolacja wyglądała dziś tak jak poniżej + kromka razowca z masełkiem i dżemem, pychota :D
Dzień drugi optymistycznie
Waga: 78,5 kg
Nastawienie nadal optymistyczne
Ogólne samopoczucie: bywało lepiej...
Właśnie wciągnęłam II śniadanie i zastanawiam za ile ruszę jak rakieta ku toalecie :) Bo miałam kapustę kwaszoną i serek wiejski :) A takie połączenie kojarzy mi się tylko z jednym ;)
Kolejny dzień dziś praca z domu, bo choroba nadal troszkę trzyma, za oknem ten cholerny śnieg a ja chcę już słonka i wiosny!!!
Na dziś zaplanowany trening, obym tylko znów nie znalazła jakiejś wymówki!
Dzień pierwszy za mną :)
Poranna waga 79,1 kg
Nastawienie do diety bardzo pozytywne
Ogólny humor kiepski, ale nie wpłynął na szczęście na podjadanie :)
Dzień pierwszy już za mną, i wręcz czuję się zbyt pełna jak na dietę, w sensie, że wydaje mi się, że tego jedzenia jest za dużo, no ale zobaczymy co na to waga :)
Sama dieta troszkę czasochłonna jak na początek, bo trzeba sprawdzać te ilość itp, ale fajnie, że mogę robić podmianki i dostosowywać ją do swoich preferencji :)
Miałam na dziś zaplanowany trening, ale w związku z tym, ze mnie jakieś przeziębienie dopadło, to go przełożyłam na jutro. No dobra, a tak bez ściemy to bardziej chyba z lenistwa, nie cierpię ćwiczyć i szukam zawsze jakiejś wymówki. Mam jednak nadzieję, że w końcu się zmobilizuję i ruszę cztery litery :)
Jutro zaczynam :)
Jutro pierwszy dzień. Przejrzałam właśnie jadłospis, troszkę rzeczy już wymieniłam i jestem dobrej myśli :) Choć trochę się boję, czy na pewno wytrzymam ;) Przerażają mnie też ćwiczenia, nie cierpię ich! No ale co się ni robi aby pięknie wyglądać. Poza tym, za niecałe dwa miesiące wesele brata i muszę się zmieścić w rozmiar mniejszą sukienkę. Dam radę, muszę :)