Witam,
nie ma się co dziwic, że waga stoi przecież były święta, ehh w nastepnym tygodniu będzie lepiej.
A przeciw dlatego, że się trochę przeziębiłam, pewnie przez to moje wysiadywanie w ogródku, niby słońce świeciło, ale to wciąż tylko kilka stopni. Do tego moje kolano dało o sobie znać, mam nadzieję, że tymi ćwiczeniami nie doprowadzę go do ruiny. Musiałabym przejść się do fizjoterapeuty po poradę co ćwiczyć, żeby kolanka nie zniszczyć. Jak narazie pobolewa i czuje, że cos tam nie tak. Wszystko zaczęło się ładnych parę lat temu jak spadłam ze stołu i zerwałam więzadło krzyżowe, zrobili operację, rekonstrukcję z przeszczepu pobudzili łąkotkę do wzrostu i miało byc w porządku. Po 2 latach okazało się, że albo ja je rozciągnęłam intensywnymi treningami (kiedyś bardzo dużo ćwiczyłam o tym innym razem) albo zrobili mi je za długie -tego nie wiadomo. I znowu na stół (operacyjny), stwierdzili, że nie będą na nowo przeszczepiać tylko obkurczą, spażą czy coś tam, wycieli kawałek łąkotki, resztę znowu pobudzili i gówno! Nie zadziałało! Teraz żeby mieć w pełni sprawne kolano czekają mnie 2 nowe operacje, ale się jeszcze nie zdecydowałam, bo to ciąża, a z mały dzieckiem nie widzę się kilka tygodni o kulach. Do tej pory całkowicie o tym zapomniałam, ćwiczenia odświeżyly mi pamięć. Ale się nie dam! już za tydzień będę w Polsce a tam mam do basenu 2 min więc będę więcej pływać niż katować się z Mel B. Po prostu MUSI być dobrze!
Dzisiaj (zegarowo wczoraj:)) rytuały zaliczone, więcej powtórzeń i juz nie tak hop-siup, ale dałam radę, w południe zumba dla początkujacych i godzinka z Mel i znowu czuje nóżki. Wczoraj dla odmiany poćwiczyłam z Ewą ale jakoś nie wiem, nie mam przekonania do niej, nie tyle do ćwiczeń jak do całości- jej osoby, głosy, stylu prowadzenia, zamiast mieć więcej energii(tej duchowej) to ją tracę. Mało dynamiki jak dla mnie.
Jedzonko jako tako - z ograniczeniami, ale bez jakiegoś z góry załozonego planu.
W lutym byłam u dietetyczki i dostałam menu do samodzielnego komponowania, podzielone na 5 posiłków - ile kcal na posiłek, wychodzi ok 1500 dziennie i do tego listę wyboru produktów. Staram się tego pilnować i na pewno przyniesie efekty!
Życzę dobrej nocki!