Po ostatnim tygodniu bardzo niedietetycznego jedzenia i zawalenia w tej materii dziwię się szczerze, że odnotowałam spadek o 0,6kg i 4,5cm w obwodach.. Nie narzekam, ale nie rozumiem! Najbardziej cieszy mnie pół centymetra w łydkach, których wymiary najtrudniej mi zmienić!
Upiekłam dzisiaj babeczki kakaowe i jogurtowe, ale zaraz zamroziłam, żeby nie kusiły - potem będą jak znalazł dla dzieci, Męża czy niezapowiedzianych gości - których raczej nie mam;) No dobra - może i ja się na jedną skuszę;)
Buziaczki:*
PS Pewnie niektóre z Was zauważyły, że ostatnio prawie nie piszę, ale nastały u mnie trudne czasy i jakoś ciężko mi się zmobilizować do wykrzesania z siebie paru mądrych (lub nie) słów... Was staram się czytać, ale o komentarze też u mnie ostatnio trudno - sorki... Wiem, że kiedyś znowu wrócą dobre czasy pamiętnika;) Cierpliwości:))) PA-A!:)
PS Dawno nie wspominałam, ale na aerobik cały czas chodzę - dwa razy w tygodniu i mimo, że czasem mi się nie chce z czystego lenistwa, to jakieś dziwne poczucie obowiązku mnie tam prowadzi i jestem sobie potem za to wdzięczna, bo idzie mi coraz łatwiej i po zajęciach czuję się super:)