Hejka!!
Jesteśmy z powrotem, musiałam się troszkę ogarnąć dlatego dopiero dziś tu zaglądam. Wróciliśmy w niedziele o 21 z atrakcjami powrotnymi, ponieważ była ulewa w południowych Niemczech tak potężna, że wybijały studzienki i zalewało ulice... gdy przejeżdżaliśmy przez miejscowości mieszkańcy próbowali pozbyć się wody z podwórek i piwnic, okropny widok..
A teraz o wyjeździe Jenkiii dziewczyny było zajebiaszczo!! Całe dnie spędzone na nogach w górach, w mieście gdzie kulturę, historię i tradycję regionu widać na każdym kroku. Ja myślałam, że tylko w tv chodzą w tych strojach tradycyjnych, otóż nie! Mieszkańcy na co dzień je noszą i wygląda to fantastycznie!
W pierwszy dzień zwiedziliśmy stare miasto: ulica Ludwigstr. i Fruhlingstr. - śliczne malowidła na ścianach domów, a na dodatek trafiliśmy na Boże Ciało więc wszędzie gałązki i stacje. Potem poszliśmy na skocznie i do wąwozu Partnachklamm. Wąwóz super! wyszliśmy cali mokrzy ale bardzo zadowoleni, a podobno zimą jest jeszcze piękniej gdy wszystko jest oblodzone. Schachen niestety nie daliśmy w żaden dzień zaliczyć, tak myślałam że tak będzie za mało czasu mieliśmy. Ale za to weszliśmy na górę ok 1280m miała
Następnie udaliśmy się z samego rana na Zugspitze Przepiękne widoki, ale ludziiiii. O matko po prostu te tłumy to mi cała frajdę zabierały czasami. Byliśmy też na Kreuzeck Berg, niestety tak jak czytałam jeszcze Alpspitze zamknięte było. Obeszliśmy dookoła jezioro Eibsee i tam mi się najbardziej podobało. Połączenie tego co uwielbiam woda, góry, las i spokój (gdy było mniej ludzi)
Weszliśmy na Wankberg Mój D. na mnie tak psioczył, bo wybrałam ścieżkę z dala od ludzi - była stroma, mokra i ze zwierzętami na trasie hahah myślałam, że pęknę gdy usłyszałam, ale ja nie chce iść tak blisko tych krów one mają rogi! Obeszliśmy je, leżały centralnie na ścieżce, a potem konie ale przemówiłam że nic nam nie zrobią. I trafiliśmy na burzę, i tak już było ślisko, bo w nocy szalała burza a jeszcze potem w deszczu więc ślisko było i zimno mi się robiło. Gdy już byliśmy na szczycie tak padało przez chwilę że zmarzłam niesamowicie. Przeczekaliśmy pogodę i schodziliśmy trwało to 7h . Ogólnie pogoda nam się udała, nie ma na co narzekać - ja już jestem murzyn mojemu skóra schodzi więc luz słoneczko było a czasem aż za dużo i uciekaliśmy z niego.
W Schwangau byliśmy w ostatni dzień na zamku - średnią mieliśmy pogodę i zaś ludzie po prostu przesyt. Zamek śliczny, ale niestety most był zamknięty a stamtąd byłyby najlepsze widoki.
Zrobiliśmy 1600 zdj i oczywiście komu mój kochany mężczyzna powierzył zadanie przebrania ich?? Makabra!
Pozwólcie kochane, że zdj będę wstawiać partiami, bo muszę już zmykać - to dopiero z pierwszego dnia
Buziaki