Za nami bardzo intensywny weekend, a ten będzie nie gorszy – przynajmniej dla mnie, bo Piotrek wyjeżdża w sobota-środa na delegację. Oj będzie się działo….
5 dni temu minęło 2 miesiące moich zmagań z Vitalią. 5 kg na minusie, obwody pospadały, ale nie mierzyłam się – ważne że ubrania luźniejsze, a w niektóre w ogóle zaczęłam się mieścić. Poniżej foto-porównanie.
W niedzielę byliśmy na roczku chrześnicy Męża we Wrocławiu. Trochę pobiesiadowaliśmy, pogadaliśmy, koło restauracji była super przestrzeń dla dzieci – trampoliny, dmuchańce, kozy, które można było karmić. Wprawdzie nie byłam zbyt stosownie ubrana na takie atrakcje, ale jakoś daliśmy radę - gospodarze nas nie uprzedzili..... Poniżej moje zdjęcie w stylizacji do karmienia kóz 😛
Ps. To jest właśnie sukienka, w którą nie wiem kiedy ostatni raz się mieściłam….
A to zdjęcie bukieciku dla solenizatki – prezent dostała już od nas wcześniej.
Mieliśmy dzisiaj iść na rowery, ale mojej mamie wczoraj wieczorem zepsuła się lodówka i dzisiaj chyba Piotrek będzie z nią jeździł na poszukiwania jakiegoś sprzętu, bo jak przy tych upałach bez lodówki…??
Miłego dnia!!!!!!!