Schudłam 1,2 kg!
Oby tak dalej. Na urlop wyjeżdżamy 21 czerwca. Może do tego czasu uda mi się ważyć nie więcej niż 65 kg? A do końca wakacji zejść poniżej 60 kg?
Wiecie co? Chyba wiem dlaczego relacje u mnie w biurze między mną a szefową uległy takiemu pogorszeniu. Pracuję w małym biurze. Jestem głównym pracownikiem. Jest dziewczyna na pół etatu (po macierzyńskim wróciła na pół etatu) i jedna na cały tak jak ja. Ale ta na cały etat nie ma ani studiów ani wiedzy w tym kierunku i po roku czasu niestety ciągle trzeba ją uczyć. Zresztą praca po znajomości. Ale ok. Jest miła i grzeczna. No i jest szefowa, która wcześniej traktowała mnie jak córkę. Ale wszystko się zmieniło jak po przeszło dwóch latach pracy ODWAŻYŁAM się poprosić o podwyżkę. Dostałam marny ochłap na odwal się, ale od tamtej pory ciągle się mnie czepia. Relacje już nie te. Atmosfera też gorsza. Ok, jest jeszcze ewentualność menopauzy, ale to nie usprawiedliwia jej zachowania. Bo jeżeli mi mówi, że trzeba myśleć i inne przykre rzeczy, a dziewczynie, która po roku nie wie nawet połowy tego co ja nie powie nic i po główce ją głaszcze za każdy błąd? Dodatkowo poprosiłam o tą podwyżkę (wcale nie zarabiam, ani tym bardziej nie zarabiałam dużo), bo pociągnęłam to biuro jak byłyśmy z szefową same, bo ta, co jest na pół etatu była na chorobowym i macierzyńskim. Robiłam wszystko. A teraz moja pensja jest tylko o 100 - 200 zł (może tak powinno być?!) wyższa niż dziewczyny, która nie wie niemal nic, za którą wszystko musimy poprawiać z tą drugą. Szefowa to widzi, ale jakby nie dopuszcza do siebie tego. Obrywamy my. Za wszystko. Za rzeczy, których nie zawaliłyśmy. Nawet się bronić nie możemy. Dochodzi do absurdalnych sytuacji, gdy mi i tej na pół etatu ucina pensje za bałagan na biurku, a tą trzecią chwali (chociaż też ma bałagan!). To wszystko może się wydawać głupie z boku, ale jak się spędza tyle czasu w biurze, gdzie człowiek z dnia na dzień jest traktowany gorzej, a te pierdoły, o których piszę są sytuacjami niesprawiedliwymi i absurdalnymi to się nóż w kieszeni otwiera. A miasto małe, z pracą ciężko. Szkoda mi rezygnować z pracy w zawodzie, a nie umiem na razie znaleźć innej. Męczę się. Ale wytrzymam. Wierzę w lepsze jutro, że dam radę. Ale jest ciężko chwilami. Czuję się sfrustrowana.