Zaspałam na zaliczenie :D
Telefon się rozładował w nocy, budzik nie zadzwonił. Wniosek : musze naładować II telefon, albo kupić nową baterię, bo z szybkością światła rozładowuje mi się ten telefon. Nic straconego - pójdę jutro, albo kiedyś tam. I tak egzaminu nie będę zdawała w sesji, tylko w poprawkowej, bo nie jestem w stanie ogarnąć 200 pojęć w kilka dni :)
Na wadze piękne, równiutkie 64 !To daje mi stosownego kopa, bo już do mojego wymarzonego 57 kg zaledwie 7kg :) A czymże to jest skoro waga początkowa, kiedyś tam , oscylowała w granicy 90-85? To jest nic. Ale wiem, ze właśnie te ostatnie kg jest najtrudniej pokonać.
Po sesji skupię się na modelowaniu sylwetki- będę ćwiczyła więcej, no i z każdym dniem będzie bliżej wiosny- będę mogła częściej wychodzić na spacery ... teraz też bym mogła, gdyby nie buty, które mi przemakają jak cholera, a rodzice nie chcą mi kupić II pary :( Kondycję muszę mieć, bo nie chcę jak na uprzednich praktykach nie dawać sobie rady z wchodzeniem pod góry- a w tym roku czekają mnie praktyki w Beskidach, z młotem 5kg.
Wczoraj odniosłam sukces- nie zjadłam po godzinie 18, tylko grzecznie wypiłam herbatkę :) Obiecałam J. że jak dojdę do 60 kg to wspólnie zjemy wielką czekoladę - milkę z toffie i orzeszkami i karmelem :)
Podsumowując- od 24 grudnia do dzisiaj schudłam około 3,5 kg. Ostatnio coś mi szybciej to idzie , ale to chyba za sprawą tego, ze kompletnie nie mam nic do jedzenia w domu, i muszę kombinować, co wziąć do ust by było zdrowo, i żeby się najeść. Za jakiś czas wrzucę zdjęcie porównawcze, z wagi 80 up i obecnej :)
Wczoraj w łóżku tak sobie myślałam, że ja to lubię się odchudzać, lubię stawać na wadze i widzieć postęp. Że własnie taka jestem - potrzebuje tego, mimo BMI normalnego. Ze chcę w końcu wyglądać jak kobieta - mieć płaskie, co ma być płaskie i okrągłe co ma być okrągłe. Moim marzeniem było 57 kg, od zawsze. Dam radę, nie poddam się! :)