Najtrudniejsze są poniedziałki. Zaczęłam od wstania o 5:30. Zaczęłam od włączenia komputera - wydrukowałam materiały do angielskiego i mojej ukochanej mineralogii.
Zjadłam kanapkę z pasztetem - 100 kcal, a potem zaparzyłam dobrą kawę ! ( jest najlepsza jaką piłam !)
Zapaliłam papierosa... ( miałam rzucać... miałam... idzie mi świetnie. z 5 paczek /tydzień wypalam jedną.)
waga wskazała 65,7, o 100 g więcej niż wczoraj ale jakoś mnie to specjalnie nie martwi. cieszę się, że jest już 65, bo jestem coraz bliżej celu ! :) i jestem z siebie bardzo dumna.
Na dworze szklanka - ślisko, nawet moje trapery mające dobrą przyczepność nie są przystosowane do cieniutkiej warstwy lodu, po której się ślizgam.
Już niedługo do wiosny. Jeszcze 2 miesiące. i 2 miesiące pracy nad sobą.
chciałabym przez te 2 miesiące zrzucić 5,7 kg. i popracować nad brzuchem. Niech się zakończy sesja. A mam 4 egzaminy. I muszę mieć 5 z ćwiczeń z mineralogii, jestem na dobrej drodze. Moja łóżko wypełniają sterty notatek i puszka z długopisami ;)
Od 19 grudnia mam nową papużkę - Mina. papużka falista. Kocham ptaki. Sprawiają mi dużo radości, ale bałaganią i rozrabiają jak małe dziecko - potrafią rozwalić we dwie miskęz pokarmem i wodą, jak kury rozsypują piach i obdziubują co popadnie :) Muszę zamiatać w pokoju przynajmniej 2 razy dziennie. Wczoraj Mała mi urządziła ładne pobojowisko - obgryzła kwiatki wypełnione styropianem :D Mam tylko wrażenie, że Heniek ( 2 lata około papużka) jest zbyt stary dla małej ( jakieś pół roku.) krzyczą na siebie, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej :)