Ostatnio dodane zdjęcia

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 17470
Komentarzy: 173
Założony: 9 listopada 2012
Ostatni wpis: 10 października 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
helena1970

kobieta, 54 lat, Kłobukowice

163 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 stycznia 2014 , Komentarze (1)
Uwielbiam czwartkowe popołudnia. To już prawie weekend! Jeszcze rano mała mobilizacja, a później to już wiadomo. W sobotę impreza rodzinna. Jestem nastawiona na sukces, więc będę jeść po trochu i ani grama słodkiego! Alkoholu nie piję, bo kieruję! Ważę się oficjalnie w poniedziałek. Jestem ciekawa, co pokaże waga, bo ja czuję się super. Co pokaże, to pokaże. Niezależnie od tego mam zamiar osiągnąć to, co sobie założyłam, czyli 60 kg. Zrobię wszystko,żeby rozluźnić to moje ciałko. Już sobie wyobrażam jak będę się czuła. Dzisiaj byłam super grzeczna. Śniadanie, jabłuszko do pracy, nie mogę zmusić się do zrobienia kanapki, kawa, obiadek skromny dzisiaj- brak czasu, na kolację zupka. Nowe ograniczenie, ale stosuję konsekwentnie- nic po 19. Wiem, że niektórzy uważają,że należy jeść do osiemnastej, ale u mnie to nie przejdzie, bo wieczór spędzamy w kuchni lub jej pobliżu. Nie martwię się o imprezę, bo do 19 nie zdążę aż tak bardzo nagrzeszyć. Jak ciągnie mnie do kuchni to popijam wodę- znów zaczęła smakować. Jestem taka, jaka chcę być? U mnie ze znakiem zapytania....

8 stycznia 2014 , Komentarze (1)
Pragnę donieść,że trzymam dietę, nie jem nic po 19. Piję Muszyniankę. Ograniczyłam kawę. Byłam na spacerze. Nie zjadłam nic słodkiego i puszystego. Liczę na sukces w tym tygodniu...Da się? Oczywiście, że się da...!

7 stycznia 2014 , Skomentuj
Jest mały spadek, ale powyżej 65, dlatego nie zmieniam paska. Znowu muszę walczyć o każdy dzień diety. U mnie to naprawdę jest walka z moim nic-mi-się- nie-chce.
Gdy zaczynam chudnąć czuję motywację, chęć do działania i moje samopoczucie się poprawia. To na pewno dzięki diecie. Znów czuję się lepiej. No to fajnie. Czas upływa bez względu na to, co robimy. Trudno więc go zagospodarować. Lubię trochę poleniuchować i spędzać czas w domu. To moja ostoja. Tu jest mi najlepiej...Chyba wybiorę się do tego lasu.

5 stycznia 2014 , Komentarze (2)
Znowu myślę. To znaczy,że jestem,że istnieję...Obmyślam plan. Piję kawę. Od czego zacząć. Następny początek. Nikomu nie muszę nic udowadniać. A sobie? Już naprawdę przestałam wierzyć, że mogę doprowadzić coś do końca. Byłam tak blisko wymarzonej wagi, tak blisko celu. Dlaczego nie dałam rady, dlaczego odpuściłam. Chudłam, to znaczy,że mogę. Co przeszkadza w konsekwencji w dążeniu do celu, dlaczego nie mam wiary w siebie? Przypominam sobie lata młodzieńcze...Trudno w to uwierzyć ale moim marzeniem było być przeciętną. Nie rzucającą się w oczy, zwykłą...Nie chciałam być najlepszą uczennicą, nie chciałam być ekstrawagancka, nie chciałam być najbardziej lubiana i chwalona i podrywana. Co to za dziwactwo? Marzyłam by jeździć konno. Niestety nie miałam takiej możliwości. Stare, trudne czasy. Może gdybym miałam trochę samozaparcia? Każda przeszkoda powodowała,że odpuszczałam. Dziś też zwracam na siebie uwagę z innego co prawda powodu, ale nie jest mi dane być przeciętną i niezauważalną...
Aha, a co do diety, to daję radę, tylko nie wiem jak długo. I dlaczego chce mi się płakać?

4 stycznia 2014 , Komentarze (1)
Dwa dni bolała mnie głowa. Jestem pewna,że jest to jednak związane z dietą. Było więcej mąki, trafiła się jakaś bułka i nawet kawałek ciasta. A może to moje samopoczucie depresyjne to też od jedzenia? Fakt faktem,że podczas diety ani raz nie narzekałam na ból głowy. Próbuję znowu. Dzisiaj już lepiej. Jest po jedenastej , a ja właściwie mam obiad i jest wysprzątane. Zmusiłam się wczoraj wieczorem i tym sposobem mam teraz wolne. Jadę na zakupy i trochę poprasuję. Piję kawę i zastanawiam się nad sobą. Co tak naprawdę sprawia mi radość? Co z moimi pasjami, które odłożyłam gdzieś i nie mogę znaleźć? Czy mogę schudnąć?..............................?

3 stycznia 2014 , Skomentuj
Było śniadanie i już dwie kawy. O, jak mi się nie chce iść do pracy...Zero motywacji, piątek i na szczęście perspektywa trzech wolnych dni. Nie czuję się dobrze, spadek motywacji. Brak energii, zmęczenie, brak chęci do czegokolwiek. Nawet nie chce mi się chcieć. I jak tu żyć? Smutno. Trudno. Nic nie cieszy. Co robić? Nie wiem, nie mam pomysłu, jak się ogarnąć i wziąć za życie. Kompletny depresyjny nastrój. Wiem, nie pocieszam,ale chociaż sobie bezkarnie ponarzekam...

2 stycznia 2014 , Skomentuj
To dobry moment na podsumowania i postanowienia. Nie będę robiła ani jednego, ani drugiego...U mnie nie najlepiej.

30 grudnia 2013 , Komentarze (1)
Wróciłam do diety,ale łatwo nie jest, bo zamiast dalej chudnąć muszę osiągnąć wagę sprzed świąt. Po co mi to było? Mogłabym odpuścić i poddać się, ale jak przypomnę sobie moje złe samopoczucie po obżarstwie, to wolę walczyć. Raz się udaje, raz nie , ale czuję się lżejsza i luźniejsza. I tak mi lepiej. Niestety ten mój okropny brzuch znowu daje o sobie znać. A było już tak dobrze. No tak , czasu nie zatrzymam i tak sobie płynie, mogę tylko coś robić albo .... innej możliwości nie widzę. Wczoraj w ramach treningu biegałam po sklepach. Udało mi się kupić kilka fajnych rzeczy. Mam nową fryzurę, ale nic nie poprawia mi humoru tak, jak zgubiony kilogram nadwagi i mniejszy brzuszek. Cieszę się,że znowu jestem z Wami...

27 grudnia 2013 , Komentarze (1)
U mnie nie było najlepiej, ale już wracam na prostą. Było dużo odstępstw i w końcu nie czuję się najlepiej sama ze sobą. Nie robię z tego problemu, ale ciągle zastanawiam się nad tym , czego tak naprawdę chcę. Wstyd mi było tu wracać, ale obiecałam sobie,że będę tu aż do 60 kg. A jeszcze trochę mi brakuje. Wybaczam sama sobie i znowu walczę. Mam kilka dni wolnego, więc poświęcę je dla siebie. Ćwiczenia, spacery, dobre, zdrowe jedzenie. Jestem niekonsekwentna i ciągle zaliczam wpadki, a tak chcę zrzucić chociaż ten jeden kilogram. Zabieram się za ćwiczenia. trzymajcie się silni i słabi...

19 grudnia 2013 , Skomentuj
Chętniej piszę gdy udami się trzymać dietę i przeżyć dzień bez wpadek. Gdy do tego trochę się poruszam pękam z dumy i chcę się podzielić moim sukcesem.
Dzisiaj nie mam się czym chwalić, same wpadki. Śniadanie ok., potem długo, długo nic, więc wracam głodna do domu. Ile razy można powtarzać ten sam błąd? Obiadu nie ma, bo nie miałam siły wieczorem gotować, warzyw nie ma, bo nie pomyślałam, no i co tu robić. ratuję się makaronem z białym serem. Potem wstawiam zupę i już się robi domowo i spokojniej. Zupa będzie jeszcze na jutro. Niestety podjadłam domowego, pieczonego Musli, sama nie wiem po co je robiłam. Dzieci średnio lubią. Miałam wczoraj tyle do zrobienia, a zabrałam się właśnie za to. Do świąt zero słodkości. Zero.
Jakieś takie głupoty robię zamiast tego, czego naprawdę potrzebuję. Nie ma się czym chwalić, więc szybko uciekam stąd. A mam zawsze takie dobre zamiary. Często kończę na tych zamiarach, sama nie wiem dlaczego.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.