Pierwszy dzionek - sukces wielki,
choć wchłonęłam dwa cukierki,
nie przejmuję się tym wcale
i nie zrobię samospaleń!!!
Sport mój też nie byle jaki,
gdyż kopałam dziś ziemniaki,
domek cały odkurzyłam
i podłogi też umyłam!!!
Mięsko było na obiadek,
bo jak mawiał niegdyś mój dziadek,
,,to, to mięso i ziemniaki,
mówią, że my nie biedaki"!!!
Wieczór musli se wszamałam,
później dziecku płatki dałam,
córcię mocno przytuliłam,
za to męża opieprzyłam!!!
Chłop jak chłop - to kawał drania,
muszę robić mu śniadania,
a on woli po robocie,
iść do stawu i mazać się w błocie!!!
Ryb się głuptakowi mojemu zachciało,
bo myślał, że roboty z tym będzie mało,
i musi teraz kopać dziury,
by poprowadzić ze stawu rury!!!
A ja jak jędza chcę kłótnię wnieść,
ale jak będzie pstrąg to będę go jeść,
zatem zakończyłam nie tylko całe zamieszanie,
ale i kanapek na jutro sporządzanie!!!
Teraz wygodnie w łóżeczku leżę,
pisząc kilka zdań na komputerze,
ale już idę by was nie nudzić,
oraz by rano móc się obudzić!!!!!
Jeśli ktoś czytał to pozdrawiam i dziękuję za wytrwałość :-p
ps. Jeśli czytelniku dotarłeś do końca i to co przeczytałeś spodobało ci się to nie pogardzę podpisem pod moją wypociną, nie oczekuję komentarza ale chociaż umieszczenia inicjałów imienia, które będą świadczyć o tym że tu byłeś, o tym czy w ogóle ktoś tu był.