Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem piękna, jestem ładna, wiotka, słodka i powabna ale potrafiłam to doskonale ukryć pod grubą warstwą tłuszczu

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3993
Komentarzy: 50
Założony: 17 września 2012
Ostatni wpis: 15 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
gruba.malpa

kobieta, 37 lat,

162 cm, 76.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 63 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 września 2012 , Komentarze (9)

Dziękuję ślicznie za komki, i rady odnośnie dukanka - miałam już wczoraj się z nim zaprzyjaźnić ale wasze komki dały mi do myślenia i postanowiłam jeszcze raz to przeanalizować - czy warto, czy się opłaca.

I tak zaatakowałam google i poszukałam troszkę różnych opinii, gdyż wy dziewczynki wpisałyście anty dukankowe komki a chciałam też poznać inną stronę medalu. 
 

 I oto kilka za i przeciw dukankowi: 
* I tak pierwszą zaletą jest - efekt zauważony już po kilku dniach co dla mnie jest bardzo ważne bo bardziej motywuje.

* Jednak przeciw jest postawiony argument, że ta dieta osłabia organizm - jak dla mnie większość diet na początku osłabia nasz organizm bo czegoś mu odbieramy a on się z tym źle czuje - ale wydaje mi się że jakieś witaminki, regularne badania krwi i moczu oraz konsultacja z lekarzem rodzinnym mogły by tutaj zaradzić.
 
* Jest łatwa do samodzielnego stosowania - to też atut bo niestety nie mam kasy na wizyty u dietetyka, a u nas tylko prywatnie przyjmuje a to koszt 100 na miesiąc bo tak ustalała wizyty - kiedyś chodziłam - było to wtedy gdy na świecie był tylko synuś a teraz przy 2 dzieci i jednej pensji nie mogę za bardzo szaleć. 
* Obciąża narządy takie jak nerki i wątroba - ale żarcie ton tłustych i słodkich rzeczy też nie jest zdrowe bo te narządy zalewają się tłuszczem i też nie pracują super - a myślę że duże ilości wody i suplementy na wątrobę mogą zminimalizować problemy z tymi narządami. 
 
* Nie powoduje uczucia głodu a to najczęściej doskwierało mi przy wcześniejszych dietkach bo ciągle i stale myślałam o jedzeniu. 
* Grozi efektem jojo - a zapytuję która dieta nie grozi takim efektem??? Powiadam że każda zakończy się jojem jak zaczniemy na nowo zapychać się byle czym!!!!!!!!!!!!!!!!!!
* Uzupełnia niedobory żelaza - nie trzeba chyba komentować.
* Szybko się nudzi - ale u mnie każda dieta szybko się nudzi - bo przecież na MŻ też muszę sobie odmawiać np. słodyczy i to też może być nużące.
 
* Ostatnie moje ,,za" - zakłada długotrwałą zmianę nawyków żywieniowych - a czyż nie o to nam chodzi???? Nie chcemy byś już blee!
* Oraz ostatnie ,,przeciw" - nie jest dietą pełnowartościową bo wyklucza niektóre grupy produktów - I dla mnie ten argument jest dziwny gdyż wcześniej będąc dzieckiem nienawidziłam warzyw (jak wiele dzieci) i praktycznie wcale ich nie jadłam, a jednak żyję, a trwało to kilka lat, więc jakiś czas bez owoców i innych zakazanych produktów chyba też przeżyję bo to przecież nie jest zakaz na całe życie.


Nie wiem czy mi się uda czy też polegnę ale jednak od jutra zasypiam i budzę się z
 dukankem - jak mi będzie źle to go zostawię i tyleee
 

21 września 2012 , Komentarze (1)



                                        

Rozmawiałam dzisiaj z przyjaciółką i zwierzałam się jej jaki to mój mąż jest niedobry, bo gdy ostatnio poprosiłam go by poodkurzał, to pomimo tego, iż obiecał że to zrobi to jednak zapomniał i sama w nerwach zabrałam odkurzacz i to zrobiłam. Odkurzyłam oczywiście w mgnieniu oka i się zaczęło - jaki on to jest wredny cham, nic nie może zrobić gdy go proszę, to przecież tylko głupie odkurzanie i nawet tego nie potrafi zrobić, sama haruję w domu jak wół i co ma mnie to obchodzić, że on ma dzień wolny i chce odpocząć - ja takowego wolnego dnia od domowych obowiązków nie mogę sobie zafundować bo wiecznie jest coś do roboty - krzyczałam jak szalona!!! Po kilku chwilach się uspokoiłam i poszłam jeszcze coś tam w kuchni robić, a on pomimo, że nie przeprosił to okazał skruchę bo zabrał mopa i podłogi wyglancował, a później jeszcze pranie rozwiesił.
 Więc mówię mojej M, że przecież tak nie może być, że jak on jest w domu to będzie bezczynnie leżeć, a ja około niego jak służąca latać mam. Tak, tak przyznaję, że jak idzie do pracy w tygodniu to w jego interesie leży tylko napalenie w piecu CO bym zawsze miała ciepłą wodę i czasami kąpiel syna, a to że w międzyczasie wynajduje sobie jeszcze kilkanaście innych zajęć to jego sprawa (np.staw z rybkami czy dłubanie przy samochodzie, czy też motorze) co prawda po 10h jest w pracy, ale ja nie pracuję wcale krócej pomimo, że to tylko praca w domu i nie mam pracy nigdzie na etat. Do kuchni wpuszczam go tylko wtedy gdy znajdzie chęć na zmycie naczyń bo do gotowania to on się nie nadaje bo nawet jajka nie potrafi ugotować - albo nie chce potrafić ale na to się nie złoszczę bo jak chcę żeby coś mi smakowało i było dobrze zrobione to muszę to zrobić sama - nawet nie zlecam mu by herbatę mi przygotował bo i tak zrobił by coś nie tak jak bym chciała.
 I tak jej się skarżę i skarżę, a ona na to, że wcale nie ma lepiej, a nawet dużo gorzej bo jej mąż to w ogóle nie sprząta - raz tylko umył gary jak ona w szpitalu była i syna mu rodziła bo sprzątanie to przecież robota dla baby!!! 
Jak mi ciśnienie skoczyło bo co to w ogóle za określenie babska robota????? No rzesz Qrwa myślę sobie ja bym ci dała babską robotę, ale nie powiedziałam nic bo się mi zrobiło troszkę głupio, że tak narzekam, a siłą rzeczy nie ma, aż tak bardzo na co.
Stwierdziłam tylko, że ona sama doprowadziła do takiej sytuacji bo rozpuściła chłopa więc co się dziwić, że teraz chłop z tego korzysta. Ona mówi że to wina teściowej bo go nie nauczyła, bo zawsze około niego wszystko robiła - ale moja teściówka też zawsze sprzątała, prała i gotowała dla dzieci a jednak teraz potrafią sobie poradzić z bałaganem i praniem a i gotowania też by się pewnie nauczyli - mój mąż ma 5 braci i każdy jakoś żyje.
 I tak zakończyła się nasza pogaducha o niedobrych, nieuczynnych i nic nie robiących w domu mężczyznach.

A u was w domkach jak to wygląda - wasi faceci wam pomagają, ojcowie pomagają matką, i co wy myślicie o mężczyźnie sprzątającym????


20 września 2012 , Komentarze (4)

Będąc dzisiaj w księgarni zakupiłam książeczkę Dukana i zamierzam od jutra się z nim zakolegować.
Mam nadzieję że dukanek jest dobrym kolegą i że zostanie ze mną.
Liczę że dukanek będzie dla mnie życzliwy i pozwoli mi na coś więcej niż tylko koleżeństwo,
chcę by został moją miłością, towarzyszem życia pomagającym pozostawić to co passe w tyle. 
M@łp@ już lubi dukanka i liczy że Dukanek też polubi m@łpę, że nie zostawi jej w ciężkich chwilach i łaskawie zechce wszelki tłuszcz z jej doopy pozbierać.
M@łp@ będzie posłuszna dukankowi i wierna jego zasadą, będzie grzecznie wykonywać wszystkie zalecenia, ale m@łp@ liczy że dukanek też będzie wobec niej uczciwy i nie zostawi jej w ciężkich chwilach.
Taka miłość może być piękna pomimo interesowności jaką m@łp@ się cechuje w stosunku do dukanka.
Zobaczymy co z tego wyjdzie.
A wy też nawiązaliście znajomość z dukankiem??? jeśli tak to z jakim skutkiem ???? Czy wg was ta dieta jest zdrowa???

20 września 2012 , Komentarze (2)

Dzień 3
Szału nie ma i nie będzie bo tracę wiarę, że może jakikolwiek szał być 

18 września 2012 , Komentarze (1)


To dopiero 2 dzień a ,,szczęście początkującego" o którym pisał Paulo Coelho w jednej ze swych książek już mnie opuszcza.
Miał człowiek rację pisząc o takim zjawisku jak ww szczęście - zawsze na początku jest wielkie boom - zaczyna nam wychodzić, radzimy sobie rewelacyjnie ze swoimi postanowieniami - aż tu nagle trzask w pysk, bo okazuje się, że wcale nie ma tak różowo. 
Wiem jak było z poprzednimi okresami odchudzania, byłam bardzo zaangażowana na początku, później dobiegałam do celu, chudłam tyle ile chciałam ale później przechodząc przez okres zobojętnienia wchodziłam w fazę odrazy i odrzucenia do tego co zrobiłam, i wszystko przepadało. Gderałam, że po co to wszystko - dla ludzi którzy zawsze krytykują niezależnie od tego czyś chudy czyś gruby bo oni mają chyba taką potrzebę wewnętrzną; a może dla męża który jest zemną niezależnie od tego czy chudnę czy grubnę, bo przecież mnie nie zostawił jak tyłam ani też nie kupował codziennie kwiatów jak chudłam; albo absurdalnie dla siebie - bo chcę się lepiej czuć, być piękną - ale wcale nie czuję się lepiej zakazując sobie tych wszystkich pyszności, czuję się wręcz gorzej bo mój organizm jest osłabiony bo dostarczam mu przynajmniej pięć razy mniej kcal niż zwykle, prosi o więcej odpoczynku którego niestety nie mogę mu dać bo ciągle mam coś do zrobienia. 
Zadawałam sobie to pytanie: po co??? I odpowiedz uzyskiwałam (chociaż znałam ją od początku) jak już było zaprzepaszczone wszystko, jak trzeba było zaczynać od nowa. Przecież u mnie motywacją są moje dzieciaki, nie chcę żeby moje dzieci musiały się kiedyś wstydzić że mają grubą czy też zaniedbaną matkę, to jest dla mnie istotne by mogły się czuć komfortowo w gronie rówieśników i w obecności ich wypacynkowanych matek.

Czas to okropny wynalazek świata, niekiedy wydaje mi się, że doba jest zbyt krótka by normalny przeciętny człowiek mógł sobie poradzić ze wszystkimi obowiązkami: dwoje dzieci, sprzątanie, gotowanie, pomoc w polu i przy zwierzętach (krówki, kury i króliki i dojdą niedługo ryby), a do tego jeszcze uczelnia tyle na głowie mam i nie wyrabiam - podziwiam kobiety które w międzyczasie znajdują ,,chwilę" na wyjście do pełnoetatowej pracy i sobie radzą; ale znowuż patrząc z perspektywy człowieka na diecie, głodnego czy niedojedzonego zastanawiam się czy przypadkiem 24 godziny na jedną dobę to nie zbyt dużo - im dłużej jestem na nogach tym więcej czasu mam na podjadanie czy nawet na myślenie o podjadaniu. 
Dziwny jest ten świat więc co się dziwić że ludzie stąpający po nim też są dziwni.

Dzisiaj niby dietowo ale i z przestępstwami słodyczowymi, jednak te słodycze, które zjadłam nie dorównują tym kilogramom słodyczy co wchłaniałam wcześniej. Kalorycznie około 1600 kcal wcześniej bywało i 16000 wiec nie jest źle - teraz żałuję, że zamiast tych śmieci nie zjadłam czegoś wartościowszego 

Jutro będzie lepiej!!!

18 września 2012 , Komentarze (2)

Pierwszy dzionek - sukces wielki,
choć wchłonęłam dwa cukierki,
nie przejmuję się tym wcale
i nie zrobię samospaleń!!! 
Sport mój też nie byle jaki,
gdyż kopałam dziś ziemniaki,
domek cały odkurzyłam
i podłogi też umyłam!!!
Mięsko było na obiadek,
bo jak mawiał niegdyś mój dziadek,
,,to, to mięso i ziemniaki,
mówią, że my nie biedaki"!!!
Wieczór musli se wszamałam,
później dziecku płatki dałam,
córcię mocno przytuliłam,
za to męża opieprzyłam!!!
Chłop jak chłop - to kawał drania,
muszę robić mu śniadania,
a on woli po robocie,
iść do stawu i mazać się w błocie!!!
Ryb się głuptakowi mojemu zachciało,
bo myślał, że roboty z tym będzie mało,
i musi teraz kopać dziury,
by poprowadzić ze stawu rury!!!
A ja jak jędza chcę kłótnię wnieść,
ale jak będzie pstrąg to będę go jeść,
zatem zakończyłam nie tylko całe zamieszanie,
ale i kanapek na jutro sporządzanie!!!
Teraz wygodnie w łóżeczku leżę,
pisząc kilka zdań na komputerze,
ale już idę by was nie nudzić,
oraz by rano móc się obudzić!!!!!

Jeśli ktoś czytał to pozdrawiam i dziękuję za wytrwałość :-p


ps. Jeśli czytelniku dotarłeś do końca i to co przeczytałeś spodobało ci się to nie pogardzę podpisem pod moją wypociną, nie oczekuję komentarza ale chociaż umieszczenia inicjałów imienia, które będą świadczyć o tym że tu byłeś, o tym czy w ogóle ktoś tu był. 

17 września 2012 , Skomentuj

Łał, łał, łał - to krzyk paniki.
Upasłam się jak guziec dziki!!!
Żarłam a wręcz pochłaniałam,
prawie wszystko co widziałam!!!
Jadłam czekoladki, cukierki i lody,
zamiast wody piłam cole dla ochłody!!!
Nie ćwiczyłam, nie biegałam,
wszelki sport w doopie miałam!!!
Doopa rosła - wręcz pęczniała,
Wiele tłuszczu nabierała!!!
I tak ku niedzieli sięgam raz do szafy,
chcąc sobie wybrać strój byle jaki.
Wkładam, przymierzam - chcąc dopiąć suknię,
słucham dokładnie - jak coś nie łupnie!!!!
To suknia na szwie się rozleciała,
bo mego sadła nie utrzymała!!!
Więc postanawiam cole i lody,
zmienić na spacer - też dla ochłody!!!
Nie chcę już boczku ani słodkości,
Chcę się smakować w zdrowej żywności!!!
I tak to właśnie bardzo zawzięcie,
chcę moje sadło zamienić w mięśnie!!!
By moja suknia już nie cierpiała,
a doopa fajnie w niej wyglądała!!!!!

Ten oto wierszyk ukazuje co i jak i po co.  



© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.