Rozmawiałam dzisiaj z przyjaciółką i zwierzałam się jej jaki to mój mąż jest niedobry, bo gdy ostatnio poprosiłam go by poodkurzał, to pomimo tego, iż obiecał że to zrobi to jednak zapomniał i sama w nerwach zabrałam odkurzacz i to zrobiłam. Odkurzyłam oczywiście w mgnieniu oka i się zaczęło - jaki on to jest wredny cham, nic nie może zrobić gdy go proszę, to przecież tylko głupie odkurzanie i nawet tego nie potrafi zrobić, sama haruję w domu jak wół i co ma mnie to obchodzić, że on ma dzień wolny i chce odpocząć - ja takowego wolnego dnia od domowych obowiązków nie mogę sobie zafundować bo wiecznie jest coś do roboty - krzyczałam jak szalona!!! Po kilku chwilach się uspokoiłam i poszłam jeszcze coś tam w kuchni robić, a on pomimo, że nie przeprosił to okazał skruchę bo zabrał mopa i podłogi wyglancował, a później jeszcze pranie rozwiesił.
Więc mówię mojej M, że przecież tak nie może być, że jak on jest w domu to będzie bezczynnie leżeć, a ja około niego jak służąca latać mam. Tak, tak przyznaję, że jak idzie do pracy w tygodniu to w jego interesie leży tylko napalenie w piecu CO bym zawsze miała ciepłą wodę i czasami kąpiel syna, a to że w międzyczasie wynajduje sobie jeszcze kilkanaście innych zajęć to jego sprawa (np.staw z rybkami czy dłubanie przy samochodzie, czy też motorze) co prawda po 10h jest w pracy, ale ja nie pracuję wcale krócej pomimo, że to tylko praca w domu i nie mam pracy nigdzie na etat. Do kuchni wpuszczam go tylko wtedy gdy znajdzie chęć na zmycie naczyń bo do gotowania to on się nie nadaje bo nawet jajka nie potrafi ugotować - albo nie chce potrafić ale na to się nie złoszczę bo jak chcę żeby coś mi smakowało i było dobrze zrobione to muszę to zrobić sama - nawet nie zlecam mu by herbatę mi przygotował bo i tak zrobił by coś nie tak jak bym chciała.
I tak jej się skarżę i skarżę, a ona na to, że wcale nie ma lepiej, a nawet dużo gorzej bo jej mąż to w ogóle nie sprząta - raz tylko umył gary jak ona w szpitalu była i syna mu rodziła bo sprzątanie to przecież robota dla baby!!!
Jak mi ciśnienie skoczyło bo co to w ogóle za określenie babska robota????? No rzesz Qrwa myślę sobie ja bym ci dała babską robotę, ale nie powiedziałam nic bo się mi zrobiło troszkę głupio, że tak narzekam, a siłą rzeczy nie ma, aż tak bardzo na co.
Stwierdziłam tylko, że ona sama doprowadziła do takiej sytuacji bo rozpuściła chłopa więc co się dziwić, że teraz chłop z tego korzysta. Ona mówi że to wina teściowej bo go nie nauczyła, bo zawsze około niego wszystko robiła - ale moja teściówka też zawsze sprzątała, prała i gotowała dla dzieci a jednak teraz potrafią sobie poradzić z bałaganem i praniem a i gotowania też by się pewnie nauczyli - mój mąż ma 5 braci i każdy jakoś żyje.
I tak zakończyła się nasza pogaducha o niedobrych, nieuczynnych i nic nie robiących w domu mężczyznach.
A u was w domkach jak to wygląda - wasi faceci wam pomagają, ojcowie pomagają matką, i co wy myślicie o mężczyźnie sprzątającym????
54.kilogramy.
21 września 2012, 23:49Osobiście, gdy słyszę o sprzątającym facecie to zawsze robię wielkie oczy i "wow to tacy jeszcze są na tym świecie?". Ja mam w domu 2 facetów. Żaden nie sprząta, wszystko jest na głowie kobiet. Nie mam siły już z tym walczyć. Dlatego nie jesteś sama z tym problemem i bardzo dobrze Cię rozumiem :) :(