Kolejna faza odchudzania
Piszą mi w zakładce fitness o kolejnej fazie odchudzania. Czyli że teraz ćwiczenia będą zapewne trudniejsze. :-) Ja z kolei mam teraz takie trochę nieśmiałe myśli by zacząć chodzić na siłownię po pracy. Powody by zacząć chodzić teraz są następujące:
a) jest początek miesiąca,więc pracowych pożarów nie powinno być, te zdarzają się pod koniec miesiąca,
b) mój fitness club znajduje się niedaleko miejsca zamieszkania a dość daleko od miejsca pracy, więc żadni pracowi koledzy nie powinni mnie tam zobaczyć (nie chciałabym żeby patrzyli jak się pocę i sapię),
c) fitness club jest czynny do godz. 23, co sprawia, że nawet kończąc pracę ok. godz. 19 zdążyłabym tam wpaść poćwiczyć :-),
d) trening na siłowni i inne zajęcia w fitness clubie dają satysfakcję i radość ze wzmacniania siebie,
e) dodatkowy trening sprawi, że szybciej zrzucę sadełko i będę się czuła ze sobą lepiej. :-)
Widzę jednak pewne trudności:
a) chcę korzystać dalej z treningu, który przygotował dla mnie trener z tego serwisu, co oznacza, że powinnam go wykonywać rano przed pracą (a to oznacza zaburzenie mojego rytuału przeglądania netu przy śniadaniu...),
b) powyższe oznacza również większy wysiłek - czy dam radę ćwiczyć rano i wieczorem?,
c) mam pewne obawy, że po treningu będę głodna - a chciałabym przestrzegać tego nie jedzenia po 18.30 - może więc będę się ratować odżywką białkową po treningu?
Hmm, punktów "za" jest więcej niż "przeciw". Może nie od razu rzucę się na te ćwiczenia 5 razy w tygodniu, ale spróbuję kilka razy. To jest tego warte. Przecież nie będzie trzeba później utrzymywać takiej samej intensywności, bo z czasem będzie coraz mniej kg. :-)
Ciężki tydzień za mną
Nie chodzi o ciężki dla odchudzania, ale dla mnie. Skończyłam chorować, ale dopadła mnie kobiecość. A do tego w pracy... pożar za pożarem i wszędzie występowałam w roli strażaka. W konsekwencji plan diety wykonałam na 200% bo - o ile jadłam co do zasady tyle posiłków ile trzeba - to z ilością był problem. Zdążyłam np. zjeść jabłko i serek wiejski i musiałam wracać do pracy i kończyć projekt, więc solidnego obiadu nie było. Plusem jest to, że oprócz chęci na niezdrowe rzeczy typu pizza (niezrealizowanych! who's the masta?!), pojawiły się u mnie chęci na zdrowe rzeczy typu ryby, woda niegazowana, płatki Granola, gotowane mięso z kurczaka.
Do tego wykonałam tyle serii ćwiczeń ile mi się udało i robiłam sobie rano i wieczorem spacery do i z biura do dalszego przystanku (odejmowałam sobie od spania...). Myślę, że idę do przodu. :-)
A jak tam u Was?
Nieoczekiwane problemy ;-)
Odnotowałam dwa główne problemy pojawiające się podczas odchudzania. Od ostatniego takiego zrywu minęło trochę czasu i zdążyłam o nich zapomnieć, ale wróciły. Problemy są następujące:
- rano jem duże śniadanie, które zaczyna się błyskawicznie spalać, po czym do pracy wychodzę już "pusta",
- odnotowałam zwiększone zainteresowanie facetami.
Już nie wiem, które jest bardziej uciążliwe. Okażę litość i nie będę się wdawać w szczegóły i zawiłości powyższych. :-) To pewnie tylko faza, która w końcu przejdzie.
Z plusów - powoli uczę się nie jeść zbyt późno i na kolację zostawiam naprawdę niedużo jedzenia. Wczoraj przegięłam i obudziłam się następnego dnia bez sił, ale teraz będę się starała celować w ten poziom najedzenia, o którym piszą w Narzędziach motywacji dla Tygodnia 3. :-)
To była dobra decyzja
Dobrze, że zdecydowałam się tu dołączyć. Mam dietę, mam dopasowane do siebie ćwiczenia i absolutnie genialne (według mnie, oczywiście) narzędzia motywacji. Czuję, że ktoś czuwa nad moim odchudzaniem i że nie jestem sama. I że - jeśli przytrafi mi się pokusa żywieniowa, której ulegnę - będę się wstydzić przed tymi osobami, co jest dla mnie dodatkową motywacją by się jednak trzymać. ;-)
Na szybko :)
Wczoraj ćwiczenia wykonałam wieczorem (nie zdążyłam rano) - było ekstra. :) Oprócz tego cały dzień dzielnie trzymałam się diety i jedzenia co 3-3,5 h. Pod koniec dnia byłam głodna i zapchałam się warzywami, co uważam za sukces. :) Uff.
Efekty
Widzę, że dieta zaczyna przynosić efekty. :-) Gdybym się nie rozłożyła, to mogłyby być większe, bo bym ćwiczyła i więcej spaliła. Ale tłumaczę sobie, że lepiej wyzdrowieć do końca a poza tym później będzie mi literalnie lżej ćwiczyć, bo już z samej diety coś spada. Problem jest tylko z moim głodem. Wymagająca intelektualnie praca sprawia, że szybko robię się głodna - i później frustruję się nie mogąc zjeść więcej. Może zastosować odżywkę białkową zamiast posiłku jako zapychacz?
A tak w ogóle to dobrze znów widzieć kości policzkowe. :-) Choć daleka droga przede mną, to i tym się cieszę.
Nie mogę się doczekać, ale tak trzeba
Dziś robiłam pierwszy raz test w serwisie. Pytanie o schudnięcie 18 kilo, a raczej odpowiedzi do niego dały mi do myślenia. Odruchowo bowiem zaznaczyłabym złą odpowiedź, że schudnięcie zajmie 5 miesięcy i że nie mogę się doczekać. Schudnięcie może i tyle zajmie, ale podejście jest niewłaściwe. Nie mówię więc sobie "schudnę 50 kilo i będzie git", ale mówię sobie, że w jednym miesiącu, na przykład, mam do zrzucenia 3 kilo, w następnym 5 i tak dalej. :-) Może również zmiana intensywności diety i ćwiczeń okaże się korzystna. To jednak u mnie nowe podejście, zobaczymy jak się sprawdzi.
Kichanie na odchudzanie
No pięknie, chyba coś złapałam bo ciągle kicham. Gorączki nie mam, tylko osłabienie, ale nie wiem, czy będę w takim stanie ćwiczyć. Wczoraj padłam i zasnęłam już godzinę wcześniej. Dieta się dzielnie trzyma, ale martwię się o ćwiczenia. ;(
Synchrony
Kolejny dzień za mną. Już bardziej zaplanowany pod kątem odchudzania, bo poprzednie dni... lepiej nie mówić. Praca dosłownie się na mnie zwaliła, nie miałam ani czasu na zakupy, ani na gotowanie, już o ćwiczeniach nie wspominając. Jakim cudem udało mi się wcisnąć parę treningów i spacery to nie wiem. Jakby co to polecę schematem: płatki, owoc i jogurt, zupa chińska i jakaś ryba na kolację bo inaczej sobie nie wyobrażam...
PS. Zastanawiam się, kiedy miałam czas przytyć. I skoro to mi się "udało", to i schudnięcie w końcu musi się udać. Ale pewnie będzie wolno, do dupy i zupełnie nie tak jak sobie wymarzyłam, jak to w moim życiu. ;-P
Sukces osiągnięty! :-)
Czynniki sukcesu
- więcej zajęć w ciągu dnia
- pozytywne wzmocnienia ze strony mężczyzny
- brak czasu na jedzenie więcej niż trzeba
- ćwiczenia fizyczne