Drugi dzień nowego zdrowszego życia. Idzie mi chwilowo dosyć dobrze. Nie zbaczam z drogi. OBYM WYTRWAŁA. To dopiero malutki początek. Trzeba być dobrej myśli. W końcu i tak wszystko zależy ode mnie. Chciałabym żeby mi się udało. W końcu chce zmienić swoje życie na lepsze. Siedzę w poczekalni u lekarza. Powinni mi zdjąć gips i będę mogła wracać powoli do fitnessu przez duże F. Pożyjemy zobaczymy. A wam jak mija dzień?
Gipsik zdjęty, szwy zdjęte pozostaje stripsy czy jakoś tak. Takie zewnętrzne plastry-szwy.
Niestety ręka boli przy niektórych ruchach- czas leczy rany- oby jak najszybciej.
Ale wreszcie mogłam umyć prawą rękę, chociaż taki ruch przy oburęcznym myśleniu odebrał przyjemność z czystości.