brak czasu;/
brak czasu. zaległości na vitalii. poprzedni tydzień chcę wymazać z pamięci;( odżywianie-porażka, brak ćw.
już się ogarnęłam z jedzeniem. na ćw brak czasu. popołudnia w pracy. rano wciąż coś do zrobienia.
jeszcze na to problemy osobiste...
i znów cheat day;/
kurde. nie mogę się ogarnąć...
znów czekolada, obiad + zaraz po nim przekąski.
jakoś nic mi się nie chce;/
dzień zwątpienia
dzisiejszy dzień uznaję za masakryczny;/
cały czas w biegu. posiłki też. obiad konkretny. potem długo nic i o 19 spora kolacja. i czekolada. kilka kostek dużej milki karmelowej.
zwątpiłam w siebie.
ale dzień się nie skończył.
w rubryce odżywianie wpiszę 1. ale aktywność jeszcze mogę nadrobić! ;)
1 luty
zmotywowana efektami po miesiącu starań.:)
właśnie skończyłam ćw. wzięło mnie jakoś po północy na aktywność i czuję się genialnie;p
zauważam wyraźny związek między ćwiczeniami a moją poprawą humoru;D
jak będę mieć chwilę to napiszę więcej o efektach:)
a więc:
waga: -5 kg ( z 110 na 105) (w zaokrągleniu. przestałam wierzyć wadze z powodu wahań)
talia: -6cm (100cm - 94cm)
brzuch(wys pępka): -4 cm (118cm - 114cm)
biodra - 5 cm (130cm - 125cm)
za duży obiad. za długie przerwy?
znów za dużo zjadłam na obiad. tzn talerz zupy ogórkowej, 2 kromki chleba ze słonecznikiem z szynką drobiową. a potem jeszcze miałam na coś ochotę. i zjadłam ptasiego mleczka chyba z 10 sztuk;/ mam wyrzuty sumienia.
zastanawiam się co jest nie tak. niby się pilnuje i w ogóle, ale jak wracam po pracy to w niektóre dni na obiad mogę jeść i jeść. potem czuję się przejedzona i mam wyrzuty sumienia.
mój jadłospis?
5.30 2 kromki chleba, 1-2 kostki czekolady gorzkiej.
10.00 2 kromki chleba, owoc (najczęściej jabłko lub banan) albo jogurt. herbata.
14.00 obiad. mama gotuje więc zazwyczaj nie mam wpływu co to jest.
potem zależy. jak większy obiad to jakiś jogurt albo owoc wieczorem. jak mniej zjem to kanapka. i zazwyczaj wieczorem chrupię błonnik (wysoki błonnik z inter).
plus w pracy 2 kawy - koło 8 i 11. i woda mineralna w domu.
zdarzyło się w zeszłym tygodniu, że byłam dłużej w pracy więc obiad jadłam o 15 albo 16. zazwyczaj trudno przewidzieć czy zostanę dłużej;/
nie wiem co zrobić, żeby nie opychać się tak przy obiedzie.
zasada nałożenia wszystkiego co zjem od razu na talerz (i mniejszy talerz) pomaga, ale niestety nie zawsze.
jakieś porady?
zakupy;)
byłam dziś na zakupach. kupiłam m.in. spodnie, które na pierwszy rzut oka wydawały mi się za małe. ale przymierzyłam i cudo! :) podniosło mnie to na duchu bardzo mocno;p
później jakaś taka zamuła. nie miałam ochoty na ćw wcale.
ale pomyślałam sobie, że nikt za mnie tego nie zrobi. i że jeśli chcę efekty (i nie chcę zaprzepaścić już osiągniętych) to muszę się wziąć w garść:)
zrobiłam mel b. : abs, pośladki, klatka piersiowa i plecy.
jestem dumna, bo wytrzymałam 30 sek deski! to spory sukces:)
trzymajcie się:*
głupie weekendy
przychodzi weekend i już. popcorn, piwo itp.
kupiłam chipsy. impuls. ale opamiętałam się i ponad pół paczki jaka została spaliłam.
wieczorem wyjazd. obym wytrzymała i nie popełniła jakiegoś głupstwa.
aktywność? 8 godz w pracy;p
TERAZ jest najlepszy moment żeby coś zrobić!
wczoraj dzień bez aktywności i jakiś w ogóle zamulony.
dzisiaj też się tak zapowiadał.
ale zobaczyłam to
i powiedziałam sobie, że nawet głupie kilka minut ćw sprawi, że będę do przodu. że zrobię coś dla siebie;)
mix Mel B zrobiony. może nie za dużo ćw, ale jestem z siebie dumna, że się przełamałam;p
i notuje w dzienniku. wstydem byłyby 2 dni z rzędu bez jakiejkolwiek aktywności :D
siedzisz teraz i się zamartwiasz, że nie podoba Ci się Twoje odbicie w lustrze?
poćwicz, pospaceruj, zrób coś dla siebie. TO JEST WŁAŚNIE TEN MOMENT
brak pomysłu
pierwszy dzień pracy po 2 tyg przerwie. 8 godz stania i jestem padnięta. może nie tak całkiem, ale nie mam siły na ćw.
zrobiłam tylko pośladki z mel b.
nie wiem co ze sobą zrobić
chciałabym chodzić na basen, bo słyszę że dla takiego grubasa jak ja to dość zdrowy sposób na zrzucenie wagi. ale nie umiem pływać.
wstydzę się pójść na siłownię, na basen. (dojeżdżanie z wiochy jakieś 10 km dałoby się przeżyć)
wielkim sukcesem było dla mnie ujawnienie przed rodziną, że ćwiczę w domu. ale boję się że te ćw nie wystarczą żeby zrzucić kg.
chcę kupić rower. ale nie wiem jaki. byle wytrzymał ponad 100kg wagi i nie rozleciał się jak wszystkie poprzednie (chociaż te, nie będę się czarować, jakieś super nie były). oglądam na allegro i zastanawiam się czy wyłożyć tyle kasy...
wiem, że na wszystko mam jakieś ale. żałosne..
jedyne z czego jestem zadowolona to moje opamiętywanie się w sprawach żywienia. nie ruszyłam karpatki, galaretki z bitą śmietaną, które mama przygotowała w weekend. w kfc kupiłam twistera - pod wpływem impulsu, na szczęście wrócił mi rozum i dałam go chłopakowi. byłam w sklepie i już miałam w rękach chipsy, ale w ostatniej chwili zamieniłam na słonecznik;) sięgałam dziś po czekoladę, ale powiedziałam sobie, ze przecież jutro rano zjem (1-2 kostki dziennie, rano, extra gorzka 65% kakao)
więc mam jakieś drobne codzienne sukcesy;)
ale w sprawie ćw to już sama nie wiem co robić;/
cały skalpel!
zrobiłam dziś cały skalpel! oczywiście nie wszystkie ćw na 100 % ale tyle co dałam radę. i rozpiera mnie duma;)
jeszcze pół godziny spaceru i 1,5h kręgli.
zdarzyły się grzeszki i wpadki, ale na szczęście w granicach rozsądku.
pierwsze 2 dni roku 2014 nie należały do udanych, ale kolejne mnie satysfakcjonują:)
piszę teraz dużo w notesie w 'roku z Ewą' więc tu będę pisać co jakiś czas podsumowanie.
i nie korzystam z wagi. tzn nie tak często. za bardzo mnie wkurzały wahania wyników;/
będą cm zapisywane w notatniku i ubrania w które kiedyś się nie mieściłam (jak super spodenki znalezione na strychu, które od kogoś dostałam, ale były mi za małe. a teraz czekam na sezon letni żeby je ubrać! ;))
'rok z Ewą' - polecam. doskonałe na ambicje;)