Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chudnę :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 188349
Komentarzy: 3306
Założony: 14 czerwca 2012
Ostatni wpis: 24 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jeszczeimpokaze

kobieta, 33 lat, Gdańsk

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Muszę dokończyć to co zaczęłam :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 grudnia 2012 , Komentarze (13)

Waga stoi... to już drugi tydzień jak stoi... ale winę za to biorę na klatę, bo mogłam się bardziej przykładać, bo mogłam więcej ćwiczyć... mogłam, mogłam, mogłam. Niestety zwykłe ograniczenia jedzenia na mnie nie działa, żeby ujrzeć spadek musi być 100% mobilizacji, nie 80%, 100%... Niby jem ładnie.. niby nie jem słodyczy... ale jakoś tak, no nie wiem...
No i przyznać się muszę, że w niedziele jednak słodycze były. Ale to jednorazowy wyskok.
W piątek małe święto Pół roku na vitalii i pół roku jak postanowiłam zacząć zrzucać balast. W czwartek mam dzień wolny, więc pewnie cyknę fotkę porównawczą, pomierzę się i będzie małe porównanie
Dzisiaj idę do kosmetyczki na pierwszy zabieg kwasami. Mam nadzieję, że można po tym ćwiczyć, bo muszę coś dzisiaj porobić, poćwiczę chociaż z Ewką, bo od soboty nie ćwiczyłam i nie czuję się z tym za dobrze.

8 grudnia 2012 , Komentarze (19)

Tym razem udało mi się napisać po 3 dniach, jest postęp O codziennym pisaniu mogę już zapomnieć. Wczoraj miałam pierwszy dzień pracy w KFC, lepiej nie będę pisać o moich wrażeniach, bo swojego miejsca pracy nie powinno się krytykować ale jak zdarzy się Wam, że długo na coś czekacie w fast-foodzie, restauracji, sklepie czy gdziekolwiek indziej, pomyślcie sobie, że ci ludzie po drugiej stronie zapierdalają jak małe samochody żeby wam dogodzić a o tym się często nie myśli.
Żeby tego było mało wracając z pracy wysiadłam na złym przystanku i w środku nocy szukałam drogi do domu, w pewnej chwili miałam ochotę ustać i się popłakać. Nawet nie miałam przy sobie portfela żeby wezwać taksówkę, poza tym byłam na jakimś totalnym wypizdowie, gdzie taksówek nie było a numeru nie posiadam. Byłam w potrzasku Jednak po przemierzeniu kilku km znalazłam drogę, super ja A droga prowadziła przez las... Jak dotarłam do domu to padłam.

Od wtorku zaczynam kurację kwasami na twarz, szyję i dekolt na przebarwienia po trądziku, czy ktokolwiek ma z tym doświadczenia? Jeżeli tak to proszę o wrażenia. Już się tego boję, podobno łuszczy się skóra (w sumie o to chodzi), a po 3 zabiegach skóra się oczyszcza i wychodzą pryszcze. Jednak jeżeli przyniesie oczekiwany efekt i będę miała, piękną, ładną i gładką buźkę to chyba jestem skłonna to przecierpieć.

Co tam u mnie jeżeli chodzi o odchudzanie? Chyba bez zmian... dietuje, dbam o to co jem, ćwiczę... nuda Mogłam sobie tylko dzisiaj odpuścić na drugie śniadanie parówki, ale głodna byłam i zjadłam kiepskie pierwsze śniadanie.
W środę mija pół roku na vitalii i pół roku odchudzania


5 grudnia 2012 , Komentarze (19)

Zaliczyłam chyba najdłuższą przerwę na vitalii, bo aż tydzień Wszystko wynika z braku czasu i nawału pracy na uczelni. Dwa koła zaliczone+ skończony rozdział metodologiczny Za który nawet zostałam pochwalona przez promotorkę W tym tygodniu niestety spadki zerowe, urodziny chłopaka, pyszny sernik kajmakowy i brak czasu dały o sobie znać. Jednak co na plus to nie pomagał mu opróżniać jego prezentu (fotka w poprzednim wpisie)
W tym tygodniu jakiś spadek musi być i koniec. W związku z tym 2 godziny fitnessu na dziś zaliczone, na jutro planuje kolejne 2h, a w sobotę mooooże maraton fitness 5h, ale wątpię, że mi się uda zapisać.
Wczoraj podpisałam umowę z KFC, dostałam przecudnej urody uniform dodaje jakieś +10kg i wcale nie żartuje. Co na plus to dostałam spódniczkę rozmiar 40, spojrzałam na kierownicze z żalem i powiedziałam żeby szykowała 42, bo rozmiaru 40 to ja nie noszę. A jednak udało mi się wcisnąć mój tyłek. Jednak chyba nie mam się z czego cieszyć, bo to na pewno rozmiarówka nie na nasze standardy
W piątek pierwszy dzień pracy Czuję, że będzie mega masakra, ale dam radę, bo jak nie ja to kto Dałam radę w przetwórni ślimaków to co tam dla mnie kurczaki, frytki i hamburgery? Na posiłek pracowniczy wezmę sałatkę grecką lub brazer i zjem bez sosu , jogurt naturalny z wiśniami i coca colę light Po przejrzeniu składników wydaje mi się, że na kolacje będzie ok (pracę kończę późno, więc się spali). Wbrew pozorom w takich miejscach jak KFC też można spotkać zdrowe sałatki, wystarczy tylko zrezygnować z sosu. Teraz jest nawet taki zestaw o nazwie "zielony zestaw", sałatka+jogurt+sok.
No to zmykam zobaczyć o u Was, bo jestem bardzo ciekawa jakie u Was spadki I mam nadzieję, że uda mi się odzywać w tym tygodniu regularnie.

28 listopada 2012 , Komentarze (24)

Kolejny tydzień odchudzania minął i odnotowałem spadek o 1kg Dzisiaj rano podczas ważenia waga wskazała 67,5kg. Chyba do tej pory trudno mi uwierzyć, że ważę już 60 parę kilo, bo dzisiaj rano przy aktualizacji paseczka wpisałam wartość 77,5kg.
Ilość godzin przećwiczonych w zeszłym tygodniu: 6h10min- o ile się nie pomyliłam Czyli postanowienie na ten miesiąc (min 6h/tydz.) idzie póki co zgodnie z planem Tak samo postanowienie zero słodyczy
Niestety dzisiaj złamałam to drugie postanowienie, bo zakupiłam sobie na drugie śniadanie muffinka marchewkowego w bio piekarni, jednak wyrzutów sumie nie mam z tego powodu, był z orzechami... i samymi dobrymi rzeczami Jednak 17 dni bez słodyczy zaliczone kolejny taki wybryk już w piątek, w postaci sernika z karmelem... bo w piątek robimy mojemu chłopakowi przyjęcie urodzinowe niespodziankę Będzie winko i jedzenie późną porą... trudno się mówi Nie mogę stawiać odchudzania nad przyjemność mojego chłopaka, a siedzenia z jabłkiem w ręku sobie nie wyobrażam. Choć oczywiście będę jadła z rozsądkiem.
Z tej okazji wyruszyłam dzisiaj w celu poszukiwania prezentu, pomysłów miałam tysiące, ale zdecydowałam się na "koszyk przyjemności"- ulubiona gazeta, 2 piwa i 23 batoniki (jeden baton na każdy rok życia, batonikowy potwór z niego).

Ta torebeczka na prezent mnie rozbraja
A w środku...


Wcześniej zanim bym ten prezent wręczyła to musiałabym kilka razy chadzać do sklepu w celu dokupienia zawartości, która w dziwny sposób by znikała, ale nie tym razem

Wpisy niestety będą się pojawiać coraz rzadziej, nie nadążam z niczym, a na poprawę się nie zapowiada, bo od przyszłego tygodnia ruszam do pracy... KFC strzeż się Zamiast robić ten wpis właśnie powinnam czytać notatki z rehabilitacji, ale bez przesadki, odpocząć też trzeba

Nie jestem w stanie nadrobić zaległych jadłospisów, bo już ich nie pamiętam i nie jestem pewna czy całkiem nie zrezygnuje z zapisywania... wydaje mi się, że już mam wyrobioną kontrolę nad posiłkami i ten sposób wsparcia chyba jest już mi zbędny.

Jednak ruch uzupełnię:
Aktywność z wczoraj:
-20 min bieżnia
-1h power pump

Ruch dzisiejszy:
-1h power pump
-30min stepper

25 listopada 2012 , Komentarze (24)

Tak mnie zastanawia, czy kobieta kiedykolwiek powie o sobie "wyglądam super! nic już więcej nie chce zmienić". Czy już przez całe życie będziemy dążyć to naszego wyimaginowanego wzorca ideału ciągle doszukując się nowych wad?
Jak zaczynałam odchudzanie marzyłam o 69kg, byłam przekonana, że wtedy to już na pewno będę wyglądać super, oh i ah! I że będzie laska ze mnie, że hoho Teraz ważę około 67,5kg, i co? W moim własnym mniemaniu nadal jestem przy kości.
Jak zaczynałam odchudzanie moim celem było jak widać na pasku osiągnąć wagę 65kg, zostało mi do niej 2,5kg i jestem pewna, że na niej nie spocznę. Przesunę pasek do wagi 58kg i jak już ją osiągnę to czy wtedy uznam, że jestem szczupła? Czy będę chciała chudnąć dalej i dalej? A może będę zachowywała się tak durnie jak moje szczupłe koleżanki, mówiąc o sobie, że jestem tłusta? Że mam grube nogi, że mam grubą twarz... A może zamiast uczepić się własnej figury znajdę coś innego do czego się przyczepię? Duży nos? Cienkie włosy?
Czy kiedykolwiek powiem sobie- Klaudia wyglądasz dobrze?
Zastanawia mnie to... bardzo. Niestety szczerze w to wątpię.

Cały dzień niby coś robię, a tak naprawdę mam wrażenie, że nic nie zrobiłam. Mój licencjat utknął w martwym punkcie z powodu braku odpowiednich książek i muszę poczekać z dalszą częścią do seminarium.
Jutro będzie okropny dzień, ble. Z samego rana muszę jechać do sanepidu, a później zajęcia do 18 Do tego czuję się mega pełna... a nie lubię tego. Dobrze tak sobie ponarzekać

Zjadłam:
śniadanie: musli z bananem, kiwi i mlekiem 2%
II śniadanie: 2 kromki razowca z serem mierzwionym i polędwicą sopocką, kawa z łyżeczką cukru trzcinowego i mlekiem
obiad: pieczony klops z mięsa mielonego z indyka z jajkiem z sosem pieczarkowym, kapusta kiszona+ około pół h później zjadłam małą jogobelle- miałam atak na słodkie
kolacja: serek typu grani 150g

Ruch:
-0,5h bieżnia
-1h body shape
-1h płaski brzuch

24 listopada 2012 , Komentarze (17)

Od rana do 16 pisałam licencjat, jestem z siebie dumna Wpadłam w jakiś totalny szał, nie mogłam przestać, aż mi się oczy zrobiły czerwone, bo chyba zapomniałam o mruganiu Ja już tak mam, jak się w coś wkręcę to nawet mi się to zaczyna podobać. Kilka stron machnęłam, może nawet jutro uda mi się skończyć jeden rozdział
Była dzisiaj u mnie koleżanka, która według mnie jest bardzo szczupła. Zaczęłyśmy mierzyć się centymetrem i jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że ma o 2cm więcej w biodrach Byłam pewna, że ma pewnie około 10cm mniej,  to dowód na to jak sobie człowiek wypacza obraz samego siebie. Oczywiście w innych miejscach miała mniej, ale o tym już ciii
Nie mam już żadnych problemów z patrzeniem na to jak ktoś przy mnie pałaszuje chipsy i zajada ciastka A nie sobie je... ja chce być szczupła
Udało mi się dzisiaj zmusić siebie do peelingu kawowego i do balsamowania, oby tak dalej

Zjadłam:
śniadanie: owsianka z tartym jabłkiem i cynamonem
II śniadanie: danone, banan
obiad: 1,5 pieczonej białej kiełbasy, kapusta kiszona
kolacja: 2 kromki razowca z serek mierzwionym, polędwicą, ogórkiem, pomidorem, mała jogobella light
+kawa z łyżeczką cukru trzcinowego i mlekiem 2%

Ruch:
Dzisiaj tylko klikanie na klawiaturze Ale jutro rano pędzę na fitness.

23 listopada 2012 , Komentarze (10)

Od kiedy się dowiedziałam, że mam iść pracować do KFC to mam doła Moja mama powiedziała, że jestem głupia, bo nikt mnie przecież do pracy nie zmusza i że jak mam się tym zadręczać to żebym nie szła do tej pracy. Szkoda gadać, ja to jestem... Przemyślę to jeszcze wszystko do poniedziałku i rozważę wszystkie za i przeciw. Z jednej strony chciałabym dorobić, a z drugiej strony boję się, że zawale studia. W razie czego zadzwonię w poniedziałek i podziękuję. Jednak chyba warto chociaż spróbować... żeby nie żałować.

Po tych moich wczorajszych stresach zobaczyłam dzisiaj rano na wadze cudowny wynik (wiem, miałam się nie ważyć), miałam już poniżej 68kg, a dodatkowo dostałam dzisiaj @, więc w ogóle waga super. Jednak nie przywiązuje się do niej za bardzo póki co, bo może to tylko chwilowe.

Mój chłopak ma za tydzień urodziny, planuje mu małe przyjęcie niespodziankę, i szykuje się tyyyleee jedzenia ups... no zobaczymy, jakoś to będzie Najważniejsze żeby on się ucieszył.

W weekend piszę licencjat i koniec! Taaaa... miałam pisać zaraz po powrocie z uczelni i co? Utknęłam przed kompem A zaraz zmykam na fitness, bo trzeba się trochę poruszać.

Zjadłam:
śniadanie: musli z jogurtem naturalnym i 2 łyżeczki dżemu truskawkowego
II śniadanie: spora buła z ziarenkami, szynką i sałatą oraz masłem lub margaryną (z studenckiego bufetu)
obiad: pół salaterki fasolki po bretońsku
kolacja: ciabatta z ziołami z polędwicą i ogórkiem- jak później sprawdziłam ile ta ciabatta miała kcal to się przeraziłam
przekąski: 2xbanan , pomarańcza

Ruch:
-1h body shape
-0,5h bieżnia


22 listopada 2012 , Komentarze (22)

Dostałam dzisiaj pracę w KFC i szczerze mówiąc jestem przerażona. O 11 kierowniczka zadzwoniła do mnie umówić się na rozmowę, o 14 była rozmowa (strasznie głupia) i po 16 już otrzymałam telefon czy nadal jestem zainteresowana, bo ona chce mnie zatrudnić. 4 grudnia już mam podpisanie umowy,  i w związku z tym na wyrobienie książeczki mam tydzień, a w między czasie szkolenie BHP. Wszystko by było ok, ale ja w między czasie jeszcze muszę znaleźć czas na studiowanie. I właśnie głównie z tego powodu "skusiła" mnie ta praca, bo grafik jest ustalany co tydzień w oparciu o moją dyspozycyjność. A ja bardzo, ale to bardzo chcę sobie coś dorobić, żeby nie musieć wyliczać kasy od przelewu do przelewu, chcę też założyć sobie konto oszczędnościowe i z 300-400zł odkładać miesięcznie... Kokosów tam nie zbiję wiadoma sprawa, ale to nie byłoby moje główne źródło utrzymania, a jedynie dorabianie sobie... Jeżeli ktoś ma złe doświadczenia związane z pracą w KFC to niech mi lepiej o tym nie piszę I tak się tego strasznie boję, że nie dam rady. Generalnie na rozmowie kierowniczki były bardzo spoko, od razu kazały przejść Ty, ale wszystko okaże się w praniu. Wiem, że będzie zapierdziel, oj wiem.
No i co najgorsze... posiłek pracowniczy za 2 zł Masakra, może chociaż jakaś sałatka bez sosu?

Wczoraj w kinie dałam radę, nie skusiłam się na nic. Chociaż z jednej strony mój chłopak chrupał ciastka, a z drugiej strony kumpela z chłopakiem pałaszowali popcorn. Dałam radę.. choć kolacja przed wyjściem nie była do końca taka  zdrowa
Tak się zestresowałam tą pracą, że nawet na fitness nie poszłam... choć teraz wiem, że praca=o wiele mniej czasu na ćwiczenia, coś za coś.

Zjadłam:
śniadanie: owsianka z rodzynkami, 2łyżeczki dżemu, 2 suszone daktyle
obiad: pół piersi z kurczaka z pieczarkami, gotowana marchewka
kolacja: banan, pomarańcza, deserek mleczny- miałam jakąś dziką chęć na owoce, a do tego jestem przed @, więc mam wstręt do mięsa, nie lubię tego czasu... tylko bym słodkie jadła, kawałek bułki

Za mało posiłków... wiem. Jednak miałam zabiegany i nerwowy dzień.

Moje grube nóżki będą wyglądały mega sexi w uniformie

21 listopada 2012 , Komentarze (17)

Waga 14.11.-69,5kg
Waga 21.11.-68,5kg
-1kg
Jest ok, choć nie ukrywam, że liczyłam na -1,5kg , jednak w weekend będzie @, więc może też się coś do tego przyczynia (taaak tłumacz sobie, tłumacz).
-0 słodyczy
-zdrowe odżywianie
-ćwiczenia min. 6h tygodniowo  - zrobiłam 7h 40min ćwiczeń (bez dzisiejszych)
-więcej wody- ciężko mi to stwierdzić, staram się
-balsamowanie, peelingi, itp.

Generalnie pod względem odchudzania jest git, gorzej z pielęgnacją. Jestem zadowolona, oby przyszły tydzień był równie dobry albo lepszy. Tylko mogłabym się do tych masaży zmobilizować...

Postanowienie na ten tydzień:
ZERO WAŻENIA - nie wiem jak dam radę... przydałoby się schować wagę, a najlepiej oddać na tydzień sąsiadom

Do kina wezmę chyba marchewkę pokrojoną na plasterki, nie przytyje od niej, a będzie co w buzi przeżuwać podczas, gdy wszyscy będą pałaszować popcorn i chipsy. Do tego pewnie cola zero, moje małe uzależnienie lub woda.

Zjadłam:
śniadanie: mały banan, odrobina musli, jogurt pitny 0% 250ml
II śniadanie: wędzona makrela (niecałe pół), pół serka grani, pomidor i znowu mały banan
obiad: gołąbek, 1/3 woreczka kaszy gryczanej, ogórki
kolacja: mała jogobella light, kajzerka z drobiowym hamburgerem i plasterkiem sera żółtego- niedobry K. kusiciel zachęca mnie do niezdrowego jedzenia

Ruch:
50min bieżnia

Ci którzy chcą - szukają sposobów, Ci którzy nie chcą szukają powodów.






20 listopada 2012 , Komentarze (13)

Jutro mija tydzień od kiedy sobie postanowiłam, że ten miesiąc będzie prawie idealny No i póki co mi się udaje, słodyczy nie miałam w ustach od 9 dni, nie ciągnie mnie do nich ani trochę. Ćwiczę sporo, jem chyba tak jak powinnam jeść ,nie za mało, nie za dużo. Liczę, że jutro waga mnie nie zawiedzie i że nie zrówna mojej motywacji z ziemią Jedyne czego nie wypełniam z moich postanowień to: balsamowanie, peelingi itp., nie mam pojęcia w jaki sposób się do tego zmotywować! Wieczorem jedyne o czym marzę to szybki prysznic i do łóżka. Jak sobie pomyślę, że miałabym jeszcze spędzić ileś tam minut na balsamowaniu to... bleeee. Szacun dla tych, którzy dają radę robić to codziennie.
Idę jutro do kina na 20:30 i będę biedna o suchym pysku Bo o 20:30 to ja już raczej po kolacji jestem, więc nawet nie planuje zdrowych przekąsek... owoce odpadają, a warzywa... eee. Jakoś dam radę.

Wczoraj zjadłam:
śniadanie: musli z bananem i mlekiem
II śniadanie: kanapka z razowca z szynką
III śniadanie: sałatka z ryżu, czerwonej fasoli, kukurydzy z sosem z jogurtu naturalnego i musztardy
obiadokolacja: 1 pieczone żeberko (malutkie), pół salaterki białego barszczu

Dzisiaj zjadłam:
śniadanie: musli z jogurten nat, banan, 4 suszone daktyle
II śniadanie: 2 wasy, sałatka ta sama co wczoraj
III śniadanie: danone light
obiad: spaghetti z makaronem pełnoziarnistym, pomidorami z puszki i mięsem mielonym z indyka
kolacja: 3 wasy z polędwicą sopocką
+banan

Ruch:
0,5h bieżnia
1h body pump.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.