Czas na podsumowanie pierwszego dnia moich poczynań
Co do ćwiczeń: Turbo wyzwanie Chody zaliczone, plus do tego godzinne mycie i odkurzanie samochodu co też należałoby zaliczyć ;) W ogóle do jakiejś 16.00 byłam super aktywna i w ciągłym ruchu. Później zaległam na kanapie i nie ruszyłam z niej swoich czterech liter już do 18.30 :P
Dieta: I tu szło mi świetnie aż do momentu gdy...się zestresowałam. Wieczór... Wieczór jest zawsze wyzwaniem, bo mam wtedy dużo ciszy i spokoju i to jest dla mnie idealny czas na jedzenie... Tą pokusę zwalczyłam w pierwszej chwili, ale niestety stres się wdał... Trudna decyzja do podjęcia i klapa :( Trzy kanapki wskoczyły nawet nie wiem kiedy, do tego z 10 wafli ryżowych echhhhh....
Mam taki plan, że od jutra nie będę wieczorami w ogóle zbliżać się do kuchni. Wieczór, jako ten najtrudniejszy moment, jest pod szczególnym nadzorem i jutro już się będę bardziej pilnować
Kawa i woda: Kawy były dwie - planowo. Z wodą gorzej, ale pocieszam się, że chociaż odrobinę nadrabiam herbatkami ziołowymi.
Ogólnie więc ten pierwszy dzień do idealnych jednak nie należał, ta motywacja jest nadal za słaba, chociaż w spodnie się nie mieszczę ( te z sierpnia) bo kg, które zrzuciłam latem wróciły podstępnie zimą i jak żyć ja się pytam :P:P:P
I tak uważam, że jednak najgorzej nie było. Szukam plusów, więc jest plus taki, że przemogłam ochotę na słodycze i to już jest spory sukces, a kanapki jednak z pełnoziarnistego chleba, bo bardzo ubogiej kolacji więc może bilansik po tym zwariowanym dniu mimo wszystko wyjdzie ujemny.
Cisnę jutro dalej z kolejnym treningiem i z dietką. Trzeba założyć chudniecie ok 1 kg na tydzień czyli 10 tygodni do celu :) a to daje 70 dni :) Fajnie by było do maja temat ogarnąć. Akurat zrobi się ciepło i fajnie by było wskoczyć w jakieś fajne ciuszki :)
Trzymajcie kciuki i do jutra :*