Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jakiś czas temu przytyłam 7 kg, potem dorzuciłam jeszcze ze 4kg i ta waga cały czas wacha się góra dół, nie chce zejść poniżej 60 kilo - głównie przez tryb pracy, nieregularne jedzenie i mało czasu dla siebie. Czas wrócić do zwykłej figury. Odchudzam się razem z Moim Ukochanym, w tandemie raźniej :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25345
Komentarzy: 156
Założony: 14 maja 2012
Ostatni wpis: 17 marca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
pullinek

kobieta, 42 lat, Warszawa

170 cm, 60.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 kwietnia 2013 , Skomentuj

Witajcie Chudzinki,

Wczorajszy plan na bieganie # 2 nie wypalił, bo miałam takie zakwasy, że szok, nie mogłam wchodzić po schodach - łydki dramat! Dlatego postanowiłam to rozchodzić i zrobiłam 10 km szybkim marszem. Endomondo twerdzi, że spaliłam w związku z tym ok. 800 kcal. Fakt, byłam zalana potem jak wróciłam... Natomiast rozchodzenie zakwasów się nie udało do końca, bo dziś prawie nie mogę się ruszać. Wczoraj to był pikuś!

Moja mała motywacja: ćwiczenia na pupsko (dziś już 3 dzień programu):

Przy moim bólu WSZYSTKIEGO, robienie przysiadów to dramat ale nie poddaję się

Dietkę, rzecz jasna trzymam i nawet to pilnowanie sprawia mi frajdę. Do tego stopnia, że chyba zrezygnuję dziś z wyjścia na miasto z dziewczynami, bo to będzie oznaczało Żarcie - Chlanie do rana - Kac jutro i głód na kacu! Już ja wiem jak się nasze wieczorki kończą... Zaczyna się niewinnie (tatarem i białym winem), potem wjeżdżają na stół krążki cebulowe, pifffko i kebab pomiędzy klubami, a na koniec kończy się na wódzie w "Zakąskach" lub w "Mecie"... Poszłabym, tylko nie chce mi się zarywać nocy... ROZUMIECIE???? Bo ja powoli nie.... Uwaga powiem to: WOLĘ JUTRO POBIEGAĆ I POĆWICZYĆ.....!!!!! Normalnie nie poznaję siebie

Miłej Sobotki! Pogoda dopisuje!!!!

11 kwietnia 2013 , Skomentuj

Hejka,

Wróciłam niedawno z PRG, więc waga stoi, przez te wszystkie knedliki i smażony ser z "hranolkami". I tak lepiej, że nie poszybowała w kosmos, bo bym się zapłakała.

Dziś był pierwszy dzień biegania - no nie powiem było ciężko. Przebiegliśmy prawie 4 km. To "przebiegliśmy" to za dużo powiedziane, działaliśmy wedle planu dla tych z zerową kondycją. Plan wklejam:

1. tydz. Biegnij 2 minuty, idź 4 minuty (powtórz 5 razy).

2. tydz.Biegnij 3 minuty, idź 3 minuty (powtórz 5 razy).

3. tydz.Biegnij 5 minut, idź 2,5 minuty (powtórz 4 razy).

4. tydz.Biegnij 7 minut, idź 3 minuty (powtórz 3 razy).

5. tydz. Biegnij 8 minut, idź 2 minuty (powtórz 3 razy).

6. tydz. Biegnij 9 minut, idź 2 minuty (powtórz 3 razy).

7. tydz. Biegnij 9 minut, idź 1 minutę (powtórz 3 razy).

8. tydz. Biegnij 13 minut, idź 2 minuty (powtórz 2 razy).

9. tydz.Biegnij 14 minut, idź 1 minutę (powtórz 2 razy).

10. tydz. Biegnij 30 minut.

 

Jest jeszcze jeden plan i pomyślę czy przypadkiem  nie stosować tego, bo kondycja woła o pomstę do nieba!

 

 

 

 

Który z planów uznajecie za lepszy? Bo mam dylemat?

Ogólnie rzecz biorąc na razie nie jestem zachwycona bieganiem. Bo po prostu za nim nie przepadam. Ale podobno wiele osób, które teraz biegają, też tak kiedyś mówiło i zmienili zdanie. Kiedyś w podstawówce byłam 2 w szkole w bieganiu (ale sprint) nawet w zawodach startowałam. Raz wysłali mnie na zastępstwo za koleżankę na sztafetę 4 x 400m. Dystans, którego nigdy wcześniej nie biegałam. A, że na 8 drużyn, nasza była przedostatnia, a ja na przedostatniej zmianie, to łatwo nie było, bo trener kazał mi nadrobić . No to pobiegłam, nie wiedząc jak rozłożyć siły - oczywiście tak jakbym biegła na 100 kę, a nie na 400m. No i zwymiotowałam z wysiłku na mecie  ale za to nadrobiłam i zajęłyśmy 3 miejsce finalnie . W każdym razie nigdy nie lubiłam długich dystansów i teraz muszę się jakoś przemóc...

3 majcie kciuki! 

30 marca 2013 , Skomentuj

Urobiłam się dziś po łokcie, pomagając mojej Mamie w świątecznym pichceniu. Wprowadziłam więc do rodzinnej diety nieco zdrowia, zastępując np. majonez jogurtem (nie udało się tylko z jarzynową), wykluczając wszelkie mączne pomysły Mamy i lobbując za warzywami. Idealnie nie jest ale święta niewątpliwie odchudziłam  Zrobiłam tez swoją sałatę z surimi i makaronem ryżowym, bo jest sycąca i niskokaloryczna.

Oczywiście pokus zostało sporo (pieczony schab i boczek, barszcz chrzanowy i wspomniana jarzynowa sałatka) ale postaram się w miarę mocno trzymać, a wieczorem jak wrócę do domku, poćwiczyć w dawce x 2.

W poniedziałek wyjazd z samego rana do PRG. Ładnie, bo ponad 700km w jedną stronę. Troszkę zaczynam żałować, że nie samolotem (1h lotu, a nie ok. 9h na kołach) ale na miejscu nie było by się jak przemieszczać po trasie Hotel - Lotnisko. Powrót dopiero 8go wieczorem. To ponad TYDZIEŃ bez mojego Konkubenta, jakiś dramat, ostatnio każdą chwilę spędzamy razem i się przyzwyczaiłam. No ale idzie sezon, więc trzeba się nastawić, że będziemy się mijać . No ale Chłopie może awans dostanie, więc lepiej nie narzekać, bo jak tak dalej pójdzie następną zimę spędzimy w Honk Kongu, Sajgonie, Dżakarcie lub innym egzotycznym miejscu, a nie wiem czy tak bardzo mi się będzie podobać. Jakby co, wybieram Wietnam, pogoda gwarantowana i piękne plaże.

Ale żeby mieć co na nich pokazywać:

 

29 marca 2013 , Komentarze (1)

Hej!

Serdeczne dzięki za miłe komentarze i rady na temat mojej figury. Biorę się nad nią do pracy, zgodnie z zaleceniami. Dzięki za komplementy na temat niezłego biustu , muszę się wam jednak przyznać, że nie jest on zasługą natury, a pewnego bardzo utalentowanego Pana Chirurga , który mi go podarował ponad 2 lata temu. No oczywiście za ten podarunek musiałam słono zapłacić ale zdecydowanie uważam, że była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.

A dziś zrobiłam wskok na wagę i pokazała 63,5 kg - jest o 1,5 kg mniej! Jestem zachwycona! Nic tak nie motywuje do pracy nad sobą, jak tego typu efekty!

Aż przerażają mnie Święta, które wiążą się z pysznym jedzeniem. Ciężko będzie się oprzeć. Przecież muszę zjeść barszcz chrzanowy, na który czekam cały rok . Po prostu będę więcej ćwiczyć! A resztę załatwią sałatki! Gorzej, że od razu potem wyjeżdżam do Pragi na tydzień. Ciężko tam będzie trzymać dietę ale będę się starała. Najgorsze, że będę tam na szkoleniu, codziennie 10 godzin w ławie. Może być na prawdę ciężko. No i wiecie jak wtedy z jedzeniem, cos na szybko w przelocie, a mieszkając w hotelu, ciężko sobie coś przygotować . A mieszkać będę z moją przyjaciółką - chudzinką, która może jeść tonę, a i tak jest suchotnicą... zazdroszczę jej jak diabli.

Właśnie przed momentem miała miejsce niezła akcja... Czekałam na przesyłkę, konkretnie materac na łóżko, czyli gabarytowo mocna rzecz. Puka kurier, a ja nie mogę otworzyć mu drzwi, bo nie mam kluczy. Przeszukałam całe mieszkanie, facet dalej czeka za drzwiami, a kluczy nie ma. Kotek poleciał do HRG i zabrał moje klucze, zamknął mnie w domu na 4 spusty.... A wraca dopiero około 20ej... O rany.... Facet zostawił materac pod drzwiami, a kasę rzuciłam mu w skarpetce obciążonej cebulą . Normalnie dramat w 3 aktach. Na szczęście materac to spora rzecz i może nie wyparuje spod nich bo ktoś się nim zaopiekuje. Najgorsze jest to, że powinna dziś dojść również paczka z wioślarzem... i co? też zostanie pod drzwiami? to już łatwiej wynieść, niestety  A ja będę siedziała po drugiej stronie i pilnowała by nie zajumał sprzętu.... Żałość...

27 marca 2013 , Komentarze (6)

Oceniajcie co z tym fantem zrobić :(

Moja obecna FIGURA :p

 

27 marca 2013 , Komentarze (4)

Dziś rano Kotek mi pstryknął kilka fotek, które maja posłużyć do porównania gdy waga i obwody będą leciały w dół.

Obecnie: 170 cm wzrostu - waga 65kg (pisze wyjściową, choć zważe się w piątek i pewnie będzie mniej).

Ma być: 55kg!

Najgorsze jest to, ze dopiero na zdjęciach widzę jak przytyłam! Kiedyś moja figurka to było marzenie, któregoś dnia pokażę. Choć pewnie dopiero jak schudnę, dla porównania.

Wczoraj próbowałam SKALPELA. Wcale mi się nie podoba! Ani prowadząca - jakoś nie motywuje do wykonywania ćwiczeń, ani tempo... Ilość powtórzeń na jedną stronę ciała jest zdecydowanie zbyt duża dla osób, które nie grzeszą kondycją fizyczną i mam wrażenie, ze mogłyby się uszkodzić. Przeszłam cały program i mnie nie zachwycił, zdecydowanie wolę Mel B i to w jaki sposób ona prowadzi zajęcia i jakie ćwiczenia proponuje.

Dziś urodziny mojego TŻ. Przyszykowaliśmy na wieczór małą imprezkę z menu niskokalorycznym, 2 sałatki (z tuńczykiem i surimi) i koreczki z krewetkami. Alko niestety ma dużo kalorii, pozostanę dziś przy białym winie, ewentualnie whisky z colą zero.

A teraz lecę do pracy, powiedzieć mojemu Prezesowi, że jest dupkiem i jego firma jest dla mnie jak wrzód na dupie  Trzymajcie kciuki, bo będzie ostro!

25 marca 2013 , Komentarze (1)

Hejka :)

Dzis już po cwiczonkach, spocona i zadowolona zrobiłam: 8 min. ABS, 8 min. legs i 10 min. buns z Mel B. Ufff ta kobieta wymiata, świetnie komentuje ćwiczenia, aż chce się śmiać w trakcie robienia . Jutro zabieram się za Skalpel z Ewą Chodakowską. Słyszałam, że za pierwszym razem ciężko zrobić cały program 45 min. ale się postaram. 3majcie kciuki!

Tu link do tych ćwiczeń: http://www.youtube.com/watch?v=3yicvXejknk

Jedzeniowo tez daję radę, trzymam dietkę, a co :P Dziś w menu było:

Śniadanko: serek wiejski light z pomidorem, ogórkiem i rzodkiewką + 2 kromki razewej Wasy. Obiad: ryba z grilla + sałata z jogurtem i rzodkiewką. Podwieczorek: Sałatka z ryżem, surimi, selerem, porem, kukurydzą i ogórkiem zielonym. Kolacja: 2 kromki Wasy i resztka serka ze śniadania. Teraz na głoda: 2 kiwi.

 

 Mój Kotek ma urodziny w środę. A na urodziny zażyczył sobie wioślarza. No to przyjadą wiosełka, a wtedy każdy mięsień puchnie i drżyj mój tłuszczyku!

I JUŻ NIEDŁUGO BĘDĘ:

FIT FOR SUMMER

24 marca 2013 , Komentarze (1)

Wróciły ćwiczenia, wróciła dieta. Znów prowadzę ją razem z Konkubentem  i jest łatwiej bo się wspieramy. I jemy to samo także gotowanie dla każdego z osobna nam odpada. Postanowienie jest silne, obiecaliśmy sobie, że nie będziemy odpuszczać! Damy radę!

Moje małe motywacje:

odchudzanie

chcieć znaczy móc!

a efekt ma być taki :)

;DD

Buziaki!

22 marca 2013 , Komentarze (3)

Waga stoi ale nie pomagam jej to pewne :) ciężko z motywacją. Chyba tylko zima mi sprzyja, bo nie każe ubierać się w skąpe ciuszki. Oczywiście zaskoczy mnie w najmniej oczekiwanym momencie i będę zła.

Dziś Kotek wlazł na wagę. U niego tez nie najlepiej, może teraz pomoże mi się motywować, a nie tylko ciągle kłody pod nogi w postaci pomysłów na dobre jedzonko i piwo do kolacji.

A ja już po 8 min ABS i 8 min legs. Miłe i efektywne ćwiczonka.

Jadłospis na dziś:

rano: 2 plasterki chudego, żółtego sera; 2 plasterki szynki drobiowej, 1 pomarańcza.

południe: sałatka z ryżem i tuńczykiem (zamiast majonezu jogurt 2%)

popołudniu: ryba z pieca + warzywa na parze

wieczór: hmmm jeszcze nie wiem, może jakiś owoc...

28 lutego 2013 , Komentarze (2)

Dla takich leniuchów jak ja, ćwiczenia jakie zobowiązałam się robić wczoraj, to niezły wysiłek. Moja kondycja równa się "zero"!

Jednak nie poddałam się i zrobiłam dziś obiecane 8 min. ABS i buns.

Mój brzuszek na początku tych ćwiczeń, za miesiąc pokażę efekty jak się zmieni.

W nagrodę zaraz wchodzę do wanny, z maseczką na twarzy, golić nogi i nne miejsca, bo dziś wieczorem wracam do domku po 4 dniach na pobycie w POZ. Wiadomo, stęskniłam się już za moim Kotkiem, który ponoć wczoraj (spuszczony ze smyczy) zrobił niezłą, męską imprezkę w domku i bałagan panuje tam niemiłosierny. Aby zachęcić go do sprzątania, kupiłam sobie dziś takie oto wdzianko "niegrzecznej pokojówki".

Coś mi się wydaje, że chętnie pomoże mi sprzątać :P

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.