Niestety, dieta nie wyszła tak jak planowałam. No cóż, bardzo tego żałuję, ale na szczęście to tylko początek, więc można wszystko poprawić. A więc:
Sobota uklasyfikowała sie na 1 miejscu. rano były razowe płatczki z mlekiem. potem 1/2 bułki grahamki z 2 plasterkami szynki drobiowej i pomidorkiem, potem duszone podudzie kurczaka z ogórkami konserwowymi. Oczywiście w międzyczasie wypiłam jakieś 2l wody i zjadłam o ja nieszczęsna lody z ok. 100 kcal ( no na szczęście że nie więcej;) )
Niedziela nie należała do do najlepszych, była uroczystość rodzinna, I komunia kuzynki, więc aby rodzinka sie nie czepiała, że niejadek i wybrzydza, zjadłam 2 kawałki schabu, jakąś tam sałatkę i kawałek miodownika ( palcek), Potem popiłam 3 szklankami ( o zgrozo ) soku pomarańczowego ( no bo jak impreza, to kto by wodę kupował? no na bogato ! hahah) Potem, juz tylko płatki zmlekiem na kolację. Jednak, aby tego było mało wybrałam sie z mamą na zakupy, i co zjadłam. Tak, nic innego jak shake'a ( o ile to sie tak pisze) waniliowego w mc'donaldzie. I to była już moja całkowita klęska. ( +woda)
Dzień dzisiejszy odbył się na szczęście w miarę bez większych niepowodzeń. Rano jogurt naturalny z jabłkiem i mandarynką, potem duuuuużo sałatki, bo na stołówce podawali jakiś wstrętny gulasz, 2 jabuszka, 2 kromki chleba ( niestety zwykłego) z twarogiem i pomidorem. +szklanka kompotu +szklanka herbaty + woda.
No, wiec jak oceniacie moją totalną porażkę w ramach odchudzania? Bo ja mam nadzieję, że jeszcze dam radę;)