Przez cały tydzień, z wyjątkiem jednego dnia, kiedy z konieczności został zaburzony rytm posiłków, grzecznie stosowałam się do zaleceń dietetyka.
A tu klapa. Waga raczej wskazywała powyżej poprzedniego pomiaru. Dobrze, że ostatecznie, tj. dzisiaj na skali pojawiły się cyferki z ubiegłego tygodnia.
Mam wrażenie, że coś jest nie tak. Przede wszystkim miałam nadzieję, że dzięki stosowaniu diety zawierającej duże ilości błonnika i produktów mlecznych uda mi się pokonać zaparcia. Dla osiągnięcia lepszego efektu piję przynajmniej 2 kubki zielonej herbaty. Niestety, nie na wiele się to zdaje. Zaparcia jak były tak są. W efekcie jedzenie zalega w moich jelitach po pięć i więcej dni. Nic dziwnego, że waga jest wciąż ta sama. A ja czuję się ociężała, zmęczona, zniechęcona.
To tyle tytułem narzekania.
A gdy spojrzeć pogodniej na proces odchudzania się przy użyciu tej diety to:
- potrawy są smaczne
- ba, bardzo smaczne!
- jadłospis nie jest nudny
- przeszło mi to okropne uczucie wiecznego głodu