Ostatnio staram się uczynić siebie bardziej atrakcyjną zarówno pod względem fizyczności jak i wnętrza. Od kilku miesięcy intensywnie uczę się angielskiego. Jego nieznajomość zawsze była dla mnie zmorą. Wydaje mi się, że wszyscy mówią biegle, tylko ja jestem jakaś niedorozwinięta. Widzę, że są efekty, to daje mi niesamowitego kopa.
Chciałabym, żeby tak było z dietą (sposobem odżywiania), o ile ćwiczenie przez 45min do godziny dziennie jakoś mi wychodzi (kocham swój wielki, ale jędrny tyłek i zbite łydki, hehe) to z ograniczaniem jedzenia jest marnie. Może taki ze mnie typ człowieka, że woli dodawać (wysiłek fiz.) niż odejmować. Może powinnam skupić się na tym, żeby ilościowo żarełka było tyle samo, ale zapchać się warzywami i innymi niskokalorycznymi pokarmami? Spróbuję oszukać swój organizm. Tylko czy mi się uda zmanipulować samą siebie?
Staram się dużo czytać. Dawniej pochłaniałam jedną książkę w ciągu dwóch dni. A przez ostatnie lata przeglądałam tylko czasopisma w wannie:)
Wpadła mi niedawno w ręce książka dr. Dukana. O dziwo tego od diety. A nosi tytuł "Mężczyźni wolą krągłości"! Wtf? Pomyślałam. Oczywiście kupiłam. Dukan pokazuje biologiczne i kulturowe wplywy na upodobania panów. Książka czeka w kolejce za "Morderstwem w Orient Expressie". Po angielsku, pochwalę się:) Co też dr napisał o biodrach i biustach dam znać, gdy przeczytam.