Witajcie!
Dziś było ciężko ze względu na wysiłek fizyczny. Odbyłam 2 treningi, pracowałam na działce.
Prawie 4 godziny byłam na spacerze i jeszcze zrobiłam z rodzinką zakupy wniosłam do domu 5 zgrzewek wody (była w promocji po 0.59 gr, a zwykle jest po 1,50 zł).
Do tego miałam smutną przygodę dziś dostałam czytnik do kart pamięci i musiałam oczywiście od razu go zepsuć :(
W czwartek się nie odzywałam, bo miałam i doła i byłam zmęczona. Nic nie załatwiłam, roboty nie ma. Jeszcze mnie sekretarka w ochronie środowiska zjechała mnie jak burą sukę, że co ja sobie wyobrażam CV składać. Na szczęście w szkołach panie były miłe i poprzyjmowały, ale mówią, że będzie ciężko.
Przy okazji natrafiłam na fajne ogłoszenie w kiosku. Przyjmę ekspedientkę wymagania 2 języki biegle, wyższe studia ekonomiczne oraz jakieś kursy o dziwnej nazwie.
Stwierdzam, że nie nadaję się nawet do kiosku : P
Dietka dziś tak sobie na pocieszenie mama kupiła mi loda o smaku szampana (w rzeczywistości śmietankowy z czymś w tle).
Przytyło mi się 1 kg dziwne, bo ciuchy są luźniejsze :)
Spaliłam prawie 2500 kcal :)
Za kilka chwil pojawi się na blogu wpis o magnezie serdecznie zapraszam:
Pozdrawiam
:)