Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malvinella

kobieta, 37 lat, Piła

175 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 lipca 2016 , Komentarze (4)

Mój przymusowy wypoczynek przedłuża się. Dwa dni przerwy od treningów, z racji złego samopoczucia, bólu wszystkiego, przeciąga się o dzień trzeci, bo nie mam z kim dziecka zostawić... Tak na marginesie to dopadło mnie jakieś przeziębienie- stąd to moje złe samopoczucie, okropny kaszel mnie dusił, ale już powoli przechodzi. 

Wiecie co, już chce wrzesień, niech dzieci idą do przedszkola... jakoś sobie dobe zorganizuję normalnie. A teraz ciągle muszę się kogoś prosić, żeby z nimi został, jak idę do pracy, już dzisiaj nie chciałam nadużywać dobroci babci z treningiem. Babcia ma 75 lat, i pewnie nie jest jej łatwo biegać za moją szarańczą, a wczoraj z Ignasiem musiała siedzieć... Ogólnie dwa kolejne tygodnie będą jeszcze gorsze, bo teściowa wraca do pracy... babcia ogarnia tylko jednego... i w sumie to nie wiem co z nimi zrobię jak będę szła do pracy. To, żeby nie chodziły do przedszkola było wymysłem teściowej,która obiecała się nimi zajmować jak będzie potrzeba, a ja głupia uwierzyłam... jakbym jej nie znała- moja naiwność nie zna granic. Lipiec był o tyle dobry, że moja mama i jej mąż mieli urlopy to trochę pomagali jak miałam dyżury. Byłam pewna, że teściowa ma sierpień wolny i jakoś pomoże... a ona  do pracy wraca.. przyszły tydzień jest najgorszą z możliwych konfiguracji: poniedziałek, środa, i piątek... 3 dni :] nie wiem gdzie tu utkne treningi...  no cóż... coś  wymyślimy.

27 lipca 2016 , Komentarze (5)

Dosłownie, boli mnie skóra przypieczona na solarium, boli mnie zbita stopa, mam zakwasy po wczorajszym funkcjonalnym... były inne ćwiczenia i już jest tego efekt. Boli mnie nawet oko, musiałam się gdzieś uderzyć... i głowa mnie boli...

Powaga czuje się jakby mnie walec przeleciał... Nie chce mi się iść z dzieckiem nad jezioro, a pogoda nawet przyzwoita:/ WEŹ SIĘ W GARŚĆ !!!!!

26 lipca 2016 , Komentarze (1)

Coś dzisiaj ciśnienie nie takie. Po nocce od rana czułam się co najmniej dziwnie.A nocka była spoko, dawno takiego spokoju w pracy nie było, więc nie ma co na pracę zganiać. W sumie krótko spałam, ale sama się tak obudziłam, bez budzika, więc wstałam. Trening funkcjonalny był :] okropny, powinnam znienawidzić Kubusia za to znęcanie się nad nami- no ale widać frajde mu to sprawia ogromną i niestety uwielbiam gościa ;) ale odchodzi... miałam nadzieję, że to tylko plotki... ale niestety się potwierdziły. Nie wiem na co będę chodziła jak go już nie będzie:/  Może od września zapiszę się na crossfit... muszę się trochę do tego przygotować, bo zajęcia są takie, że ludzie na nich wymiotują ze zmęczenia... ja prawie wymiotuje na funkcjonalnym :P ale prawie ;)

Mama dzisiaj pyta się kiedy ja mam jeszcze siłę na te treningi, mówię, że nie mam, ale muszę ją z siebie wykrzesać, bo doopa rośnie, wiek już nie ten.

Przypiekłam się na solarium... nie wiem dlaczego, bo nie byłam dłużej niż zwykle i tam gdzie zawsze chodzę... mam usta przypieczone, chociaż wyłączyłam lampy na twarz...

Powiem Wam, że pije sobie piffko i moc mi wraca ;) może to tylko złudzenie ale full relax;)

25 lipca 2016 , Komentarze (4)

W piątek na stepie odbiłam sobię stopę... obudziłam się w nocy z koszmarnym bólem. Musiałam od spodu ją smarować o 1 w nocy altacetem bo spać nie mogłam. W sobotę trening sobie darowałam bo ogólnie chodzić nie mogłam. Wczoraj w pracy też lekko z nogą nie było. Dzisiaj poszłam na trampoliny ale były odwołane... wlazłam na orbitreka na godzinę a potem poćwiczyłam ręce... i to na tyle wieczorem na nockę idę to też nie ma co szaleć.

Wróciły mi 2 kg... pewnie wtedy mi tylko woda spadła. Ale koleżanka po urlopie powiedziała, że widać, ze schudłam... czyli coś jednak jest do przodu, jeśli chodzi o wygląd. dobre i to. Trzeba zacisnąć  pasa z dietą.

23 lipca 2016 , Komentarze (7)

Był trening przed pracą, był i po- problemu większego nie było. Co prawda po nocy nie spałam zbyt wiele i jak poszłam o 15 spać, to zaspałam na tabatę, która była na 17 :/, poszłam na step. Nie lubię stepu:/  W sumie nie, że nie lubię- ale gubię się w układach i nie jestem w stanie przetrenować tego na 100%, bo 1/3 czasu usiłuje złapać kroki.

Za to już wiemy po co mi było białko o smaku waniliowym:P mężuś po treningu uznał, że trzeba wypróbować ;)

No i jest kolejny spadek :) dzisiaj rano było 78 :]  startowe miałam ok 83 jak mi mąż przypomniał ten dzień kiedy się zważyliśmy zanim zapisaliśmy się na siłownię. Ale to było wieczorem po pracy... nigdy tego nie przyjęłam do wiadomości, że jest aż tak źle. Uznaję startową za 80 :P

I mam odbitą stopę... nie wiem czy to od butów czy od samego typu  ćwiczeń... następnym razem zabiorę stare adidasy i zobaczymy czy będzie lepiej.

21 lipca 2016 , Komentarze (4)

Po wczorajszym dyżurze wróciłam do domu totalnie odmóżdżona... bolały mnie plecy, stopy, kark... głowa i pęcherz od braku możliwości normalnego skorzystania z toalety... Nie wiem jak wytrzymam do urlopu. Dzisiaj mam nockę...i to jeszcze w takim składzie, że żyć się już z góry odechciewa.

Zrobiłam sobie dwa dni przerwy od treningów, miałam iść wczoraj po pracy... ale to by było samobójstwo. Idę dzisiaj przed nocką- mam nadzieję, że nabiorę energii a nie ją stracę... jak raz tak poszłam to o 1 w nocy byłam dętka, ale wtedy krótko ćwiczyłam, wydaje mi się, że teraz już mi te ćwiczenia przychodzą nieco łatwiej, może nie łatwiej ale lepiej toleruje zmęczenie po treningu. Na 100% lepiej toleruje zmęczenie po treningu niż po pracy:/

Zamówiłam sobie białko i spalacz...Spalacz zaproponował mi mąż, ale w sumie nie wierzę, że to coś pomaga. Muszę powiedzieć, że ostatnio mąż jakoś dziwnie mnie wspiera w tym co robię. Zazwyczaj albo krytykował, albo kpił z moich ćwiczeń. Nawet mi uszykował hantle, żebym mogła jeszcze w domu ćwiczyć. Albo coś chce albo to ja szukam drugiego dna w tej sytuacji. Chyba, że rzeczywiście przytyłam i jest źle ;)!

19 lipca 2016 , Komentarze (4)

Niby jest pierwsze kilo, ale uważam, że to jest woda, bo okres mi się skończył...Spać mi się chce okropnie... Darowałabym sobie dzisiaj trening, ale gdy widać światełko w tunelu to jakoś pójdę, choć nie mam mocyj. Wczoraj prawie padłam, treser powiedział, że zajęcia nie będą ciężkie, chciał namówić mojego męża, żaby poszedł na nie zamiast na siłke. A były okropne... ogólnie mam wrażenie, że są coraz gorsze zamiast sprawiać mi coraz mniej trudu to jest coraz ciężej. No ale byłam po nocce, a to zawsze duży minus do mojej energii. 

Mój kabaczek nadziewany kaszą jaglaną i ciecierzycą nie cieszył się uznaniem mojego M. ;) 

Myślę, żeby kupić sobie suplement białkowy, ale zobaczę co mąż powie. 

18 lipca 2016 , Komentarze (4)

Od ponad miesiąca wzięłam się za siebie. Zaczęłam ćwiczyć na początku przez jakieś dwa tygodnie spokojnie- indoor cycling 2 razy w tygodniu. Od 2 tygodni chodzę na zajęcia prawie codziennie, jak tylko mogę i to na bardziej intensywne- przynajmniej dla mnie,bo rowery to dla mnie super cardio, ale chciałam też popracować nad mięśniami.

Z dietą u mnie to jest tak, że pewne produkty ograniczyłam, pewne wyeliminowałam zupełnie a  na innych bazuje.

Wyeliminowałam: słodycze, białe pieczywo, nabiał (tu akurat trener kazał), smażone mięsa

Ograniczyłam: alkohol (wiem, że powinien być wyeliminowany... ale są wakacje:/), pieczywo ciemne, owoce, mięso.

Żyje głównie na: owsiance, ryżu, warzywach (brokuł, kalafior, szpinak, cukinia, ogórki, pomidory, fasolka, rzodkiewki, sałata), kaszy jaglanej, mleku sojowym, tofu i wszelkiego rodzaju energetykach ( moje największe zmartwienie, ale tych treningów bez nich nie ogarniam).

I nic nie chudnę... może coś ale w dniu X kiedy zobaczyłam swoje dramatyczne zdjęcie ze spływu kajakowego miałam zepsutą wagę... więc od kiedy zaczęłam się ważyć to waga stoi... no ale mój plan zakłada 10 kilo w rok, więc mam czas- oby tylko wytrwać.

15 lipca 2016 , Komentarze (2)

Jest mega kiepsko, dobiłam 80 kg, choć ostatnio trzymałam 75 bez większego problemu. Miała to być tarczyca- ale okazało się, że wyniki mam wręcz idealne- i nie ma na co zgonić. Co prawda zostały mi policystyczne jajniki... ale je mam od zawsze i jakoś sobie radziłam. Jest dramat, w nic się nie mieszczę. Znalazłam motywację, cel i czas, który potrzebuję na jego osiągnięcie. Zaczynam juz teraz, choć oficjalny start będzie od 6 września, wtedy zacznie się odliczanie do 30stki.

12 lutego 2015 , Komentarze (5)

Rzadko tu bywam ostatnio, miałam już kiedyś wstawić jakieś fotki, ale jakoś się nie składa, żebym jakowe posiadała, gdyż głównymi modelami do fotografowania są teraz moje dzieci, i mi się jakoś już fotki nie należą. Ale mam kilka, ciężko coś wykroić, żeby obcych gębów nie wkładać ;)


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.