hej,
czy któraś z Was używa tych herbatek typu spalanie itp itd?? dajcie znać
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (12)
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 11773 |
Komentarzy: | 165 |
Założony: | 30 lipca 2011 |
Ostatni wpis: | 5 września 2014 |
Postępy w odchudzaniu
hej,
czy któraś z Was używa tych herbatek typu spalanie itp itd?? dajcie znać
:(((
po co ją kupowałam???czy wy dajecie radę nie ważyć się codziennie?? ja nie mogę się powstrzymać:-((((
denerwuje mnie, bo ja czuję się że każdego dnia ubywa mnie tak dużo, a potem staję na wagę i co :((( np tylko kilo :((( brrr
eh...
Witajcie,
byłam wczoraj u dietetyka ... powiedziała że super po mnie widać, że mam tak trzymać dalej, nawet jak na wadze nie będzie widać cały czas efektów, mam się nie poddać...i wiecie co ona mi powiedziała , że jak nie mam potrzeby jeść 5 małych posiłków to nie muszę, mieszkam na wyspach i nie wiem czy to możliwe żeby zasady dietetyków tak bardzo było różne tu i w Polsce?? dodam, że śniadanie potem kawa gorzka z mlekiem 0,5% i potem obiad bez ziemniaków z gotowaną rybą albo mięsem + warzywa mi wystarcza owszem jest jakiś jogurt naturalny albo jabłko, dużo zielonej herbaty ostatnio dołączyłam też czerwoną i jest ok, więc myślę że to nie będzie szkodliwe dla mnie, jak myślicie?bo tyle się naczytałam o tym że organizm będzie odkładał a potem ona mnie uspokoiła że nie , że już sama nie wiem czy jest ok, a i żeby było zabawnie kupiłam sobie w końcu wagę ;-) także mogę ważyć się co tydzień nie czekając na wizytę u dietetyka :-)))
no i dziś jeszcze naskakałam się na skakance, że hoho aż syn stwierdził jacie mama a ja tak szybko nie umiem, no to chyba jest dobrze :-) pozdrawiam
Witajcie,
wrr... ustawiłam w przeglądarce "akceptuj ciasteczka " i co ciągle mnie wywala z bycia zalogowaną... wrr.. miałam pisać wczoraj ale troszkę się zdenerwowałam... na to wyrzucanie z loginu...ale dziś postanowiłam, że się nie dam ;-) i oto piszę...
Dopadło nas choróbsko... najpierw mąż, potem synuś i teraz ja.... jacie jak boli..kaszel masakra, nery bolą.... i dopada mnie "czarny nastrój" eh.. dlaczego doprowadziłam się do takiego stanu...matko wiecie co fajnie jest jak się je pączusia, wafelka... człowiek jest głupi jak but to robiąc... a potem co... patrzyłam wczoraj na siebie i mnie cofało... boże boże...fakt wiem że już widać po mnie że chudnę bo nawet moja lekarka mi to powiedziała...ale eh...wiem teraz nie mówię że jestem na diecie, i za np 6 miesięcy będę jeść wszystko, powiedziałam sobie, że to jest zmiana żywienia i naprawdę jest mi ok, ale... kiedy stracę już tyle , że będzie fajnie...
czytam o tych Was wszystkich co już tyle schudłyście... naprawdę super,
już nie marudzę... pewnie jak wyzdrowieję "czarny humor" odejdzie....eh...
Wszyscy obok powiadają...dieta zaczyna się w głowie..
Fakt to prawda, ja zawsze byłam przy tuszy, czasem miałam jej mniej czasem więcej, ale zawsze była :-)
Pamiętam jak miałam chyba ok 14 lat pomagała mi mama, jeździła ze mną po dietetykach, pilnowała żebym jadła zdrowo, gotowane mięsko, rybka i dużo warzyw, oj ile ja wtedy schudłam, potem przyszła pora na dorosłość..zamieszkałam sama i co.... głupia koza nadrobiła stracone kilogramy i to z nawiązką..jacie czarna rozpacz.. eh nie znajdę męża i wogóle świat czarny....
ale los chciał :-) mąż się znalazł i nawet 2 dzieci... był moment że po córce a jest starsza schudłam...zdjęcie mam na lodówce(do tego dążę) ale potem przyszedł syn... wyjazd na wyspy i nagle życie stało się łatwiejsze.... przyszedł samochód ... mniej ruchu..i urosłam.... strasznie urosłam...
i wiecie co..przestraszyłam się... mówię boże mam 35 lat... 2 kochanych dzieci męża i co... moja wątroba się stłuszczy... serce i co będzie...
oświeciło mnie , poszłam do dietetyka, powiedział mi zero cukru mniej tłuszczu....
i moja głowa to zakodowała,
na dziś nie słodzę nawet kawy, nie jem ziemniaków..porcje są mniejsze...
i zaczęło się...chudnę...
i wiecie co nie czuję się głodna, i nie traktuje tego jako diety tylko zmieniam swój sposób odżywiania... cieszę się z tego jestem dumna
9 sierpnia idę do dietetyka ..zobaczymy co dalej,
chociaż kusi mnie dieta kopenkaska, albo kapuściana.. nie wiem czy warto?? jak myślicie