tak jak wspominałam wczoraj, obejrzałam wieczorem film...szczerze mam mieszane uczucia, jakoś nie do końca jestem przekonana co do tego filmu, wiem jedno zabrzmi to może dziwnie ale dobrze że nie poszłam na to do kina bo...straciłabym tylko kasę...
wolę jednak po raz milionowy obejrzeć Różyczkę, albo Plac Zbawiciela...uwielbiam te dwa filmy...
dziś mam zamiar obejrzeć Wymyk z moim ukochanym Więckiewiczem, zobaczymy:-)
co do diety, super waga pokazała na minusie od wczoraj 600gram
czyli do paskowej jest jeszcze 100g i może w końcu go zacznę zmieniać oczywiście w dół, bardzo tego chcę :-)
dziś mamy dalej piękną wiosnę za oknami, ptaszki ćwierkają, słoneczko świeci...ale niestety jesteśmy dalej uziemieni bo synek już drugą porcję antybiotyków wcina bo ma zapalenie a właściwie zmiany na lewym płucu, a tak chce mi się jechać nad morze..ale synuś ważniejszy.
Ja jestem jakoś optymistycznie nastawiona do świata :-) i taki stan lubię, bo te ostatnie gradowe chmury były okropniaste...
co do mojego "kochanego"szwagra...buahaha wczoraj dostał sms czy nie pójdzie w niedzielę na noc do pracy, a on ale on nie ma szkolenia i nie wie czy tak można i właściwie czy on będzie wiedział co ma tam robić...rozbawił mnie,
to jest praca na taśmie to jak może nie wiedzieć co ma robić..eh...
wcale się nie ucieszył z tego, że jednak on też musi zacząć zarabiać..buahaha dobrze niech idzie i zobaczy żeby żyć trzeba pracować..zobaczymy czy po tej nocce się spakuje do Polski...
no to tyle..
dziś gotuję wołowinkę, rodzinka zje ją z sosikiem chrzanowym, a ja z wielgachną ilością moich kochanych brokuł i masą cukinii grilowanej...mniam
teraz kończę kawkę...
i mykam ogarnąć troszkę dom...
miłego dzionka