Cześć!
Moje życie nie jest takie złe. Mam 34 lata, męża, dwuletnie dziecko i dobrze płatną pracę w korpo.
Praca jest z tych siedzących, przy których męczą się tylko nadgarstki, więc mam też nadwagę (oczywiście praca nie jest główną przyczyną nadwagi a raczej moje skłonności do objadania się).
Synek choruje na cukrzycę typu 1 już od ponad roku więc wszelkie zmartwienia z tym związane topię w winie... i jedzeniu. Jak tak dalej pójdzie to niedługo sama nabawię się cukrzycy (typu 2).
Mąż ma taką pracę że pół roku w roku go nie ma a jak już jest to coraz ciężej przychodzi mu patrzenie na mnie. Tłuste udka z celulitem, obwisły zadek i wylewające się boczki nie są w jego odczuciu sexi. Szkoda tylko, że on ma dokładnie ten sam problem (minus celulit, plus wielki brzuch) i jakoś na siebie patrzeć może :)
Tak więc koniec tego, biorę się za siebie. Zaczynam się zdrowo odżywiać, więcej ruszać i do końca roku gubię ~12kg. Albo w sylwestra mężowi szczęka opadnie na mój widok w obcisłej kiecce albo kolejnym noworocznym postanowieniem będzie znalezienie nowego męża po tym jak obecny kopnie mnie w tłusty zad... ;)
Mam nadzieję, że tym razem się uda.
Pozdrawiam.