Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawieszona między pomaturalną pustką, a wyrzucaniem sobie codziennej tłustości. Nałogów to mam cały bagaż. Hobbystycznie marnuję swój czas na epizodycznym odchudzaniu. edit: moja pomaturalna pustka powoli dobiega końca! nałogi nie. Chudnięcie coraz bardziej przypomina rzeczywistość ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 38261
Komentarzy: 306
Założony: 31 maja 2011
Ostatni wpis: 8 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mloszka

kobieta, 32 lat, Milton Keynes

166 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 marca 2013 , Komentarze (1)

  Minus OSIEM!  Niestety nie kilogramów... 


    Wg. tzw. prognoz,  przed nami: 

- do środy wielkie mrozy, ale ze słońcem w tle,

- od czwartaku do niedzieli  (przypomnijmy: CAŁE ŚWIĘTA WIELKANOCNE) chujnia z grzybnią, deszcz, śnieg i temp. w okolicach 5-8 stopni,

- 1.04. (prima aprillis i Lany Poniedziałek) ma być słońce, zero opadów i 14 stopni (zastanawiam się, czy to już nie będzie primaaprilisowy żart twórców :D )
- następnie będzie padać, ale będzie tylko cieplej. 

 Ta wiosna jest naprawdę dla nas łaskawa, Vitalijki. Daje nam szansę na schudnięcie, zanim będzie na tyle ciepło, żeby obnażać swoje wdzięki :P 


U mnie 67,2 kg.  Szczególnie doskwiera mi brak majonezu :( :D 

22 marca 2013 , Komentarze (4)



    Im więcej myślę o tym odchudzaniu, tym bardziej mi ono nie wychodzi. 

Mam nieustanne wrażenie, że wszystkie kobiety wokół mnie są piękniejsze lub chudsze, albo co gorsza chudsze i piękniejsze, no i tak fantastycznie się ubrały bo są takie chude. Toż to idiotyzm! i jakieś wieloletnie spaczenie odchudzawcze. Niestety, ale na moim etapie na to jest tylko jedna rada: schudnąć, choćby i nieznacznie. 

W perspektywnie niedzieli mam przed sobą basen. Lubię pływać. Ale ten strój kąpielowy?? łeeee.....

Dobra, jest 67,4 kg. Dzień żywieniowo ujdzie w tłumie. Dziś zaliczyć (aż strach się przyznać, ale rozumeicie - ta bladość) lekkie solarium, bieganie, brzuszki, spacer z psem, odrobienie gównianego zadania ze studiów, kino. 

Musze się nauczyć gotować. Potrafię na razie nawet spieprzyć jajecznicę. Co z klasyki wypróbować na pierwszy rzut (oprócz jajecznicy, bo to nudy :P)? 

20 marca 2013 , Komentarze (3)



 Własnie wróciłam z siłowni (ciężkie godzinne męczenie różnych urządzeń a'la bieżnia, stepper itd. itd.). 


Następnie rzuciłam się na chleb, masło, sery, pastę i zrobiłam morze kanapek (którymi własnie przegryzam poszczególne zdania). 


Jestem zdegustowana swoja postawą (ale kanapki pyszne :D).


Ręczę, ze od jutra nie dotykam: masła i majonezu! Ani nei robię sobei tych idiotycznych kanapek po 22 :P 

20 marca 2013 , Komentarze (1)



   Ile   tu już padło wielkich słów. I dupa ( i to nadal tłuściutka  i obleczona cellulitem :P).

No wytłumaczeń i wymówek mam całkiem pokaźną pulę, ale dobra, darujmy to sobie, toż to sama krystaliczna nuda i nie ma co się chwalić swoją nieudolnością. 

Jest tak, że w czasie zimy przybyło co nie co, w dodatku rower przecież stał w kącie i chyba moje marne resztki mięśni zanikły... 

Tadadadam... mamy 67,1 kg. 

Miałam się odchudzać od I dnia astronomicznej wiosny... ale zacznijmy od jutra, od kalendarzowego :P :D  Cel: definitywne -5kg. I zdać z wfu na studiach (trafiła sie nam wfistka ewenement, popaprana, mam utworzyć swój własny skomplikowany i profesjonalny aerobik z elemantami tańca latino...). Nie wiem czy już to tu pisałam, ale naprawdę nie umiem tańczyć :P :>

1 marca 2013 , Komentarze (3)



  1 marca: to brzmi dumnie!!! 

Równie dumnie będzie mi się chudło. Żegnajcie kolacje o 23 (). Żegnajcie batoniki, żegnaj prawdziwa coca-colo.Żegnajcie chińskie zupki :( 


Mój karnet na siłownię jest ważny jeszcze miesiąc. Uczynię z nim C U D A.

A w chwilach grozy, zamiast do lodówki spojrzę do vitaliii! Z resztą w ogóle,vitalio w r a c a m.

Btw. sesja za nami, zdana i to bardzo pozytywnie już za pierwszym podejściem :D 


1 marca: 66,8 kg.
1 kwietnia 65 kg. 
1 maja: 63 kg. 
1 czerwca: 61 kg. 
1 lipca: 60 kg!! :D 

(no i ładne apetyczne ciało, lekko umięśnione i odpowiednio LEKKO obłtuszczone :D )

22 stycznia 2013 , Komentarze (2)



   Tak więc mloszka jest już niemalże przy mecie tworzenia idiotycznych "naukowych" prac semestralnych.  (w związku z tym zamiast pisać tę ostatnią, o pierwszej w nocy przypomniało mi się, że mam cudowny pamiętnik na vitalii :D). 

 O dziwo wcale nie jestem aż taka pozajmowana, jak mi się do tej pory wydawało :> praca... studia... , a ja jeszcze znajdę czas żeby pozawalać jakieś obowiązki, pożreć ponad miarę  i pojęczeć, że chyba mi się nudzi. Ja nawet wiem co było przyczyną takiego zakrzywionego stanu rzeczy. Moje zakochaństwo. Przez ostatnie pól roku (kurde, szybko zleciało) świata poza obiektem swoich westchnień przecież nie widziałam (obawiam się że trochę dalej tak jest mimo że silę się na zołzowatość). Teraz obiekt westchnień pisze licencjata , to mloszka musi się trochę opanować. Uroczyście informuję, że przejrzałam na oczy i nie dopuszczę do powtórki z rozrywki i niczego ani nikogo zaniedbywać nie będę na poczet zakochaństwa ;p  

Odwołuję również wszystkie swoje patologiczne wpisy ze jestem taka chuda i niby ważę 63 kg (la-la-la) było minęło ;p Teraz jest ok 66 kg... ale za to mam karnet na siłownię :D 

W każdym razie, drodzy Państwo - trzeba nad sobą pracować! Wielki, katorżniczy come-back sobie planuję :D hmm jakiś cel - 60 kg na lato!!! I fajny tyłek (taki jędrny :D) 

BTW. Nauczę się do cholery trochę gotować  cel pierwszy -> upiec coś z mrożonego ciasta francuskiego.To musi być przecież banalnie proste (?)

29 grudnia 2012 , Komentarze (1)




Nikomu nie życzę takich świąt jak moje tegoroczne. 

Ale i to nie przeszkodziło mi w żarciu.

Choćby nie wiem co się działo, aby świat mógł powrócić do swojego normalnego stanu zaraz po przewróceniu go do góry nogami, należy zacząć myśleć o odchudzaniu.  

Teraz to jest mi NIEDOBRZE, ciężko i ogólnie do porzygu. To ciekawy mózgowy myk, że przy parodniowo rozpychanym żołądku czujemy się o 80% mniej atrakcyjni. Ja się kurde czuję o 100% mniej. Kupię sobie karnet na siłownię :D W końcu sport to nie tylko odchudzanie, ale i relax. 


A tymczasem z 'miłą chęcią' zrobię sobie aerobik domowy, postaram się nie zrzygać a potem idziem do kina, wyrwać się  z tego świata żałoby. 

18 listopada 2012 , Komentarze (2)




     Spójrzcie tylko - 63 kilogramy. Łał. Barwa dla mloszki!! To już jest  waga po tej drugiej stronie chudej mocy.


Kiedy udało się osiągnąć taki efekt? W momencie gdy dałam się ponieść wodzy ograniczeń.... Plan dnia napięty od 6 - 21. Rzucone fajki, hajs przeznaczony na oszczędności.... Możnaby sobie pomyśleć, że posikam się z dumy zmieniając się w prawdziwą maszynę produkującą  ochy i achy.


A rzeczywistości jest chujowo. Nie jem ze stresu. Bliżej nieokreslonego. Bo w końcu mnóstwo ludzi i pracuje i studiuje. Z resztą chce robić jedno i drugie oraz i jedno i drugie  mi się (w miarę) podoba. 

5 listopada 2012 , Komentarze (1)

   
Nie ma co planować, bo plany są właściwie tylko po to, żeby mieć wypisaną listę rzeczy do spieprzania. 

4 listopada 2012 , Komentarze (1)




  YYghhhhtt.  Fuj. Ostatnio prześladują mnie bardzo niesmaczne uczucia do świata. A właściwie coś w rodzaju manii niepokojów, wyrzutów sumienia i niedawania sobie rady. 


 Po prostu nie ogarniam.  Jestem kupą leniwego gówna, z bardzo słomianym zapałem. Nie wiem, co każe mojemu mózgowi (mózgu?? :D ) wiecznie odpoczywać. A nie mam na to zupełnie czasu!! pomiędzy pracą, studiami, a domem i wyłuskaniem choć odrobiny dnia na życie towarzyskie... no i miłosne ;p W każdym razie, Boże - proszę Cię o lepsze zorganizowanie oraz pamięć i OCHOTĘ do nauki. 

A teraz my się zajmijmy sprawami przyziemnymi, czyli odchudzaniem. Wpieprzam ostatnio jak dzika świnia, a waga właściwie stoi w miejscu o ile nie spada (66,9 po 3 tygodniowym maratonie żarcia w bardzo mloszkowym stylu). Fantastycznie. Ale skoro tak dobrze się składa, to dlaczegoby, do cholery nie chcieć więcej? ( a nie się rozeżrewać :D). 
Tak dla  przezorności, żeby znowu nie wrócić do krainy 75+  i  fantastycznycznych ubrań...

-5 posiłków dziennie
- 3 razy w tyg. 'trening' z prawdziwego zdarzenia -> czyt. basen i bieganie
- codziennie 15 min rano ćwiczeń 'metabolicznych' (dobra, ew. 4 razy na tydzień)

Dobra, a teraz do roboty, a nie pisania o robocie. Nikt nie mówił, ze będzie łatwo! :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.