Jestem ,wracam.Znowu sporo czasu upłynęło :-) . Treningowo jest dobrze, cross fit, tabata,biegam, ćwiczę jogę dzięki temu jestem w formie. Preferowalam dietę białkową,codziennie drób,jajka,ryby. Niby wszystko ok :/ . Od jakiegoś czasu dokuczały mi bóle stawów. Najpierw bark- myślałam że przeciążenie. Szyja często,więc nie szukalam przyczyny. Potem łokieć, stawy dłoni i na koniec stopa.Dopiero kiedy nie mogłam biegać pomyslalam że coś nie gra. Babcia chorowała na dnę moczanową ,tata też pomogła dieta.Zdiagnozowłam się sama :-) i jeszcze przed wynikami zaczęłam działać.Na początek oczyszczanie w/g dr Tombaka,kefir,soki,woda. I nowa dieta weglowodanowa z ograniczeniem białka - dokładnie odwrotnie do mojego ulubionego sposobu żywienia.Ograniczam białka (bez mięs i wędlin), nie smażę,gotuję na parze(bez soli) ,nie jem słodyczy,alkohol zakazany.Prosta kuchnia, proste jedzenie(dna jest nazywana chorobą bogaczy).Myślałam że spróbuję wytrzymać chociaż kilka tygodni :-) Daję radę długodystansowo :)))
Najtrudniej było w kuchni bo pozostała część stada to mięsożercy.Gotuję dwa obiady ale powoli przyzwyczajam ich do moich potraw.Pieczone ziemniaki z sosem jogurtowym to przebój.
Na początek wyregulowałam przemianę materi, stawy przestały mi puchnąć a co ciekawe mam niesamowicie dużo energii.Za pół roku zrobię pomiary skladu ciała.Jestem bardzo ciekawa co wyjdzie?
Wczoraj przy kolacji mąż wrzucił ciekawostkę, czy wiecie,że gladiatorzy byli jaroszami?
Pozdrawiam wszystkie dietujace Vitalijki :-)