Byłam wczoraj w Ikea
i muszę przyznać że znów popłynęłam z kasą
i W. jest na mnie nieco wkurzony,
ale mam za to śliczną, groszkową pościel,
którą już dawno planowałam kupić
i kilka innych pierdółek do domu,
większość z nich jest zielona :)
Muszę jeszcze tylko kupić lakier
i przemalować Zosi krzesełko tak,
by pasowało do reszty,
czyli na różowo-zielono
i powiesić nocną lampkę - kwiatek i będzie git :)
Wczoraj też zrobiłam cały garnek piersi z kurczaka "po mojemu"
i pomroziłam w małych porcjach dla siebie i Zosi,
bo nikomu poza nami dwiema to nie smakuje.
W. nie przepada za jednogarnkowymi potrawami,
a O. wydziwia i marudzi, choć nawet nie powąchał,
że o próbowaniu nie wspomnę.
Pierś z kurczaka "po mojemu"
* puszka pieczarek (Lidl)
* cebula biała i czerwona
* 3 duże pomidory
* pół paczki włoszczyzny w paski* łyżeczka Vegety
* łyżka oleju
* łyżeczka przyprawy do kurczaka
* 3-4 średnie, pojedyncze piersi z kurczaka
* pół słoiczka ostrego dipu do chipsów (Lidl)
* bazylia, koperek (świeże)
* szklanka wody
Warzywa podsmażyć w kolejności:
pieczarki + cebula + przyprawy + olej
gdy cebula i pieczarki ładnie się usmażą na kolor złotawy
dodajemy skrojone w kostkę pomidory,
włoszczyznę w paski, podlewamy wodą i chwilę dusimy.
Następnie dodajemy pół słoiczka dipu,
wkrawamy mięso z piersi (ja dzielę każdą na 4 części)
i dusimy około 45minut na małym ogniu.
Na końcu dodajemy świeżych ziół i zjadamy ze smakiem
na przykład z ryżem lub z makaronem.
Palce lizać!
Żałuję, że nie zrobiłam fotki ...
poprawię się następnym razem,
gdy przyjdzie mi ochota na kucharzenie :)
A na koniec obrazek,
który wysłał mi wczoraj mój brat.
Ponoć to o mnie,
czyli że nie jestem jak niegdyś taktowna ...
Cóż ...